Rozmowa kwalifikacyjna - jak dobrze wypaść

Idziesz na rozmowę kwalifikacyjną, a tam wszyscy, już od progu, obserwują każdy twój ruch.

Rozmowa kwalifikacyjna - jak dobrze wypaść

22.02.2012 | aktual.: 22.02.2012 14:37

Paranoja? Niewątpliwie. Kto chce zawalczyć o posadę, nie ma jednak innego wyjścia, jak się do niej dostosować.

Wszystko, co zrobisz, może być użyte przeciw tobie

Czy da się w ogóle to wszystko zapamiętać? Mieć kontrolę nad każdym gestem, a jednocześnie szybko i właściwie reagować na słowa i zachowanie rozmówcy?

Na przykład to: Nie wyciągać dłoni jako pierwszy – pracodawca może wychodzić z założenia, że shake-hand nie jest w tym wypadku konieczny. Usiąść dopiero wtedy, gdy zrobi to on. Podczas rozmowy dłonie trzymać w pobliżu ud. Broń Boże nie zakładać ich na piersi! Jak twierdzą specjaliści od mowy ciała, taki gest oznacza człowieka mało komunikatywnego. Jeśli tak o tobie pomyślą – minus dla ciebie.

Nóg nie rozchylać, ale też nie zakładać jednej na drugą. Pracodawca (lub jego psycholog) mógłby dojść do wniosku, że kandydat czuje się zbyt pewny siebie. Patrzeć trzeba prosto w oczy rozmówcy. Nie szczerzyć zębów, unikać tarcia czoła i drapania się po nosie. Krótko mówiąc: każda część ciała podczas rozmowy powinna znajdować się na swoim miejscu. Jednocześnie umysł musi pracować na najwyższych obrotach.

Mówić prawdę – ale bez przesady

Instynkt powinien też podpowiedzieć kandydatowi, że w żadnym wypadku nie wolno umieszczać kłamstw w CV. A podczas rozmowy – nie mówić o sobie źle, nie wałkować osobistych problemów, nie snuć opowieści o rodzinie. Nie wolno też kokietować szefa – przedstawiciela przeciwnej płci. Nie przyznawać się, nawet jeśli to prawda, że praca jest dla nas smutną koniecznością i niczym więcej.

W żadnym wypadku nie wolno krytykować poprzedniej firmy, jej szefa, pracowników! To świadczy o braku lojalności i prawie na pewno zdyskwalifikuje nas w oczach potencjalnego pracodawcy. Szefowie są w stanie przymknąć oko nawet na pewną nieudolność czy braki w kwalifikacjach. Znacznie trudniej przełkną nielojalność.

Co ciekawe, niektórzy doradcy zawodowi zalecają też ostrożność w mówieniu o chęci poszerzania horyzontów, nauce i zdobywaniu wiedzy w nowej firmie. Szef wolałby, aby pracownik już „był nauczony” i tę wiedzę miał, a nie dopiero zdobywał ją w jego zakładzie. Co w oczach kandydata może wyglądać na zaletę (chęć rozwoju), w oczach pracodawcy może w najlepszym razie spotkać się z obojętnością.

Szefa interesuje twoja wiedza. Ciebie – jego pieniądze

Nie wypada też zaczynać rozmowy od własnych oczekiwań, dotyczących obowiązków i zarobków. Najpierw powinien wypowiedzieć się o tym szef. To on prowadzi rozmowę. Pyta o kwalifikacje kandydata, przebieg jego edukacji, ewentualnie o zainteresowania. Na nasze pytania przyjdzie pora w dalszej części rozmowy – jeśli do niej dojdzie. Po serii zadanych przez pracodawcę pytań może się przecież okazać, że nie widzi nas w swojej firmie. W związku z tym nie ma co na samym początku nagabywać go o pensję, zakres obowiązków czy sprawy urlopowe.

Nawet, kiedy szef wyrazi zainteresowanie angażem, nie ma potrzeby wyrywać się z pytaniem o finanse. Na pewno nie zrobi to na nim dobrego wrażenia. Trzeba poczekać, aż sam podejmie ten temat.

Jeśli tego nie zrobi – istnieją dwie szkoły postępowania. Jedna mówi, że przyszły pracownik może zagadnąć o kwestie zarobków, jeśli widzi, że przełożony nie zamierza podjąć tego tematu. Inna odradza ten krok – w końcu zostaliśmy zatrudnieni, więc sprawa tak czy owak bardzo szybko się wyjaśni.

Wszyscy cię obserwują

Warto jednak zdawać sobie sprawę, że kandydat może podlegać dyskretnej obserwacji nie dopiero podczas rozmowy, ale wcześniej, tuż po wejściu do firmy. Pracodawca może wyjść z założenia, że to właśnie wtedy ujawni się jego prawdziwa natura.

Trzeba więc uważać, by panować nad odruchami już w holu. Zdjąć natychmiast wierzchnie odzienie i odwiesić parasol, żeby nikt nie pomyślał, że na rozmowę zamierzamy wejść razem z nimi. Nie drapać się, nie wiercić, nie bawić komórką ani laptopem, nie zaczynać kłótni z innymi czekającymi. Ściany w tym przypadku mogą mieć nie tylko uszy, ale i oczy.

Poradniki dla kandydatów zachęcają tytułami, np. o 10, albo 20 rzeczach, których nie należy robić na rozmowie. Wypada tu uczynić pewne zastrzeżenie. To, co w oczach jednego pracodawcy zdyskwalifikuje kandydata w trybie natychmiastowym, na innym może nie zrobić żadnego wrażenia. Rozmowa kwalifikacyjna jest grą o wielu zmiennych, a o losie kandydata decyduje też i przypadek. Warto o tym pomyśleć tuż przed rozmową i… odrobinę się wyluzować.

tk/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)