Trwa ładowanie...

Raiffeisen przegrał w sądzie z "frankowiczem". To jeszcze nie koniec sporu

Posiadacze kredytów dostali już wsparcie m.in. od Rzecznika Finansowego.

Raiffeisen przegrał w sądzie z "frankowiczem". To jeszcze nie koniec sporuŹródło: Eastnews, fot: Leszek Kotarba/East News
d39jfhh
d39jfhh

Ponad 50 tys. zł ma zapłacić Raiffeisen Polbank klientowi, który spłaca kredyt frankowy. To pierwszy pozytywny dla posiadacza kredytu wyrok sądu w sprawie przeciw temu bankowi.

Raiffeisen Polbank dołączył właśnie do grona instytucji finansowych, które w pierwszej instancji w sądzie poległy w sporach z "frankowiczami". Wśród tych banków są już m.in. Millennium Bank, mBank czy Santander.

Tym razem warszawski sąd rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał, że bank stosował wobec klienta postanowienia nieuczciwe w zakresie rozliczania kursów kupna i sprzedaży waluty.

Jak przekazała mec. Barbara Garlacz, reprezentująca klienta Raiffeisen Polbanku, bank zastosował wobec klienta tzw. postanowienia abuzywne odnoszące się do kursu kupna i sprzedaży franka. A skoro postanowienia są abuzywne, to znaczy, że nie obowiązują. "Zdaniem Sądu jeśli te postanowienia nie wiążą, to umowa klienta pozostaje umową w złotych polskich ze stawką LIBOR, zaś klientowi za lata przeszłe należą się nadpłaty" - czytamy w informacji przekazanej WP money.

d39jfhh

W rozmowie z WP money Marcin Jedliński, rzecznik Raiffeisen Polbanku, zapowiedział, że bank odwoła się od decyzji sądu.

- Obecnie czekamy na uzasadnienie wyroku, bez znajomości którego nie możemy rzetelnie odnieść się do sytuacji. Od wydanego wyroku bank zamierza się odwołać. Podkreślamy, że jest to wyrok sądu pierwszej instancji, który zdecydowanie odbiega od dotychczasowej, spójnej linii orzeczniczej dotyczącej banku - mówi Marcin Jedliński. - Sądy już wielokrotnie oddalały roszczenia oparte o analogiczne zarzuty. Choćby w ostatnim czasie Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego oddalający powództwo przeciw bankowi - podkreśla.

- Wyrok jest nieprawomocny, jednak pokazuje, że orzecznictwo sądów jest coraz bardziej przychylne wobec kredytobiorców. W tej sprawie uzyskaliśmy już bardzo dużo i cieszę się, że udało się przekonać sąd do części naszych argumentów. W wyższej instancji nie będziemy odpuszczać i skupimy się na walce o uznanie umowy za nieważną, gdyż na to wskazuje obiektywna ocena prawna umowy w świetle bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa i jego twardej wykładni - podkreśla mec. Barbara Garlacz.

Wyrok sądu wpisuje się w coraz wyraźniejszą w ostatnich miesiącach wśród sądów tendencję do tego, by w sporach z bankami przyznawać rację "frankowiczom". W ubiegłym roku dostali oni wyraźne wsparcie od Rzecznika Finansowego, który w obszernym raporcie wytknął bankom nieprawidłowości.

d39jfhh

Co ciekawe, w dokumencie Rzecznik podważa główne założenia tych kredytów. Autorzy raportu stwierdzają bowiem, że kredyty walutowe w polskim wydaniu wcale kredytami walutowymi nie są. - W polskiej realiach było to coś na kształt kredytu walutowego. Był bowiem uruchamiany w walucie polskiej i spłacany w walucie polskiej. Istnieje poważna wątpliwość, czy taki kredyt jest zgodny z definicją kredytu wyrażoną w prawie bankowym - mówi Agnieszka Wachnicka z biura Rzecznika Finansowego.

Przedstawiciele sektora bankowego nie zgadzają się z taką argumentacją. Dość ostro w tym temacie wypowiadał się do tej pory m.in. Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Zarzucał on prawnikom reprezentującym "frankowiczów" jednostronność.

"Nikt nie protestował, jeśli w związku z dość systematycznym spadkiem kursu CHF w latach 2004–2008 kolejne raty kapitałowo-odsetkowe, po przeliczeniu na złote, okazywały się coraz niższe. Mało komu wtedy przeszkadzało, że są przeliczane według tabeli banku. Nikt nie domagał się, aby unieważnić klauzulę indeksacyjną i za podstawę spłat przyjmować wypłacone złotówki" - pisze Cezary Stypułkowski na swoim blogu. I dodaje: "Tak naprawdę nie chodzi zatem o konstrukcję umów indeksowanych i denominowanych, ani o bankowe tabele kursowe. Problem polega na tym, że frank, który kosztował 2,80 zł w 2004 roku, 2,60 zł w 2005 r., 2,40 zł z w 2006 r., 2,20 zł w 2007 r. i 2 zł w połowie 2008 r., dzisiaj kosztuje 4,10 zł. Jestem pewien, że gdyby za jakiś czas kurs ten wrócił do 2 zł wówczas okazałoby się, że wszystkie umowy indeksowane są jak najbardziej OK, wszyscy znowu wszystko rozumieją i nikt nie życzy sobie żadnego odwalutowania, zaś pożyczanie w złotówkach było dla naiwnych".

d39jfhh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39jfhh