Rekordowa kumulacja w Lotto. Za wygraną można zbudować prywatną autostradę

W sobotę w Polsce może pojawić się nowy lotto-milioner. Od rana przed kolekturami ustawiają się gigantyczne kolejki. W niektórych miastach ludzie czekali jeszcze przed otwarciem punktu Lotto. Kumulacja w Lotto rośnie już od 10 kwietnia 2016 roku i tym razem do wygrania jest aż 60 mln zł. 11 kolejnych losowań nie miało zwycięzcy.

Sobotnie losowanie Lotto już przeszło do historii. Do tej pory największą kumulację w historii Lotto odnotowano we wrześniu 2011 roku. W puli na najwyższe wygrane znajdowało się 56 mln złotych. Wygrały dwie osoby - każda z nich otrzymała po 28 mln zł.

W najbliższy weekend pobity może być również inny rekord - zdecydowanie ważniejszy dla wszystkich grających. Historyczna może być kwota, która trafi do jednego zwycięzcy.

W historii Totalizatora Sportowego nikt nie wygrał więcej niż 35 mln zł. Dokładnie taka kwota powędrowała do gracza z Ziębic w sierpniu 2015 roku. Poza tym 33 mln wygrał w 2012 roku szczęśliwiec z Gdyni. Do tej pory w historii Lotto padły tylko cztery wygrane warte więcej niż 30 mln zł.

Źródło: Totalizator Sportowy

Warto pamiętać, że szczęśliwiec zawsze musi podzielić się częścią wygranej ze skarbówką. Od nagród powyżej 2280 zł należy opłacić podatek w wysokości 10 procent. W przypadku głównej nagrody będzie to aż 6 mln zł podatku!

Jakie są szanse na wygraną? Zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, szansa na trafienie "szóstki" to 1 do 13 983 816. Na wykupienie wszystkich kombinacji potrzeba prawie 42 mln zł, czyli o 18 mln zł mniej niż wynosi wygrana. Nie ma jednak pewności, że inwestycja zwróci się - w losowaniu trafić "szóstkę" mogą inne osoby i spektakularna inwestycja okaże się porażką. Czy warto zatem bawić się w Lotto? O tym, czy opłaca się inwestować w kupony pisaliśmy tutaj.

Co można zrobić za tak dużą wygraną? Oczywiście można kupić domy, jachty i luksusowe samochody. Pieniądze wystarczają jednak np. na wybudowanie 1,3 km autostrady w Polsce. Gdyby wygrany chciał sponsorować drogi u naszych zachodnich sąsiadów, to mógłby w Niemczech mieć na własność 1,55 km autostrady. Ewentualnie za taką kwotę można wybudować 0,028 Stadionu Narodowego.

Losowania Lotto i Lotto Plus odbywają się trzy razy w tygodniu: we wtorki, czwartki i soboty. Zwykle można je oglądać o godz. 21.45 w Studiu LOTTO na antenie TVP Info oraz w internecie na stronie lotto.pl. Ze względu na historyczną kumulację losowanie będzie można zobaczyć również na antenie programu drugiego Telewizji Polskiej.

W Polsce od kilku lat toczy się dyskusja na temat grania w Lotto przez internet. Poselskie projekty w tej sprawie pojawiały się już w 2013 i 2015 roku, jednak ostatecznie przepadały. Najczęstszy powód? Ministerstwo Zdrowia sprzeciwiało się łatwemu dostępowi do hazardu jakim jest właśnie typowanie liczb. Sporo uwag z reguły miało również Ministerstwo Finansów.

Tam gdzie Totalizator Sportowy nie mógł działać, tam otworzyły się firmy oferujące granie przez sieć. Na rynku są dwa modele tego biznesu. Pierwsza zakłada pośrednictwo - my typujemy numery przez sieć, płacimy, a pracownik firmy oferującej taką usługę idzie do kolektury i stawia nasz kupon.

Drugi model biznesowy to de facto nie wysyłanie kuponów a zakładanie się o to, jakie liczby padną. Właśnie taką usługę oferuje właściciel agresywnie reklamującego się Lottolandu. Firma uaktywnia się zwłaszcza w okresie dużych kumulacji, a twarzą marki został Ryszard Rembiszewski, czyli jeszcze kilka lat temu prowadzący studio oryginalnego Lotto. Program prowadził przez 23 lata, dlatego dla wielu graczy stał się synonimem "Pana Lotto".

Lottoland należy do firmy EU Lotto, która posiada licencję bukmachera na Gibraltarze. Firma działa nie tylko w Polsce - strony ma również w Austrii, Wielkiej Brytanii, Australii, czy Szwecji. W tych krajach można zakładać się o liczby z krajowych i europejskich loterii.

Warto wiedzieć, że z Lottolandem nie ma nic wspólnego Totalizator Sportowy, czyli organizator Lotto. Póki co - największą pewność wypłaty wygranej daje właśnie gra w klasycznej kolekturze. W całej Polsce jest ich 13,5 tysiąca.