Program Krowa+. Pieniądze z budżetu, którego nie ma. Oferta mniej hojna niż rumuńska

Krowa+ i świnia+ to nowe obietnice PiS dla rolników. Sęk w tym, że mają pochodzić z budżetu unijnego, którego wciąż nie ma. W dodatku z budżetu, który ma być niższy niż obecny.

Program Krowa+. Pieniądze z budżetu, którego nie ma. Oferta mniej hojna niż rumuńska
Źródło zdjęć: © East News | Stefan Maszewski/Reporter
Marcin Lis

Dopłaty w wysokości przynajmniej 100 zł za każdą świnię i przynajmniej 500 zł za każdą krowę - taką obietnicę rolnikom w weekend złożył prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Obietnicę o tyle mglistą, że dotyczącą kolejnej unijnej perspektywy finansowej (2021-2027), z której finansowana jest Wspólna Polityka Rolna. Rolnicy usłyszeli zatem, że dostaną środki, które i tak do nich trafiają. Tyle, że w innej formie.

Potwierdził to jeszcze w sobotę eurodeputowany partii rządzącej Zbigniew Kuźmiuk.

Tym samym jasnym staje się, że programy krowa+ i świnia+ stanowią sprytną zagrywkę wyborczą. Nie znamy przecież ostatecznej kwoty, którą Polska otrzyma z unijnego budżetu w kolejnej perspektywie finansowej. W tym na WPR. Wiemy jednak, że na stole leży propozycja Komisji Europejskiej, by WPR zmniejszyć z obecnych 408 mld euro do 365 mld euro.

Niestety propozycja KE zakłada także znaczące obniżenie pieniędzy bezpośrednio dla Polski. W projekcie zapisano dla nas 21,2 mld euro, czyli o ponad 10 mld euro niż w obecnej. Choć PE negatywnie zaopiniował projekt, to wyraźnie widać, że Komisja będzie dążyć do ograniczenia wydatków na WPR. Tym samym, choć niektórzy rolnicy być może otrzymają dodatkowe pieniądze na krowy czy świnie, to matematyka zadziała bezwzględnie. Ktoś będzie musiał dostać mniej, by budżet się spiął.

Wyłączenia

Ogłoszony przez Jarosława Kaczyńskiego pomysł wpisuje się jednak w postulaty Komisji Europejskiej, która chce, by 30 proc. środków na WPR z kolejnej perspektywy finansowej trafiało do "zielonych" przedsięwzięć. Za takie zapewne będzie można uznać hodowlę zwierząt "na słomie" czy wypasanie na własnych łąkach i dostarczanie im pasz wyprodukowanych w gospodarstwie. Z drugiej strony to kolejny problem najnowszego pomysłu.

Wyłączone z nich mają być gospodarstwa przemysłowe oraz zawierać ograniczenie liczby zwierząt, na które można otrzymać wsparcie. Kluczowe wydają się także wyjaśnienia Kuźmiuka, który na swoim blogu doprecyzował, że chodzi o zwierzęta "wyhodowane" we własnym gospodarstwie. Jeśli zatem zakup prosięcia lub cielaka będzie wykluczał z dopłat, to liczba uprawnionych po raz kolejny spadnie.

Przy tak wielu niewiadomych nie sposób jednoznacznie określić, ile nowy program może kosztować. Według danych GUS w grudniu 2018 r. w Polsce żyło 6 mln 183 tys. krów. Rok wcześniej było to o około 150 tys. sztuk mniej. 2 mln 152 tys. z nich stanowiły zwierzęta mleczne. Ponad 600 tys. z nich trafiło do rzeźni przemysłowych. Stąd do potrzeby szacunku można przyjąć wstępnie, że pozostałe 1,5 mln wstępnie kwalifikowałoby się do dopłat. Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, która monitoruje stan zwierząt (w 2017 r. programem objętych było ponad 800 tys. sztuk zwierząt) informowała w raporcie, że 25,9 proc. krów żyło w stadach do 19 sztuk.

Tym samym dopłatami objętych może być 375 tys. zwierząt. Pomnożone przez 500 zł daje to koszt 187,5 mln zł rocznie (jeśli dopłaty będą realizowane raz w roku, nie raz w trakcie życia zwierzęcia).

Przygotowanie podobnych szacunków dla świń jest niemożliwe ze względu na charakterystykę produkcji - choć GUS wykazuje, że na koniec roku w Polsce żyło 11 mln świń, to w rzeźniach zostało ich ubitych ponad 22 mln, co wynika m.in. z importu żywych zwierząt do naszego kraju.

Rumunia bardziej hojna od Polski

Zbigniew Kuźmiuk przytaczał także przykłady Rumunii, Finlandii i Włoch, które podobne programy wsparcia rolników wprowadziły w obecnej perspektywie finansowej. W latach 2014-2020 wydatki miały wynieść łącznie 1,5 mld euro.

Sprawdziliśmy, jak program działa w Rumunii i na jakie pieniądze mogą liczyć rolnicy. Gdy ogłaszano nabór wniosków w roku 2016, maksymalny poziom dopłaty ustalono na 800 euro (około 2400 zł) do krowy, choć zastrzeżono, że ostatecznie określony zostanie na podstawie liczby wniosków. Rok później było to 442 euro dla krowy mlecznej i 519 euro dla krowy mięsnej. Z kolei w roku 2018 dopłata do krowy mlecznej wynosiła ponad 340 euro (około 1320 zł), do krowy hodowanej na mięso 291 euro (1164 zł).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)