Roman Dmowski na monetach kolekcjonerskich NBP. W złotej i srebrnej wersji
Do obiegu trafią w środę 8 listopada dwie zupełnie nowe monety kolekcjonerskie. NBP wypuści srebrną 10-złotówkę i złotą setkę. Na obu będzie widniała postać Romana Dmowskiego. W ten sposób bank upamiętnia stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Cenniejsza z monet będzie kosztowała 1 650 zł.
Roman Dmowski jest nie pierwszą i zarazem nie ostatnią postacią w ramach serii monet "Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości". Co ciekawe, awersy wszystkich srebrnych monet w serii ułożą się w kompozycyjną całość. Wizerunek awersu monety złotej nawiązuje zaś do stylistyki II Rzeczypospolitej, a ponadto na jej brzegu (boku) został umieszczony napis: Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Monety zaprojektowała Dobrochna Surajewska.
Moneta srebrna o nominale 10 zł wyemitowana zostanie w nakładzie do 20 tys. sztuk. Za każdą trzeba będzie zapłacić po 120 zł. W przeciwieństwie do zwykłych monet będących w obiegu jest wykonana ze srebra próby 925/1000.
Złota ma dziesięciokrotnie wyższy nominał - 100 zł. Trafi na rynek w zdecydowanie mniejszym nakładnie niż srebrna - do 2 tys. sztuk. Ze względu na cenniejszy kruszec (próby 900/1000) i ograniczoną podaż, jedna moneta została wyceniona na 1 650 zł.
Monety kolekcjonerskie można kupować w oddziałach okręgowych NBP i w sklepie internetowym banku.
Warto podkreślić, że wszystkie monety i banknoty emitowane przez NBP - w tym kolekcjonerskie - są prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Można więc nimi bez problemu płacić w sklepach. Oczywiście według ich wartości nominalnej, co w tym przypadku jest zupełnie nieopłacalne.
- W chwili wybuchu I wojny światowej niewielu polskich polityków miało klarowną wizję przyszłości. Do wyjątków należał Roman Dmowski, współzałożyciel, przywódca i ideolog obozu narodowego - wspomina profesor Andrzej Chojnowski. Przypomina, że w książce „Niemcy, Rosja i kwestia polska” (1908) Dmowski wyraził przekonanie, że głównym zagrożeniem dla naszych aspiracji niepodległościowych są Niemcy.
- Dmowski uważał więc, że należy opowiedzieć się po stronie antyniemieckiej koalicji Francji, Rosji i Wielkiej Brytanii. Przypuszczalne zwycięstwo tego bloku miało bowiem zainicjować korzystne dla Polaków procesy – wpierw zjednoczenie wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej pod władzą rosyjską, a następnie stopniowe oddzielanie się od moskiewskiego molocha. Od lata 1914 r. Dmowski propagował polski punkt widzenia w wielu krajach, lecz do 1917 r. pozycja Rosji w ramach Ententy była zbyt mocna, aby można było jawnie zabiegać w stolicach państw zachodnich o poparcie idei reaktywowania Rzeczypospolitej. Zmieniło się to po upadku caratu i wyraźnym osłabieniu znaczenia wojskowego Moskwy - podkreśla Chojnowski.
Profesor cytowany przez NBP wskazuje, że w sierpniu 1917 r. Dmowski stanął na czele Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, który został uznany przez Francję, Wielką Brytanię i Włochy za zaczątek rządu polskiego. 11 listopada 1918 r. ustały w Europie działania wojenne, a 22 listopada Józef Piłsudski ogłosił się Tymczasowym Naczelnikiem Państwa i utworzył ogólnopolski rząd.
- Na podstawie porozumienia obu mężów stanu Dmowski został Delegatem Pełnomocnym na konferencję pokojową w Paryżu. Przedstawiał tam sugestywnie przywódcom zwycięskich mocarstw (władał biegle kilkoma językami) polskie postulaty terytorialne. Nie wszystkie z nich zostały zrealizowane, niemniej znaczący wpływ Dmowskiego na postanowienia traktatu wersalskiego w kwestii granicy polsko-niemieckiej czyni zeń jednego z ojców niepodległości Polski - przypomina profesor.