Rynki z teflonu

W czwartek w USA miała miejsce kolejna sesja z gatunku tych nietypowych. Trudno się dziwić komentatorom telewizji biznesowych, którzy mówią o teflonowym rynku. Teflonowy jest zresztą nie tylko rynek amerykański, ale i europejski. Nic nie jest w stanie mu zaszkodzić.

Rynki z teflonu
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

25.03.2011 09:00

Mówi się o tym, że tak działa zamykanie krótkich pozycji, czyli realizacja zysków ze spadków indeksów oraz koniec kwartału, czyli duże „window dressing”. To jest bardzo prawdopodobne, ale równie prawdopodobne jest to, że gracze chcą kontynuowania hossy.

W USA inwestorzy cieszyli się z tego, że Europejczycy uznali problemy Portugalii za zdyskontowane. Zresztą, skoro szef portugalskiej opozycji ma nadzieję, że pomoc nie będzie potrzebna, to czego się obawiać? Oczywiście kpię, ale takie było rozumowanie rynków. Nawet indeksy w Portugalii i Hiszpanii wzrosły o ponad jeden procent. Najwyraźniej gracze zakładają, że na pomocy dla Portugalii się skończy (ja w to bardzo wątpię). Poza tym od kilku dni zmieniło się podejście rynków. Droga ropa już nie straszy, wręcz odwrotnie, pomaga bykom. Niemądre? Tak, ale takie są rynki.

Dane makro bykom nie pomagały. Owszem ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych złożonych w ostatnim tygodniu nieznacznie spadła (383 tys.). Spadła też średnia 4-tygodniowa. Jednak raport o lutowych zamówieniach na dobra trwałego użytku bardzo rozczarował. Zamówienia spadły o 0,9 proc. m/m, a oczekiwano jednoprocentowego wzrostu. Co gorsza, spadły też zamówienia bez środków transportu (0,6 proc.) – oczekiwano półtoraprocentowego wzrostu. Pocieszano się jednak tym, że dane te są bardzo zmienne i często podlegają gwałtownej weryfikacji.

Rynkowi akcji pomagały środowe (po sesji) publikacje raportów kwartalnych Red Hat i Micron Technology. Dzięki temu szybko rósł indeks NASDAQ. Szeroki rynek dostał dość szybko pozytywny impuls ze strony techniki. Wzrosty NASDAQ podprowadziły indeks S&P 500 pod średnią 50-sesyjną. W tej sytuacji byki już nie miały problemów. Wystarczyło przepchnięcie indeksu nad tą średnią, żeby ujawnił się duży popyt techników i losy sesji były już przesądzone. Droga do szczytów z lutego jest już otwarta.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję od niewielkiego spadku indeksów. Można powiedzieć, że po prostu od początku dnia zapanowało wyczekiwanie. Nie widać było większego niepokoju, bo nie było też go widać na innych giełdach. Tam zresztą już po godzinie indeksy zaczęły rosnąć, co pomagało również naszym bykom. WIG20 nie bardzo chciał jednak rosnąć. Stabilizował się tuż nad poziomem ze środy.

W okolicach południa byki jednak napięcia nie wytrzymały i indeks ruszył w kolejną drogę ku strefie oporu. Robiły to jednak bez przekonania. Po prostu na naszym rynku ciągle jeszcze gracze nie wiedzą, czy to, z czym mamy do czynienia na innych giełdach, jest korektą spadków, czy powrotem do trendu wzrostowego. Po rozpoczęciu sesji w USA, kiedy okazało się, że Amerykanie nie podzielają entuzjazmu Europejczyków, WIG20 zabarwił się na czerwono. Jednak potem amerykańskie byki zaczęły wygrywać, dzięki czemu udało się zakończyć dzień prawie półprocentowym wzrostem WIG20. Indeks nadal stoi przed strefą oporu.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

gpwnotowaniagiełda
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)