Rynek czeka w dobrym nastroju

W USA, po sesji środowej, kiedy to indeksy nie chciały rosnąć mimo publikacji całkiem dobrych danych makro, czwartek zapowiadał się na test siły rynku. Tym razem też dane makro były dobre. Owszem, w komentarzach pisze się, że były słabe, ale proszę ocenić, jaka jest prawda.

Rynek czeka w dobrym nastroju
Źródło zdjęć: © Xelion. Doradcy Finansowi

05.03.2010 09:25

Ilość wniosków o zasiłek wzrosła w minionym tygodniu o 469 tys., czyli dokładnie tyle ile oczekiwano (bardzo rzadki wypadek). To było o 30 tysięcy mniej niż w poprzednim tygodniu, co potwierdza głoszoną wtedy tezę: wzrost wynikał z perturbacji wywołanych zamieciami śnieżnymi. Średnia czterotygodniowa i ogólna ilość zasiłków spadła. Okazało się też, że w 4 kwartale wydajność pracy wzrosła o 6,9 proc., czyli więcej niż oczekiwano, a koszty pracy spadły o 5,9 proc. (więcej niż oczekiwano). Były to więc dobre dane, ale ponieważ była to jednak weryfikacja już publikowanego raportu, więc emocji nie wywołała.

W drugim zestawie danych okazało się, że zamówienia w przemyśle w styczniu wzrosły o 1,7 procent (oczekiwano wzrostu o 1,5 proc.). To były zdecydowanie dobre dane. W komentarzu skupiono się na indeksie podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym. Rzeczywiście w styczniu spadł o 7,6 procent (oczekiwano wzrostu). Nie bardzo jednak rozumiem, dlaczego oczekiwano wzrostu. W danych o sprzedaży domów widzieliśmy w styczniu prawdziwe załamanie to dlaczego ten raport miałby być dobry? Jeśli tamte dane tłumaczono ostrą zimą to logiczne byłoby, gdyby i te tak wytłumaczono.

Można powiedzieć, że danymi makro było również to, iż wiele sieci sprzedaży detalicznej informowało o sprzedaży w lutym w sklepach otwartych przynajmniej przez 12 miesięcy. Okazało się, że wyniki były bardzo dobre. Wzrost o 3,7 procent był największy od listopada 2007. W sytuacji, kiedy nurkuje indeks zaufania konsumentów, a rynek pracy przeżywa trudności taki wzrost sprzedaży zaskakuje. Nie wiemy czy sieci nie stosowały promocji, a jeśli stosowały to jak duże one były, ale niewątpliwie takie dane potwierdzają, że trwa ożywienie gospodarcze.
Na rynku akcji trzy blue chipy (Walt Disney, Coca-Cola, Boeing), zostały wspomożone podniesieniem rekomendacji przez banki inwestycyjne. Rosły ceny akcji w sektorze sprzedaży detalicznej, ale traciły nadal akcje sektora ochrony zdrowia i ubezpieczyciele (ciągle obawa przed reformą Obamy). Zachowanie rynku było bardzo podobne do tego ze środy, ale dzięki atakowi byków w ostatniej godzinie indeksy wzrosły. Co prawda dobre informacje powinny były zdecydowanie bardziej pomagać bykom, a tłumaczenie niepewności czekaniem na dane z rynku pracy jest nieprzekonujące, ale dobre nastroje utrzymują się. Rynek jest według mnie tuż przed korektą. Jeśli nie skoryguje się w piątek to powinien w poniedziałek.

GPW rozpoczęła czwartkowa sesję od spadku indeksów. Podaż wzmacniały te same czynniki, które szkodziły bykom w całej Europie. Spadki były niewielkie, a transakcje koszykowe doprowadzały do szybkiej zmiany ich skali. Po aukcji greckich obligacji nic już z nich nie zostało. W końcu WIG20 zabarwił się na zielono. Szczególnie dobrze zachowywał się Bioton, ale to oczywiście nie ta spółka odpowiadała za wzrost indeksu. Banki, spółki surowcowe i Agora zachowywały się bardzo dobrze.

Rynek od tego momentu wszedł w totalny marazm, który przerwała publikacja pierwszego zestawu danych w USA. Nic w nich nie było nadzwyczajnego, ale WIG20 natychmiast ruszył na północ. Potem, mimo niepewnego rozpoczęcia sesji przez rynki amerykańskie, u nas skala zwyżki rosła, ale końcówka z fixingiem zawróciła WIG20, dzięki czemu wzrósł on jedynie kosmetycznie. Sesja nie ma znaczenia prognostycznego, ale pokazała, że rynek chce rosnąć.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)