Rozmowy dot. planu naprawczego KW zerwane, związkowcy chcą rozmawiać z premier (opis2)

#
dochodzi m.in. informacja o warunkach stawianych przez związkowców
#

11.01.2015 19:40

11.01. Katowice (PAP) - Związkowcy zerwali niedzielne negocjacje z delegacją rządową na temat planu naprawczego Kompanii Węglowej (KW). Oświadczyli, że wrócą do rozmów, ale pod warunkiem, że weźmie w nich udział premier Ewa Kopacz i negocjacje będą dotyczyły całej branży, a nie tylko KW.

Rząd zapowiedział w środę, że w ramach planu naprawczego Kompanii zamierza zlikwidować cztery należące do tej spółki kopalnie: Brzeszcze w miejscowości o tej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. W kopalniach przeznaczonych do likwidacji trwa protest, prowadzony także pod ziemią. Na poniedziałek związkowcy zapowiadają dużą akcję protestacyjno-strajkową w regionie.

Choć niedzielne, prowadzone w Katowicach rozmowy rozpoczęły się w dobrej atmosferze, po dwóch godzinach spotkania zza drzwi, za którymi toczyły się negocjacje, do dziennikarzy zaczęły docierać coraz bardziej podniesione głosy, przekleństwa, a wreszcie okrzyki "Złodzieje!". Po chwili z sali zaczęli wychodzić wzburzeni związkowcy. Oświadczyli, że nie wrócą do rozmów, jeśli nie zostaną przeproszeni. Ich zdaniem rząd jest zainteresowany jedynie likwidacją kopalń, a nie naprawą branży.

Według relacji związkowców, jeden z członków rządowej delegacji, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jakub Jaworowski, miał powiedzieć, że to co robią, to "pajacowanie". "Minister rządu polskiego nazwał związkowców pajacami" - powiedział jeden z oburzonych związkowców. Sami przedstawiciele strony społecznej nie szczędzili przekleństw. Członków delegacji określili mianem niekompetentnych i nieprzygotowanych. "Premier powinna się wstydzić, że ma takich wiceministrów" - powiedział szef "S" w kopalni Brzeszcze Stanisław Kłysz.

"Nie można rozmawiać tak, jak prezentuje to strona rządowa. Chcemy napisać wypracowanie. Przedstawiliśmy przynajmniej początek tego wypracowania, a strona rządowa mówi, że nie chce tego wypracowania napisać, to bez sensu. Poza tym obrzucanie się inwektywami - po raz pierwszy z czymś takim się spotkaliśmy" - skomentował szef śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz.

Członkowie rządowej delegacji apelowali o powrót do rozmów. Jeden z członków rządowej delegacji, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk podkreślił, że nie można tracić czasu, bo sytuacja KW jest bardzo trudna.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jakub Jaworowski - który zdaniem związkowców miał ich obrazić, mówiąc, że "pajacują" - tłumaczył to atmosferą dyskusji. "Moja wypowiedź w toku naprawdę bardzo gorącej dyskusji dotyczyła tylko opisu sytuacji, w której po raz kolejny, w kolejnym dniu negocjacji, koncentrujemy się na sprawach proceduralnych, a nie na problemie, który tu wszyscy przyjechaliśmy rozwiązywać" - powiedział.

Wiceminister pracy Jacek Męcina powiedział, że podczas negocjacji padają różne określenia. "W tym szczególnym kontekście, w którym padło określenie +nie pajacujmy+ nie było celem obrażanie nikogo, tylko powrót do negocjacji na temat trudniej sytuacji w KW" - powiedział. Jak zaznaczył wiceminister skarbu państwa Rafał Baniak, związkowcy już usłyszeli przeprosiny, z ust Kowalczyka i Jaworowskiego i jego, telefonicznie. "Nie traćmy czasu, rozmawiajmy" - zaapelował.

Mimo to związkowcy nie wznowili rozmów. W wydanym wieczorem komunikacie Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy ocenił, że plan restrukturyzacji KW jest programem "o charakterze tylko i wyłącznie politycznym". "Dla autorów tego programu nie liczą się ludzie pracujący w kopalniach, nie liczy się Śląsk i sytuacja społeczno-gospodarcza w tym regionie, nieważna jest przyszłość górnictwa. Ten program ma na uwadze wyłącznie fakt, że za kilka miesięcy odbędą się wybory parlamentarne i tylko z tej perspektywy tworzono ów dokument" - napisali związkowcy.

Podtrzymali deklarację gotowości do wznowienia rozmów, "o każdej porze dnia i nocy", jeśli na czele prowadzącej rozmowy delegacji rządowej stanie premier Ewa Kopacz i będą one dotyczyć programu dla całego górnictwa węgla kamiennego w Polsce, a nie tylko dla jednej ze spółek. "Chcemy też wyraźnie przypomnieć i podkreślić, że zasadniczym warunkiem rozmów i ewentualnego porozumienia jest wycofanie się rządu z wdrażania decyzji o likwidacji czterech kopalń" - napisali związkowcy.

Związkowcy i przedstawiciele rządu spotkali się w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim po raz pierwszy w sobotę. Rozmowy zostały jednak przerwane, bo związkowcy uznali, że reprezentanci rządu nie mieli pełnomocnictw do podpisania porozumienia w jego imieniu. Po otrzymaniu zapewnienia, że delegacja ma upoważnienie do zawierania zobowiązań w imieniu rządu, związkowcy zgodzili się zasiąść ponownie do rozmów w niedzielę.

Na poniedziałek w całym regionie śląsko-dąbrowskim zaplanowano akcję protestacyjno-strajkową. Związkowcy na razie nie chcą zdradzać szczegółów. Zapowiadają jedynie eskalację protestu i nie wykluczają przyłączenia się do niego także zakładów z innych branż.

Rząd zapewnia, że w przypadku realizacji planu naprawczego KW redukcja zatrudnienia dotknie maksymalnie ok. 3 tys. osób, które zostaną objęte programami osłonowymi. W przeciwnym razie spółce grozi upadłość, w wyniku której pracę straci aż 49 tys. osób - ostrzega resort gospodarki.

Według przyjętego w środę przez rząd planu dla KW możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł.

Plan naprawczy dla KW zakłada sprzedaż nowej zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).

Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które zostaną przeniesione do SRK jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)