Przetestowałam tanie alkotesty. Radzę uważać, zanim wsiądziecie po nich za kółko
Zastanawialiście się kiedyś, czy jednorazowe alkotesty dostępne na stacjach benzynowych działają? Dla was napiłam się, przetestowałam i porównałam z odczytem z policyjnego alkomatu. Wyniki są zaskakujące.
Do testów kupiłam jednorazowe alkotesty dwóch różnych firm – Hydrex i Luksell. Wizualnie możecie je kojarzyć ze sklepowych półek. Szczególnie test ten pierwszej firmy. Jest praktycznie wszędzie, w każdej Biedronce, na wielu stacjach benzynowych i w części aptek. Drugi znalazłam tylko na stacji BP.
Dostępność jednorazowych alkotestów to też dobry temat. Nigdy wcześniej ich nie kupowałam, ale wydawało mi się, że powinny być w zasadzie wszędzie, a już na pewno w każdej aptece i w sklepie na rogu. Okazuje się, że jednak nie. Owszem, w wielu Biedronkach znajdziemy takie testy, jednak nie uświadczymy ich już np. w Lidlu. Podobnie ma się rzecz z Żabkami – byłam w kilku i w żadnej ich nie znalazłam.
Najbardziej zdziwiłam się brakiem takich produktów w aptekach. W kilku spośród tych, które odwiedziłam, owszem, były. Ale mniej więcej w połowie nie dostałam niczego. Za to pewniakiem są stacje benzynowe - na każdej, na której byłam, mieli jednorazowe alkotesty.
Oglądaj też: Mandat to nie wszystko. Policjant ostrzega osoby spędzające urlop na wodzie
Do eksperymentu kupiłam dwa pszeniczne piwa popularnej marki, pojemność 500ml o zawartości alkoholu 5,4 proc. Pierwsze piwo otworzyłam o godz. 21.00 (w piątkowy wieczór dla ścisłości), drugie przed 22.00. Ostatni łyk wypiłam ok. godz. 22.30.
Moim celem było sprawdzenie, jak testy wypadną w prawdziwej życiowej sytuacji, czyli wtedy, kiedy rzeczywiście poczuję się na tyle dobrze, że rozważyłabym jazdę samochodem.
Badanie na komisariacie
Na badanie policyjnym alkomatem na komisariacie udałam się więc tuż przed godz. 1 w nocy. Do tego czasu dość dużo chodziłam i piłam mało wody. Pan policjant lekko się zdziwił i zaśmiał, że chyba jeszcze trochę za wcześnie na sprawdzanie trzeźwości.
Dmuchnęłam energicznie w żółte urządzenie, na którym po chwili pojawiła się liczba 0,09. Oznacza to 0,09 mg alkoholu na 1 litr wydychanego powietrza. Aby dostać wartość w promilach, należy pomnożyć wynik razy 2 – czyli mój wynik to było ok. 0,18 promila, tuż pod granicą 0,2 promila, przy której można jeszcze prowadzić samochód. Jednak policjant uprzedził mnie, że siadanie za kółkiem z takim wynikiem jest ryzykowne i nie poleca, ponieważ we krwi wynik jest trochę wyższy niż w wydychanym powietrzu.
Nie zamierzałam nigdzie jechać samochodem, ale taki graniczny wynik był idealny, aby wypróbować bohaterów naszych testów. Po paru minutach od wizyty na policji skorzystałam z jednorazowych alkotestów. Nigdy wcześniej z nich nie korzystałam i ich wygląd przypominał mi raczej narzędzie do aplikacji narkotyków niż do pomiaru alkoholu.
Badanie jednorazowym alkotestem
Mimo różnych producentów, ich mechanizm z grubsza opiera się na tym samym. Wciska lub zdejmuje się nakrętki zabezpieczające i dmucha energicznie w niedużą rurkę wypełnioną granulkami reagującymi chemicznie na alkohol. Jeśli granulki zmienią kolor, no to mamy problem.
Takie testy mają jedną poważną wadę - barwę musimy ocenić samodzielnie. I choć dołączone do testów ilustracje podpowiadają nam, co oznacza dany kolor, to trudno tutaj o precyzyjną ocenę. Z reguły biały (czyli brak zmiany koloru) oznacza 0,00 promila, jasnoróżowy 0,2 promila, a czerwony - powyżej 0,5 promila. Dlatego odczyt mojego wyniku tuż poniżej 0,2 promila mógł być dość problematyczny.
Test firmy Luksell do połowy zabarwił się na delikatny róż, druga połowa została w kolorze białym. Natomiast test firmy Hydrex delikatnie zmienił kolor, ale było to tak subtelne, że naprawdę było mi ciężko powiedzieć, czy w ogóle to nastąpiło. Dopiero po zrobieniu zdjęciu z fleszem zobaczyłam, że granulki były delikatnie różowe. W świetle lampy pokojowej nie było to tak dobrze widoczne.
Z testem Luksell miałam mały problem, ponieważ na opakowaniu nie było napisane, do czego służy dołączony worek z zamontowaną plastikową rurką. Opis do tego znalazłam dopiero w sieci. Na opakowaniu jest tylko ilustracja, z której wywnioskowałam, że foliowy balonik należy umieścić na jednym z końców rurki. Mimo prób nie udało mi się to - plastikowe rurki były tego samego rozmiaru i nie dało się ich połączyć. Nie wiem, co producent miał na myśli, może trzeba samemu sobie je skleić taśmą?
Dla mnie wniosek z tego testu jest taki, że przy jakiejkolwiek wątpliwości co do zmiany koloru jednorazowego testu, lepiej wynik odczytywać na naszą niekorzyść. Do auta wsiadłabym tylko jeżeli kolor byłby idealnie biały. To nie pozostawiłoby żadnego pola na domysły.
A jakie wy macie doświadczenia z alkotestami? Piszcie na dziejesie.wp.pl