Rynek czeka na referendum w Katalonii. Euro przed próbą ognia

Sondaże przed niedzielnym referendum niepodległościowym w Katalonii nie dają pewności wyniku. Kluczowa jest frekwencja. Przy głosowaniu na "tak" rząd katalońskiej autonomii zapowiedział proklamację niepodległości. Zamieszanie jakie to wywoła, z pewnością przełoży się na rynki finansowe, w tym notowania euro, a co za tym idzie i złotego.

Rynek czeka na referendum w Katalonii. Euro przed próbą ognia
Źródło zdjęć: © East News | AFP
Jacek Frączyk

29.09.2017 | aktual.: 29.09.2017 15:34

Hiszpania weszła do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w 1986 roku i od tej pory stanowi bardzo ważny element europejskiej wspólnoty, w tym ustanowionej sześć lat później Unii Europejskiej. Teraz staje przed momentem, który może spowodować gigantyczne zawirowania gospodarcze. Od kraju próbuje odłączyć się Katalonia, najbogatszy region Hiszpanii.

Już w niedzielę 1 października odbędzie się referendum w sprawie jej niepodległości. Rząd autonomii katalońskiej zadeklarował, że w 48 godzin od momentu, gdy głosowanie będzie na “tak”, proklamuje niepodległość. Następnie weźmie się do pisania nowej konstytucji i budowy struktur państwa. Przejąć ma wtedy skarbiec, bank centralny i armię.

To drugie podejście do tematu. W 2014 r. w podobnym głosowaniu co prawda aż 81 proc. opowiedziało się za niepodległością, ale do urn wybrało się tylko dwa z pięciu milionów osób uprawnionych. Plebiscyt był więc nieważny. Kluczowa jest więc frekwencja. Według badań pewnych uczestnictwa jest od 50 do 60 proc. obywateli.

Madryt uważa, że głosowanie jest niezgodne z prawem. Zagroził nawet karami więzienia dla samorządowców z Katalonii, którzy udostępnią lokale wyborcze. Przygotowano się też na ewentualne ruch niepodległościowe. Wariant ekstremalny obejmuje wykonanie art. 155 konstytucji, który przyznaje Madrytowi prawo do zawieszenia władzy rządu regionalnego - pisze agencja Reuters.

Filar może być naruszony

Hiszpania jest jednym z filarów Unii Europejskiej. Wytwarza 7,5 proc. jej łącznego produktu krajowego brutto i jest 5. największą gospodarką kontynentu, zaraz przed Polską. Katalonia jest natomiast najbardziej prężnym regionem kraju, dającym 18,9 proc. PKB całego państwa.

Zamieszkuje ją 7,5 mln mieszkańców - większość w aglomeracji Barcelony (5,5 mln). PKB na osobę jest przy tym o 19 proc. wyższe niż średnia krajowa.

Jeśli porównać ich do Polski, to Katalończycy są bogatsi od nas o 154 proc., tj. bez uwzględnienia cen. Gdyby je uwzględnić, to przewaga Katalończyka nad Polakiem jest już "tylko" 56-procentowa. Co ciekawe, gdyby Katalonia się odłączyła, to Hiszpania pod względem liczby ludności będzie niemal na równi z Polską.

- Trudno jest określić, czy ten region poradziłby sobie gospodarczo po potencjalnym uzyskaniu niepodległości, ale z pewnością charakteryzuje się szeregiem cech, które wyróżniają skuteczne rozwinięte ekonomie - uważa Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku.

Analityk zaraz dodaje, że tylko pod warunkiem pozostania w strefie euro, Katalonia powinna sobie poradzić jako oddzielny byt.

- W UE niepodległa Katalonia zajęłaby 13. pozycję w hipotetycznym rankingu EU29 - podaje.
Jak podaje, jest to region bardziej uprzemysłowiony niż reszta kraju. Prawie 20 proc. wartości dodanej w gospodarce wytwarza przemysł, a aż trzy czwarte usługi.

Katalonia nastawiona jest przy tym na eksport. Nadwyżka handlowa jej gospodarki wynosiła aż 11,5 proc. PKB w 2015 roku. Od 1999 do 2008 roku przeżywa boom gospodarczy ze średnim tempem wzrostu PKB na poziomie 3,7 proc. Skutecznie przy tym znajduje klientów na swoje wyroby poza UE.

- Udział eksportu do państw spoza Wspólnoty, przede wszystkim do Ameryki Południowej, wzrósł z 26,7 proc. w 2000 roku do 35 proc. w 2015 r. - podaje Dembik.

Wspólna waluta przed próbą ognia

Wszelkie zamieszanie w tak znaczącej gospodarce Unii przełoży się na problemy ze wspólnotową walutą. Chwilowo inwestorzy traktują sprawę ostrożnie, bez nerwowych reakcji, tym bardziej że sondaże nie dają jasnego sygnału, w którą stronę pójdą wyniki. Giełda w Madrycie w piątek traci tylko nieznacznie na tle rosnącej Europy. Negatywnych wieści nie ma też z rynku walutowego.

Euro co prawda spadało względem dolara na początku ubiegłego tygodnia, ale to bardziej w związku z wynikiem wyborów w Niemczech i potencjalnych kłopotów Merkel ze skonstruowaniem koalicji. W ostatnich trzech dniach odzyskiwało siły, choć w skali miesiąca osłabiło się do dolara o 1,4 proc.

Obraz
© Money.pl

Referendum to jednak kolejny polityczny czynnik ryzyka po niemieckich wyborach. Jeśli wynik będzie na „nie”, to prawdopodobnie euro pójdzie w dół. Choć rząd w Madrycie z góry nie akceptuje wyników głosowania, to co się stanie jeśli rząd w Barcelonie tak samo po niedzieli zacznie traktować Madryt? Może się zrobić nerwowo.

- Napięcie polityczne będzie nadal rosnąć, co może odbić się na rentownościach hiszpańskich obligacji i dalej, jeżeli sytuacja zaczęłaby poważnie eskalować, też na euro - zauważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.

Z drugiej strony Katalonia ma przeciw sobie większość państw. Ostatnio Donald Trump wsparł premiera Mariano Rajoya i zgodził się z nim, że państwo powinno zachować jedność. A bez poparcia wielkich tego świata niepodległość będzie tylko teoretyczna.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (102)
Zobacz także