Rząd pracuje nad zmianami w ustawie kominowej. Eksperci chcą jej likwidacji

Po tzw. aferze taśmowej premier Donald Tusk zapowiada zmianę sposobu nominacji prezesów państwowych spółek tak, by nie sposób było ominąć przepisów ustawy kominowej. Od kilku tygodni w Ministerstwie Skarbu trwają prace nad nowelizacją tzw. ustawy kominowej, która przewiduje wyłączenie spod jej obowiązywania spółek kluczowych dla gospodarki.

Rząd pracuje nad zmianami w ustawie kominowej. Eksperci chcą jej likwidacji
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

19.07.2012 09:52

– To za mało – uważa Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – Mniejszym złem byłaby likwidacja całej ustawy.

– To dzwonek alarmowy, jeśli chodzi o system wynagradzania w różnych spółkach. Trzeba wrócić do koncepcji innego typu nominacji. Tak, żebyśmy mieli pewność, że ustawa kominowa nie będzie omijana w sposób zakwestionowany przez NIK w przypadku spółki Elewarr – zapowiedział podczas konferencji prasowej w środę Donald Tusk.

Afera z taśmą nagraną w gabinecie Władysława Serafina, prezesa Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, wyraźnie pokazuje, że są sposoby na to, by ominąć zapisy ustawy kominowej.

– Zawsze znajdą się sposoby na obejście tego, żeby menadżerowie, prezesi spółek Skarbu Państwa, czy wręcz dyrektorzy przedsiębiorstw państwowych zarabiali w inny sposób niż bezpośrednio w postaci wypłat prezesa czy dyrektora – mówi Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes IBnGR.

Dlatego – zdaniem ekonomisty – mniejszym złem byłoby całą ustawę wyrzucić do kosza.

Ustawa kominowa ogranicza pensje menedżerów w spółkach Skarbu Państwa do sześciokrotności średniego wynagrodzenia. Obecnie daje to ok. 250 tys. zł rocznie.

– Od samego początku swojego obowiązywania była to ustawa szkodliwa, stworzona na krótkookresowe zapotrzebowanie populistów – uważa Bohdan Wyżnikiewicz.

Celem jej wprowadzenia było ograniczenie zbyt wysokich apanaży szefów państwowych spółek. Jak przekonuje wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, w efekcie doprowadziła do negatywnej selekcji kadr w tych firmach.

– Zarządzający, którzy się sprawdzili, którzy mają doświadczenie, którzy są dobrymi menadżerami, szukają pracy w sektorze prywatnym, gdzie nie ma takich ograniczeń. Natomiast w sektorze państwowym zostają młodzi, ci tuż przed emeryturą oraz tacy, którzy chcą robić karierę polityczną – tłumaczy Bohdan Wyżnikiewicz.

Chociaż o wątpliwościach i potrzebie zmian mówi się od ponad 12 lat, to kolejne ekipy rządzące niechętnie podejmowały ten temat. Zdaniem Wyżnikiewicza, jest to zupełnie zrozumiałe.

– Taki polityk może spotkać się z atakami populistów, że tutaj jest budowana możliwość lokowania znajomych w kolejnych spółkach Skarbu Państwa za duże pieniądze. Więc sytuacja jest trudna – uważa wiceprezes IBnGR.

Zdaniem ekonomisty, rozsądnym wyjściem z tej nienormalnej sytuacji jest konsekwentna prywatyzacja, która zmniejszyłaby udział państwa w zarządzanych firmach. Natomiast do spółek, które pozostaną w rękach Skarbu Państwa, powinno się dopuścić jak najwięcej rynku.

– Im więcej rynku, podejścia biznesowego, tym lepiej dla gospodarki, bo tym lepiej przedsiębiorstwa państwowe będą zarządzane. W tej chwili wciąż mamy gorsze efekty zarządzania w przedsiębiorstwach państwowych niż w firmach z sektora prywatnego – dodaje wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Źródło artykułu:Newseria
praworządustawa kominowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)