Prawie pewny problem
Pomysł wydaje się banalny. Samorząd wskazuje inwestora, który za własne pieniądze buduje obiekt użyteczności publicznej. Pieniądze są mu zwracane z budżetu w ratach, a samorząd dzieli się z nim późniejszym zyskiem z inwestycji. Tyle że na taki model współpracy zwany partnerstwem publiczno-prywatnym nie chcą się godzić się ani samorządy, ani firmy prywatne. Powód? Przed realizacją projektu trzeba przeprowadzić szczegółowe i kosztowne analizy, na które nie stać nawet tak dużego miasta jak Warszawa. W efekcie, choć ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym weszła w życie ponad dwa lata temu, do dziś nie zrealizowano ani jednego projektu. Dzięki nowym przepisom szykowanym przez Ministerstwo Gospodarki ma się to jednak zmienić. – Wstępny projekt ustawy o PPP będzie gotowy za trzy tygodnie – zapowiada Adam Szejnfeld, wiceminister gospodarki. – Nie trzeba już będzie robić bardzo szczegółowych analiz i dogłębnie szacować ryzyka planowanych inwestycji.
Kiedy konkretnie ustawa wejdzie w życie, Szejnfeld nie umie powiedzieć. Wiadomo za to, że za trzy miesiące powstanie Centrum PPP – jednostka pozarządowa, która będzie promować partnerstwo publiczno-prywatne, czyli organizować szkolenia i tworzyć wzorcowe umowy. – Podobne organizacje działają na Zachodzie, gdzie PPP stanowi ważny filar rozwoju państwa, na przykład w Wielkiej Brytanii czy USA – mówi Christian Schnell z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej, jeden z twórców Centrum. Mają się w nim znaleźć między innymi Jerzy Hausner oraz profesor prawa Michał Kulesza.
W Wielkiej Brytanii zrealizowano już 600 projektów typu PPP o wartości 53 miliardów euro. Przy udziale prywatnego kapitału szkoły, tunele, mosty, szpitale budują lub modernizują Niemcy i Czesi. W Polsce dzięki PPP można wybudować praktycznie wszystko oprócz autostrad i budynków na Euro 2012, bo budowy tych obiektów nie mogą być – jak mówi prawo – współfinansowane przez firmy prywatne. To ustawowy bubel. Jeśli nie zostanie zmieniony, będziemy się cieszyć nową ustawą, ale te najważniejsze inwestycje wciąż będą stać w miejscu.
Katarzyna Jaroszyńska