Przed bezrobociem nie uciekniemy. Może być jeszcze gorzej?

Ogromne obszary z wysokim bezrobociem, nawet powyżej 30 proc., i małe wysepki z lepszą koniunkturą (stopa bezrobocia poniżej 10 proc.). Tak rysuje się mapa polskiego rynku pracy

Przed bezrobociem nie uciekniemy. Może być jeszcze gorzej?

27.07.2012 | aktual.: 27.07.2012 17:44

36 procent, czyli… o 2 procent mniej

W okolicach 4 proc. w Sopocie, Poznaniu i Warszawie, 16 proc. w Łomży, 11 proc. w Słupsku a ok. 30 proc. w Radomiu. Tak wyglądają dane dotyczące stopy bezrobocia w środku sezonu 2012. Rekord powiatu szydłowieckiego z południa Mazowsza – ok. 36 proc. bezrobotnych – aczkolwiek przerażający, jest właściwie w pewnym stopniu… optymistyczny. Na początku roku ludzi bez pracy było tam o ponad 2 procent więcej.
Jeszcze w lutym br. w Szydłowcu, polskim biegunie braku pracy, GUS notował 38,2 proc. stopę bezrobocia. W ciągu minionego półrocza o około 2 procent spadło ono również w innych regionach z czołówki. W okolicach Pisza i Braniewa na Mazurach – odpowiednio z 32,9 i 32,3 proc. do 30,3 i 30,1 proc.

Tam, gdzie bezrobocie stanowi najmniejszy problem, poprawa jest z kolei trudno zauważalna – sięga dziesiętnych procenta. W Warszawie na przestrzeni pół roku nie drgnęło i zatrzymało się na 4 proc. W Sopocie spadło z 4,4 do 4,2 proc. Według danych GUS z końca czerwca, jedynym miejscem w Polsce z bezrobociem poniżej 4 proc. (dokładnie 3,9) był Poznań. Spadek wyniósł tam również 0,2 proc.

Miesiące letnie to tradycyjnie okres, w którym liczba miejsc pracy rośnie. Dotyczy to zwłaszcza takich sektorów, jak turystyka, gastronomia czy rolnictwo. Eksperci nie mają jednak wątpliwości: spadek bezrobocia ma charakter okresowy. Nic nie wskazuje na to, że uda się go powstrzymać na dłuższą metę.

Niepokoi też fakt, że rozlewa się ono coraz szerzej. We wrześniu 2011 „Dziennik Gazeta Prawna” podawał, iż poziom 20 procent bezrobocie osiągnęło w co szóstym powiecie w Polsce. Jego stopa przekroczyła tę niewidzialną linię w 64 powiatach. Oznaczało to wzrost o 8 procent w skali roku.

Tymczasem dane tegoroczne świadczą o tym, że bezrobocie łamie kolejne bariery. W maju 2012 ponad 20 proc. bezrobotnych GUS odnotował już w 86 powiatach. Być może w jeszcze bardziej wyrazisty sposób skalę problemu oddają inne dane Powiatowych Urzędów Pracy. Mówią one o regionach, w których na jedną ofertę przypada ponad 2 tys. bezrobotnych. Tak było na przykład, i to w środku sezonu letniego, w lipcu ubiegłego roku, w powiecie myszkowskim (woj. śląskie).

Nie pracuję – nie kupuję

Bezrobocie jest problemem, którego przyczyny są ogólnie znane, ale nie pomaga to w widoczny sposób w jego ograniczaniu. Związany z kryzysem brak inwestycji oznacza brak miejsc pracy. Ten z kolei pociąga za sobą brak pieniędzy. Kto ich nie ma – nie będzie kupował, więc nie da napędu do inwestycji. W ten sposób koło się zamyka – tłumaczą ekonomiści. W Polsce dodatkowym czynnikiem stawiającym bariery przed walką z brakiem pracy jest gorszy niż w krajach zachodnich stan infrastruktury. Widać to na przykładzie Szydłowca. Leży on niezbyt daleko od Warszawy, Kielc i Krakowa. Gdyby istniała sieć komunikacyjna umożliwiająca szybki dojazd, stopa bezrobocia w powiecie szydłowieckim byłaby znacznie niższa.

To samo można powiedzieć o wielu miastach usytuowanych z dala od ważnych arterii komunikacyjnych. I odwrotnie – zyskują na tym takie miejscowości jak np. Sopot, położony między dwoma dużymi miastami. Stopa bezrobocia od lat należy tam do najniższych w kraju.

Pętla bezrobocia się zaciska

Czy na dłuższą metę istnieje szansa, że poradzimy sobie z problemem bezrobocia? Światowi eksperci nie widzą powodów do optymizmu. Wskazują np., że w krajach takich jak Niemcy czy Francja jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku utrzymywało się ono na poziomie zaledwie kilku procent. Po kryzysach naftowych, wymuszonych przez nie zmianach technologicznych i upadku przemysłu ciężkiego jego stopa przekroczyła 10 proc. W wielu krajach pozostaje na tym pułapie do dziś. W niektórych, jak Hiszpania, jest jeszcze znacznie wyższa. Problemem Polski i innych krajów europejskich jest fakt, że wielu szukających pracy nie ma jej od roku i dłużej. W Polsce, według danych z końca 2011 roku, na ok. 2 mln osób bez pracy w takiej sytuacji był blisko 1 mln. Jeśli zaś chodzi o bezrobocie, sprawdza się reguła mówiąca, że im dłużej ono trwa, tym mniejsza szansa na znalezienie zajęcia. To kolejny czynnik, który sprawia, że w walce z tym problemem trudno przewidywać znaczące sukcesy.
TK/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (597)