"Premier Tusk nadal nie rozumie zasad obowiązującego systemu emerytalnego"
Premier Tusk, po spotkaniu z przedstawicielkami Kongresu Kobiet, złożył następującą deklarację: Zastanawiamy się nad świadczeniami dla osób, które utracą pracę, a zgromadzą kapitał na przynajmniej minimalną emeryturę. Jednocześnie dodał, że wtedy osoba biorąca takie świadczenia nie mogłaby podejmować pracy, a świadczenie byłoby w wysokości minimalnej emerytury.
08.03.2012 | aktual.: 08.03.2012 16:10
Premier zastanawia się więc nad "świadczeniem o charakterze tzw. częściowej emerytury, które będzie wynikało z faktu uzbierania kapitału co najmniej na emeryturę minimalną" - pisze ekspert emerytalny Maciej Rogala.
Ja chciałbym, aby nikt nie miał prawa zastanawiać się, poza samym zainteresowanym, nad tym, czy w sytuacji, gdy uzbiera kapitał wystarczający na emeryturę minimalną, może ten kapitał zacząć konsumować.
Jak w ogóle rozumieć pojęcie "emerytura cząstkowa"? Cząstkowa w stosunku do jakiej całości? Jeżeli uzbieram kapitał wystarczający mi w wieku 62 lat na emeryturę w wysokości dwa razy wyższej od emerytury minimalnej i nie będę miał pracy, to - według koncepcji premiera Tuska - miałbym mieć prawo wyłącznie do emerytury minimalnej? Gdzie tu jest logika, sens, nie wspominając o uczciwości zasad? A gdybym, otrzymując o połowę mniej, niż uzbierałem, umarł w międzyczasie ze stresu, ze złości na myśl o tym, że urzędnik ogranicza mi prawo do wypłaty uzbieranych składek w pełnej wysokości?
W 1999 roku obiecano nam gruszki na wierzbie: "Przy przejściu na emeryturę w wieku 65 lat stopa zastąpienia, czyli relacja otrzymywanego świadczenia do dochodów otrzymywanych przed przejściem na emeryturę danej osoby, z obu filarów, osiągnie 76%, a więc wyraźnie przekroczy obecną stopę zastąpienia dla emerytur wynoszącą ok. 67%"; źródło: "Bezpieczeństwo dzięki różnorodności" (Biuro Pełnomocnika Rządu d/s Reformy Zabezpieczenia Społecznego; Warszawa, czerwiec 1997). .
Pozostało jednak nadal aktualne hasło: "Moje składki na moją emeryturę". Okazuje się, że premier ma inne zdanie. Wymyślił, a może za bardzo rozpędził się w obietnicach złożonych rynkom finansowym w ubiegłym roku, że mamy pracować do 67. roku życia, bo...
Dlaczego? Bo dłużej pracując będziemy mieli wyższe emerytury? Nieprawda. Z różnych szacunków wynika, że bez zmiany warunków uzyskiwania uprawnień emerytalnych (wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat), budżet państwa, za 20-30 lat, będzie dopłacał do emerytur (minimalnych!) prawie wszystkich osób prowadzących działalność gospodarczą oraz 30-40% kobiet pracujących na etacie. W takiej sytuacji ubezpieczony nie otrzymywałby żadnej premii wynikającej z dłuższej pracy – bo przecież środki zgromadzone/zapisane na kontach emerytalnych nie wystarczyłyby nawet na sfinansowanie minimalnej (gwarantowanej przez państwo) emerytury.
Wymagana jest korekta reformy wprowadzonej w 1999 roku, ale nie taka jaką proponuje rząd. Wydaje się, że najuczciwiej będzie wprowadzić elastyczny wiek emerytalny, na przykład w przedziale 62-67 lat, oczywiście taki sam dla obu płci. W takim przypadku, prawo do wcześniejszej emerytury (ale nie "cząstkowej") przysługiwać będzie wyłącznie tym osobom, które zgromadzą kapitał wystarczający na świadczenie minimalne. Natomiast w górnej granicy wieku emerytalnego (dopiero po ukończeniu 67 lat), każdy ubezpieczony, po spełnieniu warunku odpowiedniego stażu opłacania składek (być może nawet dłuższego, niż to proponuje teraz rząd - nie 25 a 30 lat), nabierałby prawa do emerytury minimalnej – tylko w takim przypadku zostają uruchomione środki z budżetu na ewentualne dopłaty.
Przy elastycznym wieku emerytalnym, osoba, która ukończyłaby 62 rok życia i posiadała kapitał (zapisy) wystarczający na wypłatę emerytury minimalnej, sama podejmowałaby decyzję o momencie przejścia na emeryturę. Większość z nas, z takiego prawa zapewne nie skorzysta, mając na uwadze wysoką premię za każdy dodatkowy rok opłacania składek, a także ze skracania się średniego dalszego trwania życia.
Proste i logiczne. Ale nie dla wszystkich.
Maciej Rogala, Emerytariusz.pl, autor książki "III filar twojej emerytury"