Ryanair nie będzie reklamował Krakowa jako pijackiego raju

Urzędnicy zamknęli usta Ryanairowi i to aż do czerwca 2015 roku. Do tego czasu przewoźnik, który rok temu promował nasze miasto jako pijalnię spirytusu, musi konsultować się z urzędnikami za każdym razem, gdy zechce wykorzystać wizerunek Krakowa.

Obraz
Źródło zdjęć: © AFP

- Za złamanie tego punktu grożą słone kary finansowe - zdradza Monika Piątkowska, pełnomocnik prezydenta ds. marki Kraków.

Wątpliwą promocję miasta przez przewoźnika wykrył radny Bartłomiej Garda (PO) rok temu w grudniu. - Leciałem z Hiszpanii i ze zdumieniem zobaczyłem na stronach magazynu pokładowego reklamę Krakowa jako miejsca, w którym wyłącznie można napić się wódki - opowiada radny.
"Gazeta Krakowska" jako pierwsza napisała wówczas o kontrowersyjnym artykule. Jego bohaterami była dwójka cudzoziemców, którzy przybyli pod Wawel tylko po to, by zwiedzać bar za barem.

Historyjka została opatrzona ilustracjami, na których czytelnicy mogli zobaczyć mężczyznę, który słania się na nogach, wymiotuje, a potem pada nieprzytomny na tle kościoła Mariackiego i Sukiennic.

No i zawrzało. - Pierwsza myśl była taka żeby iść do sądu, ale to w żadnym razie nie uchroniłoby nas przed podobnymi historiami w przyszłości - mówi Piątkowska. - Zaproponowaliśmy więc przewoźnikowi wspólną akcję promocyjną.

Walka o szczegóły umowy trwała pół roku. Wreszcie została podpisana. Miasto wyłożyło 40 tys. zł, drugie tyle Ryanair. Kraków będzie się za to promował na pokładach samolotów Ryanaira.

Reklama znajdzie się w samolotach Ryanaira, latających z różnych miast Polski do Włoch, Niemiec czy Anglii. Dodatkowo, materiały promocyjne o Krakowie, będą dystrybuowane na lotniskach Charleroi (pod Brukselą) i Girona Reus (Barcelona).

- Najważniejsze jest jednak to, że przewoźnik zgodził się konsultować z nami wszelkie, przygotowywane przez siebie, jak i swoich partnerów, materiały: takie jak artykuły, teksty promocyjne, czy ilustracje, które w jakikolwiek sposób wykorzystują wizerunek, nazwę czy też symbole miasta oraz mogą mieć wpływ na reputację Krakowa - podkreśla Piątkowska.

Dlaczego się zgodził na cenzurę? Laszlo Tamas, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Ryanair, tłumaczy, że przyniesie to korzyści obu stronom. - Zależy nam na dobrej reklamie Krakowa, bo to przyciągnie nam więcej pasażerów - wyjaśnia.

Jerzy Jurczyński, specjalista od marketingu, mimo wszystko zastanawia się, jak się udało skłonić miastu Rynaira do podpisania zgody na cenzurę.
Monika Piątkowska wzrusza ramionami.

- No cóż... łatwo nie było - odpowiada tajemniczo.

Wybrane dla Ciebie

Zamknięcie granicy z Białorusią. Ci przedsiębiorcy mają z tym problem
Zamknięcie granicy z Białorusią. Ci przedsiębiorcy mają z tym problem
Setki milionów długów. Ogromny problem sezonowej gastronomii
Setki milionów długów. Ogromny problem sezonowej gastronomii
Senior wciąż nie daje znaku. Rodzina oskarża dom pomocy
Senior wciąż nie daje znaku. Rodzina oskarża dom pomocy
Przymrozki zdemolowały polskie sady. "Tanio nie będzie"
Przymrozki zdemolowały polskie sady. "Tanio nie będzie"
Takie ryby jechały do nas z Rosji. Natychmiastowa reakcja służb
Takie ryby jechały do nas z Rosji. Natychmiastowa reakcja służb
Padła "szóstka" w Lotto. Zwycięzca zdobył najwyższą wygraną w tym roku
Padła "szóstka" w Lotto. Zwycięzca zdobył najwyższą wygraną w tym roku
Nowy bon turystyczny. Startuje w Światowy Dzień Turystyki
Nowy bon turystyczny. Startuje w Światowy Dzień Turystyki
Idziesz po kredyt do banku? Oto jakie dokumenty musisz przygotować
Idziesz po kredyt do banku? Oto jakie dokumenty musisz przygotować
Niemcy muszą wybudować 71 takich elektrowni w 10 lat. Oto dlaczego
Niemcy muszą wybudować 71 takich elektrowni w 10 lat. Oto dlaczego
Postawiła całą policję w mieście na nogi. Oto ile będzie to kosztować
Postawiła całą policję w mieście na nogi. Oto ile będzie to kosztować
Oto koszt remontu w 2025 r. Ceny zbliżają się do kosztów zakupu
Oto koszt remontu w 2025 r. Ceny zbliżają się do kosztów zakupu
Śląskie huty dociśnięte do ściany. Tyle osób może pożegnać się z pracą
Śląskie huty dociśnięte do ściany. Tyle osób może pożegnać się z pracą