Putin nie dba o rubla. Kreml skupuje złoto i twarde waluty
Tylko jeden ze wskaźników rosyjskiej gospodarki rośnie bez przerwy. I to ten, który dla prezydenta Putina liczy się najbardziej. Rezerwy w twardej walucie.
01.03.2016 | aktual.: 01.03.2016 11:08
Tylko jeden ze wskaźników rosyjskiej gospodarki rośnie bez przerwy. I to ten, który dla prezydenta Putina liczy się najbardziej. Rezerwy w twardej walucie - pisze agencja Bloomberga.
Bank Rosji dysponował 19 lutego kwotą 379 mld dolarów w walutach obcych i złocie. To o 29 mld dolarów więcej od dołka z kwietnia ubiegłego roku. Rosja jest jedynym krajem rozwijającym się, który zwiększył rezerwy.
Podczas gdy Chiny i Arabia Saudyjska wydały dziesiątki miliardów dolarów na umocnienie swoich walut narodowych, centralny bank w Moskwie powstrzymał się od interwencji. Odkąd "przepuścił" ponad 67 mld dolarów na nieudaną próbę stabilizacji rubla pod koniec 2014 r., nie wydał ostatnio ani kopiejki na umocnienie rubla. Ostatni raz Rosja kupowała waluty obce prawie rok temu, w kwietniu.
- Żadna ilość rezerw walutowych nie ustabilizowałaby rubla - powiedział Dymitr Tulin, pierwszy zastępca szefa Banku Rosji kilka tygodni po tym, jak rubel osiągał nowe dno. - Bardzo łatwo wystrzelać się ze swojego arsenału szybko, ale to podziała tylko na krótko. To by było Pyrrusowe zwycięstwo - dodał. ##Zwiększanie rezerw kosztem rubla (Bloomberg)
Ekonomiczny eksperyment oddaje przekonanie Władimira Putina, że złoto i twarde waluty w banku centralnym najlepiej gwarantują Rosji niezależność finansową. Odkąd doszedł do władzy w 2000 roku, zwiększył rezerwy z 13 mld dolarów i spłacił dług zagraniczny sprowadzając go do najniższych poziomów wśród głównych gospodarek świata.
- Putin dostrzegł siłę rezerw w latach 2008-2009, kiedy dzięki nim przetrwał kryzys bez jakichś znaczących strat - powiedział Aleksy Kudrin, który był wtedy ministrem finansów i nadal spotyka się z prezydentem regularnie na dyskusjach o polityce ekonomicznej. - Pozostać teraz z niewielkimi rezerwami byłoby dla kraju problemem, nawet z punktu widzenia tylko psychologicznego.
Odbudowa rezerw
Niecały rok temu, kiedy rubel odnotował krótkie ożywienie, bank wrzucił na rynek 10,5 mld dolarów ze swoich rezerw, prędko zawieszając działania, kiedy waluta wróciła do spadków.
„Wzrost rezerw bierze się ze spłat kredytów w twardych walutach zaciągniętych w Banku Rosji i z wahań kursowych” - podał bank.
Ale koszt dla rubla był bardzo wysoki. Stracił prawie jedną czwartą wartości w porównaniu z początkiem 2015 roku. W pierwszych miesiącach spadał wówczas nawet po 5 proc. dziennie, ciągnięty w dół przez najniższe od lat ceny ropy.
- Bank centralny jest skłonny tolerować każde zmiany kursu, byle tylko nie zmniejszać rezerw - powiedział Bloombergowi Oleg Kouzmin, ekonomista Renaissance Capital.
Władze Banku Rosji wypatrują uważnie znaków osłabienia wiary Rosjan w poobijanego rubla. Jak dotąd Kreml uniknął jednak paniki, którą wywoływały inne dewaluacje.
Inflacja w Rosji szaleje
Słabość rubla zasiliła jednak inflację, likwidując wysiłki banku centralnego do stabilizacji cen. Wskaźnik cen konsumpcyjnych skoczył o 12,9 proc. w ubiegłym roku, co było największym wzrostem od 2008 roku. Powodem jest kurs rubla, który wpłynął na ceny towarów importowanych, a Rosja uzależniona jest od importu wielu produktów - od żywności do sprzętu przemysłowego.
Mimo że słabsza waluta dała szansę niektórym krajowym spółkom do konkurencji z firmami zagranicznymi, ostra huśtawka cen utrudnia życie biznesowi.
- Zmienność rubla nie jest dla nas korzystna - powiedział Bloombergowi prezes Russky Ogorod, średniej spółki z okolic Moskwy, która sprzedaje nasiona i importuje połowę swoich towarów. - Nikt nie wierzy, że to jeszcze możliwe, by przewidzieć kurs na najbliższe sześć miesięcy.
Zmienność martwi też samego Putina. Ale to według niego cena, jaką trzeba zapłacić za utrzymanie bezpieczeństwa finansowego kraju.
Drenowanie funduszy
Podczas gdy Ministerstwo Finansów wyciąga fundusze na czarną godzinę, żeby pokryć zwiększający się deficyt budżetowy, bank centralny zwiększa aktywa w zagranicznych walutach na swoim koncie, drukując zarazem ruble dla ministerstwa. Żeby utrzymać inflację na w miarę niskim poziomie, Bank Rosji usuwa jednocześnie podobną kwotę pieniędzy z systemu bankowego, zmniejszając pożyczki dla banków komercyjnych.
- Z szerszego punktu widzenia wydatki z Funduszu Rezerwowego nie zmniejszają w ten sposób rezerw międzynarodowych - powiedziała Bloombergowi Katarzyna Wlasowa, były członek zarządu banku centralnego, która jest teraz ekonomistką Citigroup Inc. w Moskwie.
Putin osobiście podejmuje decyzje o wydatkach funduszu zamożności, który jest przeznaczony na infrastrukturę i inne długoterminowe projekty. Dotychczas jedna trzecia z 71 mld dolarów w tym funduszu została zagospodarowana. Reszta leży w banku centralnym.
Z ogólnej kwoty 379 mld dolarów na kontach banku centralnego, szacuje się, że aż 99 mld dolarów to fundusze zamożności. Środki zainwestowane są głównie w obligacje rządowe w denominowane w dolarze i euro, jak również w zwiększające się rosyjskie zasoby złota.
Ocenia się jednak, że środki z funduszu zamożności wyczerpią się do 2018 roku, jeśli ceny ropy utrzymają się na obecnym poziomie. Kreml będzie musiał wtedy poszukać innych źródeł, jak sprzedaż majątku państwowego, dokonać bolesnych cięć wydatków lub podwyższyć podatki, żeby utrzymać budżet w ryzach.
Tymczasem bank centralny zamierza nawet zwiększyć rezerwy zagraniczne. Zadeklarował nawet zwiększenie ich do aż 500 mld dolarów. To około dwa razy więcej, niż według teorii ekonomii jest potrzebne.
Jeśli ten poziom zostanie osiągnięty, byłby najwyższy od początku 2014 roku i niedużo niższy niż rekord z lipca 2008 roku, kiedy rezerwy osiągnęły wartość 598 mld dolarów i były trzecie na świecie, nawet przed Japonią i Chinami.
Putin nie dba o rubla. Kreml skupuje złoto i twarde waluty