Przyszłość OFE pod znakiem zapytania

W ciągu najbliższych miesięcy rząd ma zaprezentować propozycje zmian w systemie emerytalnym. OFE mogą zostać wydrenowane jeszcze bardziej. Coraz głośniej mówi się nawet o całkowitym zawieszeniu przekazywania składek do OFE. Zwolennicy II filara odpowiadają: zapłacimy za to wysokością naszych przyszłych świadczeń.

Przyszłość OFE pod znakiem zapytania
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

15.03.2013 | aktual.: 15.03.2013 21:24

Paneliści, którzy zebrali się na debacie "Co dalej z OFE?", byli podzieleni w sprawie kształtu, a nawet dalszej przyszłości OFE.
Prof. Tadeusz Szumlicz ze Szkoły Głównej Handlowej uważa, że nowy system (wprowadzony reformą z 1999 r.) już się zestarzał.
- Pierwszym powodem jest demografia. Jest gorsza, niż przewidywała reforma. Ponadto spadło zaufanie do rynków finansowych, a po trzecie zmieniła się świadomość społeczna. Statystyczny Polak nic o tym systemie emerytalnym nie wie - tłumaczy prof. Szumlicz.

- Ludzie dali się zwieść reklamom, że dzięki II filarowi dostaną wysokie emerytury. To nieprawda, co pokazał kryzys finansowy - twierdzi Leokadia Oręziak, profesor zwyczajny w Katedrze Finansów Międzynarodowych SGH, która nawołuje do likwidacji OFE.

- Cały ten system zagraża niewypłacalności państwa. To system niereformowalny. Powoduje więcej zagrożeń niż rozwiązuje problemów. Ba, nie rozwiązuje żadnego problemu - uważa Oręziak. W jej opinii ten system był i jest korzystny tylko dla wielkich instytucji finansowych.

Reformy emerytalnej wprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka broni jej współautor - prof. Marek Góra z warszawskiej SGH. Ale i on widzi minusy. Według niego OFE powinny być tańsze, jednak jak zaznacza - ZUS też jest drogi.
- ZUS i OFE to w praktyce to samo. Jedno i drugie jest zarządzane do bani. Oba systemy są mocno niedoskonałe, ale lepsza jest dywersyfikacja niż jej brak - podkreśla prof. Góra.

Na korzystny aspekt dywersyfikacji ryzyka między OFE a ZUS zwraca uwagę również prof. dr hab. Maciej Żukowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. W jego opinii OFE są ważnym elementem systemu emerytalnego. Dają szanse na wyższe świadczenia, a także na odciążenie budżetu państwa w przyszłości. Żukowski zaznacza, że tak naprawdę w systemie emerytalnym powinny liczyć się cele - tu głównie zapewnienie godziwych środków na starość, a metody są drugorzędne.

Jeśli nie OFE, to co?

Z propozycją zreformowania systemu emerytalnego wystąpił Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Wzorem miałby być system nowozelandzki. - Od dawna proponujemy, aby zlikwidować OFE i wprowadzić socjalną emeryturę państwową - podkreśla Sadowski.

W Nowej Zelandii państwowe świadczenie wynosi 30 proc. średniej krajowej pensji (w Polsce 60 proc. ostatniej pobieranej pensji). Jest ono całkowicie niezależne od wcześniejszych zarobków emeryta, ani nawet od tego, czy w ogóle za życia pracował; otrzymać je może każdy legalny rezydent kraju, który skończył 65 lat i przemieszkał w nim przynajmniej 10 lat między 20. a 65. rokiem życia. Wprowadzony w 2007 r. system zachęcił do oszczędzania na własną rękę w specjalnym utworzonym w tym celu systemie KiwiSaver, którego gwarantem jest państwo.

Inną propozycją jest system kanadyjski. Oferuje świadczenia dla wszystkich, ale są one bardzo niskie. Z drugiej strony pozwala odłożyć pieniądze na starość na własną rękę. Stwarza mechanizmy zachęcające do dłuższej pracy. Tam zasada jest prosta - jeśli chcesz mieć na godne życie, musisz na emeryturę odłożyć sobie sam. Nie ma problemów z ustawowym wydłużaniem wieku emerytalnego, gdyż nie jest on sztywno ustalony. Z pracy można zrezygnować już w wieku 60 lat, o ile zarabia się mniej, niż wynosi świadczenie z drugiego filara. Takie rozwiązanie daje obywatelom szansę wyboru. Jeśli chcą pracować, mogą dalej to robić.

Sadowski ocenia, że najlepiej by było, żeby OFE były normalnymi podmiotami działającymi na rynku. W jego oczach dziwne jest bowiem, że zabrania się obywatelowi możliwości oszczędzania na emeryturę w wybrany przez niego sposób. System bankowy ma instrumenty umożliwiające nie gorsze oszczędzanie na starość, dodaje.

- Ludzie muszą mieć wybór, co zrobić ze swoimi pieniędzmi. Za skrajnie obraźliwy uznaję argument, że Polacy są skrajnie nieodpowiedzialni i nie potrafią zarządzać swoimi funduszami - mówi Sadowski, zaznaczając, że nie jest krytykiem OFE, a jedynie zwolennikiem wolnego wyboru.

Zdaniem części dyskutantów kluczowym tematem nie jest rozmontowywanie II filara, ale jego modyfikacja, tak by ostatecznie podnieść wysokość naszych przyszłych świadczeń. Byłoby to możliwe m.in. dzięki wprowadzeniu subfunduszy i polityki inwestycyjnej zgodnej z wiekiem członka OFE.

Nie brakuje jednak głosów, że pytanie o OFE nie jest jedynym, które powinno się zadać.
- Mówi się o likwidacji OFE, a jednocześnie nie podejmie się istotnych tematów, bo są one niepopularne politycznie. Chodzi m.in. o kwestię KRUS-u czy emerytur górniczych. Powinno się skupić również na poprawie polityki prorodzinnej. Bez dzieci każdy system emerytalny będzie niewydolny - ostrzega prof. dr hab. Maciej Żukowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)