Przedsmak trendów na przyszły rok - raport tygodniowy
Piątkowy raport z rynku pracy USA były zwieńczeniem ostatniej serii danych potwierdzających siłę amerykańskiej gospodarki. Dolar zwycięsko kończy tydzień. ECB zawiódł krótkoterminowy kapitał spekulacyjny, ale wzrosty euro były krótkotrwałe. RPP nie był wystarczająco gołębi, by zatrzymać umocnienie złotego.
05.12.2014 | aktual.: 05.12.2014 17:31
Dolar nie czeka na Fed
Pierwszy tydzień miesiąca jak zwykle nie rozczarował w ilości wydarzeń makroekonomicznych. W USA napięcie budowało się przez odczyty ISM i raport ADP, jednak i tak wszyscy czekali na oficjalny raport o stanie rynku pracy. W listopadzie zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o oszałamiające 321 tys. miejsc wobec konsensusu na poziomie 230 tys. Rynek pracy pokazuje wyraźne znaki poprawy, notując dziesiąty miesiąc z rzędu przyrostu zatrudnienia na poziome 200 tys. lub wyższym (średnio 241 tys.). Dane sugerują, że odbudowa rynku pracy jest trwała i poprzez kanał wydatków gospodarstw domowych da wsparcie dla dynamiki PKB. Co jednak istotniejsze, poderwanie dynamiki wynagrodzeń (0,4 proc. m/m, prog. 0,2 proc.) daje wszelkie podstawy dla Fed do otwartej zmiany komunikacji ze stopniowym przygotowywaniem rynków do podwyżek stóp procentowych. Jeszcze na początku tego tygodnia przedstawiciele Fed sygnalizowali, że rynek niedoszacowuje tempa podwyżek, a oni (Fed) nie widzą w taniejącej ropie naftowej przeszkody
dla normalizacji polityki monetarnej. Po poznaniu dzisiejszych danych można z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się jastrzębiego wydźwięku komunikatu po grudniowym posiedzeniu FOMC (16-17 grudnia). Jeśli tak będzie, dolar nie tylko zwycięsko zakończy pierwszy tydzień grudnia, ale może triumfalnie sfinalizować cały 2014 rok i kontynuować umocnienie w 2015 roku.
Rozpaczliwe odbicia euro
A jeszcze w czwartek zanosiło się, że zaskakującym wygranym na początku miesiąca będzie euro. Zryw, jaki odnotowała unijna waluta w reakcji na konferencję prasową prezesa ECB, sugerował, że krótkoterminowy kapitał spekulacyjny był silnie nastawiony na dalszą przecenę euro. Potrzebował tylko jednego – aby Mario Draghi zapowiedział już teraz, albo zasygnalizował start programu skupu obligacji skarbowych na następnym posiedzeniu w styczniu. Tymczasem prezes ECB wymijająco stwierdził, że na początku roku ECB dopiero oceni efekty dotychczasowych działań stymulacyjnych. Nie zabrzmiało to na tyle gołębio, jakby część inwestorów oczekiwała i stąd umocnienie euro pod dyktando zamykania krótkich pozycji. Ale nie zmienia to faktu, że przy anemicznym wzroście gospodarczym oraz perspektywie deflacji (przez spadające ceny ropy naftowej) strefa euro potrzebuje bądź poważnego pakietu fiskalnego, bądź jeszcze słabszej waluty. ECB nie może wiele zdziałać w pierwszej sprawie, ale ma wpływ na kurs walutowy, czego jednak nie
osiągnie dotychczasowa polityką. Innymi słowy start QE jest nieunikniony niezależnie, czy będzie to mieć miejsce w styczniu, czy dalej w 2015 r. Tak, czy inaczej wypychanie kapitału portfelowego z europejskiego rynku długu oznacza nieprzerwaną podaż EUR, a głównym beneficjentem powinien być rynek amerykański…
Złoty odrzuca monetarną kotwicę
…a częściowo i polski rynek długu. Choć rentowności polskich obligacji nominalnie są rekordowo nisko, to w ujęciu realnym (tj. po skorygowaniu o inflację) nadal są powyżej wieloletniej średniej. To nie musi być wystarczająca zachęta dla kapitału portfelowego, ale w połączeniu z przyspieszającym ożywieniem gospodarczym Polska prezentuje cechy bezpiecznego i płynnego rynku. Popyt ze strony zagranicznego kapitału w części niezabezpieczonej przed ryzykiem walutowym to dobra wiadomość dla złotego, która powinna mu pomóc w aprecjacji w średnim terminie. Powinna też częściowo neutralizować potencjalne wycofywanie tych inwestorów, którzy będą „przesiadać” się z polskiego rynku na amerykański (pod podwyżki stóp procentowych Fed). Ze złotego powoli schodzi piętno ekspansywnej polityki monetarnej Rady Polityki Pieniężnej, które od kilku miesięcy hamuje aprecjację. W grudniu Rada utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie i choć pozostawiła sobie opcję luzowania w kolejnych miesiącach (w obliczu oznak
pogorszenia koniunktury), to jednak rynek coraz mniej jest przekonany, że zaistnieją warunki dla kolejnych obniżek. Jak to wpływa na złotego pokazały minione dwa tygodnie, kiedy polska waluta umacniała się do euro w oderwaniu od wydarzeń na rynkach zewnętrznych. Obecne poziomy powinny być dobrym miejsce na przeczekanie okresu okołoświątecznego, ale początek roku powinien przynieść kontynuację umocnienia.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.