Regulator łapie prąd na smycz
Prysł krótki sen o wolnych cenach energii. Nowy prezes URE cofnie odważną decyzję poprzednika. Ale podwyżek nie unikniemy.
15.11.2007 09:02
Deklaracja Mariusza Swory, nowego prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE), że cofnie decyzję poprzednika o uwolnieniu cen energii, nie była dla rynku wielką niespodzianką. Branża mogła się z tym liczyć już od chwili gwałtownego odwołania z tej funkcji Adama Szafrańskiego. Poprzedni prezes URE poległ z ręki premiera po 10 dniach od chwili ogłoszenia, że zdejmie z firm handlujących energią obowiązek zatwierdzania taryf w urzędzie.
(Nie) zależny regulator
Mariusz Swora przekonywał wczoraj, że jest apolityczny, a cofnięcie decyzji o uwolnieniu cen nie było warunkiem objęcia przez niego posady. Ale z deregulacji rynku energii oczywiście zamierza się wycofać.
„Zdaniem dra Mariusza Swory polski rynek energetyczny nie jest przygotowany na zwolnienie dostawców energii z obowiązku zatwierdzania ich taryf. Istnieje bowiem gigantyczne ryzyko, że w konsekwencji działania takie dotkną konsumenci, szczególnie tych najuboższych, dla których podwyżka cen energii oznacza istostny wzrost ich bieżących wydatków” - głosi przygotowany w wyraźnym pośpiechu (pisowania oryginalna) komunikat prezesa URE.
Przed odwołaniem Adam Szafrański zdążył wydać aż 158 indywidualnych decyzji administracyjnych zwalniających spółki obrotu energią z obowiązku przedstawiania taryf do zatwierdzenia. Trafiły do 14 dużych spółek powiązanych kapitałowo z operatorami sieci dystrybucyjnych oraz do całej rzeszy firm z obszaru energetyki przemysłowej.
Pytania bez odpowiedzi
Wszyscy zgodnie twierdzą, że w sferze deregulacji cen energii panuje nieprzeciętny bałagan prawny. Vattenfall Poland na przykład uważa, że taryfowanie go nie obowiązuje, odkąd rozdzielił działalność dystrybucyjną od obrotu energią. Spółka szwedzkiego koncernu dostała decyzję Adama Szafrańskiego o zwolnieniu z taryf, ale uważa, że nie była ona konieczna. To tylko problem prawny, a pozostają jeszcze twarde realia ekonomiczne. Ceny muszą rosnąć, bo rosną koszty. Jak prezes URE poradzi sobie z tym problemem?
_ Chcemy jak najszybciej dowiedzieć się, jak nowy prezes URE zamierza przywrócić taryfy na energię. Kiedy dostaniemy wytyczne do przygotowania wniosków taryfowych? Czy regulator uwzględni nasze wyższe koszty związane ze wzrostem cen energii na rynku hurtowym i dodatkowymi obowiązkami w zakresie zakupu tzw. czerwonej i zielonej energii? _ - pyta Grzegorz Lot, dyrektor ds. sprzedaży w Vattenfall Sales Poland.
Mariusz Swora tych wątpliwości nie rozwiewa. Zapowiada, że szczegóły planu przedstawi w przyszłym tygodniu. Zapewnia też, że podwyżek cen energii od stycznia nie będzie, a jeśli nawet ceny wzrosną, to tylko tyle, ile pozwoli regulator.
Taryfy dla wszystkich
Czy firmy pokornie przyjmą taką zmianę frontu? Państwowe spółki pewnie tak, choć nawet one przyznają, że zapowiedzi URE są nie po ich myśli.
_ Uważamy, że ze względu na potrzeby inwestycyjne i dobro konsumentów utrzymanie regulacji cen w obrocie energią nie jest korzystne, ale oczywiście podporządkujemy się każdej decyzji prezesa URE, jeśli będzie wydana zgodnie z prawem _ - mówi Dominika Tuzinek-Szynkowska z Polskiej Grupy Energetycznej.
Grzegorz Lot stawia sprawę jasno.
_ Jeśli taryfa nie uwzględni zwiększonych kosztów zakupu energii i będziemy skazani na straty, poczynimy kroki prawne _ - mówi dyrektor.
Jego zdaniem, powstrzymanie podwyżek cen dla odbiorców końcowych byłoby możliwe tylko wówczas, gdyby taryfy przywrócono także na hurtowym rynku energii.
Komentarz
Grzegorz Górski prezes Electrabel Polska
Welcome to California
Jeśli politykom tak bardzo leży na sercu los konsumentów, niech obniżą podatki. Dlaczego w Polsce musi obowiązywać jedna z najwyższych stawek akcyzy na energię elektryczną w Europie? Zgodnie z prawem unijnym minimalny poziom to 0,5 EUR w hurcie i 1 EUR w sprzedaży detalicznej. A u nas mamy stawkę 20 zł/MWh, czyli kilkakrotnie wyższą. Kolejny dobry sposób, żeby poprawić los konsumentów, to wzrost efektywności państwowych firm, którą wymusiłaby prywatyzacja.
Utrzymywanie sztucznie zaniżonych cen energii dla odbiorców końcowych przy wolnym hurcie jest na dłuższą metę po prostu niemożliwe, bo to jest przepis kalifornijski, który musi doprowadzić do katastrofy.
Agnieszka Berger
Puls Biznesu