Producenci uciekają przed silną złotówką
Złotówka drożeje na potęgę, lawinowo rosną koszty pracy i transportu, brakuje wykwalifikowanych kadr - to wszystko sprawia, że firmom coraz mniej opłaca się produkować w Polsce. Do niedawna zagraniczne koncerny inwestowały u nas na potęgę, teraz zaczynają wracać na stare śmieci.
14.05.2008 07:50
Z produkcją coraz częściej chcą się przenosić na Zachód polskie firmy. Powód? Choć trudno w to uwierzyć, jest tam taniej niż w Polsce.
Dolar kosztuje dziś zaledwie 2,2 zł. Dokładnie dwa lata temu jego kurs przekraczał 3 zł. W ciągu 24 miesięcy notowania brytyjskiego funta spadły z 5,6 do 4,2 zł. Euro staniało z 3,7 do 3,4 zł. Dla eksporterów to katastrofa. Opłacalność produkcji w Polsce coraz bardziej obniżają rosnące koszty pracy. Wynagrodzenia idę w górę - i będą w najbliższych latach szły - w tempie 10-15 procent rocznie. Drożeje także transport. Do tego aż 89 procent przedsiębiorców narzeka na brak rąk do pracy. Nie dziwi więc, że coraz więcej firm myśli o produkcji za granicą.
Aż 15 procent eksportu wieluńskiej Korony, potentata w produkcji świec zapachowych, trafia do USA. Sprzedaż na rynku amerykańskim ma się jeszcze zwiększyć, tyle że firma nie będzie już wysyłać towarów z Polski. Kosztem 10 mln dol. wybuduje fabrykę w Stanach. Zatrudni w niej sto osób. Jeszcze dwa lata temu byłoby to zupełnie nieopłacalne, co innego teraz.
_ Amerykańska waluta jest tak słaba, że na każdym wyeksportowanym dolarze tracimy 50 gr. Przy eksporcie rzędu 10 mln dol. jesteśmy 5 mln zł do tyłu _ - mówi Krzysztof Jabłoński, prezes Korony.
To nie wszystko. Prezes przekonuje, że w Ameryce, ogarniętej recesją na rynku nieruchomości, może kupić halę fabryczną z ziemią po 100, 200 dol. za metr kwadratowy. Budowa zakładu w Polsce to wydatek 700 dol. za metr.
Koszty pracy w USA też nie przerażają. Godzina pracy robotnika przy taśmie kosztuje 8 dol., a operatora wózków widłowych - 11,5. W Polsce - odpowiednio 5 i 8 dol. Władze kilku dotkniętych bezrobociem stanów gotowe są jednak dofinansować nawet 36 procent funduszy płac. Dlatego produkcja w USA będzie kosztowała Koronę zaledwie 2-3 procent więcej niż w Polsce. Ekonomiści zatrudnieni przez spółkę obliczyli, że za to na transporcie towarów za ocean firma zaoszczędzi aż 10-15 proc. Na szczęście firma nie ograniczy produkcji i zatrudnienia, a wręcz przeciwnie - szykuje nowe inwestycje z myślą o rodzimym rynku.
Podobnie myślą przedstawiciele innych branż. Ponad 60 procent piwa sprzedawanego na Wyspach Brytyjskich przez tamtejszy browar Cobra Beer warzone jest od 2005 roku w Kielcach. To się jednak zmieni. Cobra przenosi z powrotem produkcję do Wielkiej Brytanii. Bo tak będzie taniej. Prezes firmy Adrian McKeon liczy na roczną oszczędność rzędu 3 mln funtów, które dziś browar traci z powodu silnego kursu złotego oraz rosnących kosztów zakupu butelek w naszym kraju (o blisko 10 procent rocznie). I w tym przypadku szczęśliwie obędzie się bez zwolnień. Kompania Piwowarska, do której należy browar w Kielcach, chce tam produkować własne marki.
Gorszy jest los załogi Unimilu, krakowskiego producenta prezerwatyw. Od początku roku pracę straciło tu aż 87 ze 136 osób. Szefowie niemieckiej firmy Ansell, do której należy Unimil, postanowili bowiem przenieść produkcję kondomów do Erfurtu. Oficjalnie - z powodu reorganizacji koncernu.
Coraz więcej firm wyprowadza się na Wschód i Południe. O Rosji myślą Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych i Mlekowita z Wysokiego Mazowieckiego. Nie są pierwsi. Trzy lata temu kierunek ten obrał łódzki Atlas, polski potentat w produkcji klejów i zapraw budowlanych. Firma wybudowała fabrykę w Dubnej pod Moskwą. Inwestor postanowił wycofać się z produkcji za wschodnią granicą, bo gwałtownie rosła liczba podróbek jego wyrobów.
Z kolei producent odzieży roboczej Arlen z Żyrardowa już przeniósł część produkcji do Macedonii. Szefowie spółki zdecydowali się na to, gdy w Polsce zaczęło brakować specjalistów.
_ W Macedonii znaleźliśmy znakomitych fachowców _ - zachwala Anna Jadowska z Arlenu. Szefowie firmy nie ukrywają, że koszty pracy są o połowę niższe niż w Polsce. Robotnik przy taśmie zarabia tam 500 zł na rękę.
Dziś w fabryce w Macedonii pracuje 150 osób, a w specjalistycznym zakładzie w Żyrardowie - 136. W Polsce zostali tylko najbardziej wykwalifikowani fachowcy.
_ To jest sposób na silnego złotego. W Polsce nie opłaca się wykonywać niektórych prac. Te bardziej specjalistyczne powinno się wykonywać tutaj, a te łatwiejsze _ - w tańszych krajach - uważa Witold Orłowski, ekonomista z PricewaterhouseCoopers.
Do ucieczek z Polski musimy się przyzwyczaić, tak jak wcześniej przywykliśmy do zagranicznych inwestycji. Nasza gospodarka coraz bardzie staje się częścią globalnego rynku. Ze wszystkim tego plusami i minusami.
Piotr Brzózka
Współpraca: Tomasz Ł. Rożek, Jenny Wiggins, Barbara Ciryt
POLSKA Gazeta Opolska