Rząd zdecydował. Kto skorzysta na zmianach dotyczących stażu pracy?
Rząd przyjął projekt, który zakłada, że umowy zlecenie i okresy prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej będą wliczane do stażu pracy. Dzięki temu pracownicy szybciej dostaną 26 dni urlopu i załapią się na dodatki. Tkwi w tym pewien haczyk.
Zmiany w zakresie stażu pracy znalazły się w projekcie nowelizacji Kodeksu pracy, przygotowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS), przyjętym przez rząd we wtorek (25 czerwca).
Nowe przepisy miałyby obowiązywać od 1 stycznia 2026 r. Najpierw obejmą instytucje publiczne, a pół roku później - firmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emerytka nie zostawiła na Tusku suchej nitki. Polacy mówią o drożyźnie
Kolejne umowy wliczane do stażu pracy. Skorzystają studenci
Projekt zakłada, że do okresu zatrudnienia będą wliczane okresy wykonywania pracy i prowadzenia działalności, jeśli stanowiły tytuł do ubezpieczeń społecznych. Wśród nich są okresy:
- prowadzenia przez osobę fizyczną pozarolniczej działalności i pozostawania osobą współpracującą z osobą prowadzącą pozarolniczą działalność,
- wykonywania umowy zlecenia lub o świadczenie usług,
- wykonywania umowy agencyjnej,
- pozostawania osobą współpracującą z ww. osobami,
- pozostawania członkiem rolniczej spółdzielni produkcyjnej i spółdzielni kółek rolniczych,
- przebyty za granicą okres innej niż zatrudnienie działalności zarobkowej,
- okres zawieszenia działalności gospodarczej przez osobę prowadzącą pozarolniczą działalność gospodarczą w celu sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem, za który zostały opłacone składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.
To oznacza, że do stażu pracy będą wliczane np. okresy pracy w modelu B2B.
Poza tym projekt przewiduje zaliczanie niektórych okresów niepodlegania ubezpieczeniom społecznym przewidzianych w przepisach szczególnych. Chodzi np. o studentów, którzy są związani umową zlecenie.
Studenci bardzo często decydują się na umowę zlecenie, ponieważ dzięki temu zarobki brutto są dla nich de facto zarobkami netto. Osoby do 26. roku życia pracujące na umowie o pracę nie płacą PIT, ale odprowadzają składki, więc w przypadku zarobków rzędu 5 tys. zł dostają na rękę ok. 3,5 tys. zł - wyjaśnia w rozmowie z WP Finanse Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w InFakt.pl.
Co kluczowe, minister pracy rodziny i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała, że przepisy będą działały wstecz. To oznacza, że osoba, która pracowała na umowie zlecenie w latach 2018-2020, będzie mogła wliczyć ten okres do stażu pracy.
ZUS będzie sprawdzał studentów
Plan zakłada, że trzeba będzie złożyć wniosek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) o uwzględnienie okresów w stażu pracy. Zainteresowani będą to mogli zrobić wyłącznie drogą elektroniczną. Na tej podstawie ZUS wyda zaświadczenie, które potwierdzi, że wskazane okresy są ujęte w stażu pracy.
W przypadku okresów niepodlegających ubezpieczeniom społecznym ZUS będzie obowiązany przeprowadzić postępowanie wyjaśniające. Kogo to będzie dotyczyć?
Umowy zlecenie są objęte ubezpieczeniem emerytalnym, rentowym i wypadkowym, ale nie chorobowym, które jest dobrowolne. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą.
W mojej ocenie wystarczy, że osoba podlega ubezpieczeniom emerytalnym, rentowym i wypadkowym. Skoro ubezpieczenie chorobowe jest dobrowolne, to nie będzie konieczności dodatkowej weryfikacji względem takiej osoby. Wynika z tego, że to postępowanie wyjaśniające ma dotyczyć studentów, którzy pracując na umowie zlecenie, nie są objęci ubezpieczeniami - wyjaśnia Juszczyk.
W założeniach projektu czytamy, że w takiej sytuacji "ciężar dowodu będzie spoczywał na zainteresowanym".
Szybsze urlopy i nagrody. "ZUS się zapcha"?
Ekspert szacuje, że zmiany obejmą ponad 5 mln osób, choć na samym początku z prośbą o włączenie okresów do stażu pracy "pewnie zgłosi się około 2 mln osób", o których wspominało też MRPiPS.
Niewykluczone, że w styczniu ZUS "się zapcha" od nadmiaru wniosków. Myślę, że sporo osób może zgłosić się od razu w obawie o ewentualną zmianę przepisów w przyszłości. Spodziewam się, że w pierwszej kolejności zgłoszą się osoby, które kiedyś pracowały na umowie zlecenie - przyznaje.
Po wejściu zmian w życie zaświadczenie z ZUS może stać się przydatnym dokumentem w sytuacji, gdy np. będziemy zmieniać pracę. - Podejrzewam, że ten dokument trzeba będzie przedkładać tak samo, jak świadectwa pracy z poprzednich zakładów - podkreśla.
Dopytywany o skutki, zwraca uwagę, że "pracodawcy będą musieli przeznaczyć większe nakłady na wynagrodzenia". Zmiany sprawią bowiem, że niektórzy szybciej zyskają uprawnienia np. do dodatków stażowych.
W niektórych zakładach są przyznawane dodatkowe pieniądze rzędu np. 200 zł za pięć lat pracy, w zależności od kategorii zaszeregowania. Z kolei w budżetówce pracownicy, którzy przepracowali 20 lat, dostają nagrodę jubileuszową rzędu 75 proc. W przypadku 25 lat pracy dodatek sięga 100 proc. wynagrodzenia.
Poza tym więcej osób będzie mogło szybciej uzyskać dłuższy wymiar urlopu. Zasady wskazują bowiem, że jeśli pracownik posiada staż krótszy niż 10 lat, to ma do dyspozycji 20 dni wolnych. W przypadku 10-letniego stażu urlop wzrasta do 26 dni rocznie.
Doradca podatkowy podkreśla, że ta ustawa nie będzie miała wpływu na emerytury, ponieważ za okresy, które minęły, już odprowadziliśmy składki, więc kwota kapitału zgromadzonego w ZUS nie zmieni się.
W tym celu konieczne byłoby wprowadzenie zmian w ustawie o ubezpieczeniach społecznych, a na to rząd się nie zdecydował. Różnica polega na rozszerzeniu katalogu umów uwzględnianych w stażu pracy, ale w dalszym ciągu będą funkcjonowały okresy składkowe i nieskładkowe.
Kto skorzysta? Przedsiębiorcy, zwłaszcza kobiety
Szymon Witkowski, radca prawny i główny legislator Pracodawców RP, przekazuje redakcji WP Finanse, że proponowana ustawa wprowadza rozwiązanie "długo oczekiwane przez pracowników i mające uzasadnienie społeczne. Skorzystają na nim osoby, które w przeszłości były przedsiębiorcami".
W tym kontekście Juszczyk zwraca natomiast uwagę przede wszystkim na kobiety. - Gdy zaczynają planować rodzinę, to zatrudniają się na umowie o pracę, ale w rezultacie mają zerowy staż pracy. Zmiany w tym kontekście są sprawiedliwe, biorąc pod uwagę także fakt, że osoby, które prowadzą działalność, często pracują dłużej niż 8 godzin dziennie - podkreśla.
"Należy mieć jednak na uwadze, że wiąże się to również z kosztami dla pracodawców, a te od lat się kumulują. Ustawodawca powinien przemyśleć, jak obniżyć koszty działalności gospodarczej, by nawet te zasadne zmiany nie prowadziły do dalszego ich wzrostu" - ocenia główny legislator Pracodawców RP.
Oceniając koncepcję, Juszczyk przekonuje, że to dobre zmiany, bo umowy zlecenie często niewiele różnią się od umów o pracę. - Zakłady pracy często nie chcą wiązać się z zatrudnionym kodeksowo, bo wiąże się z dodatkowymi wymogami i wydatkami (np. Wypowiedzenia czy badania medycyny pracy) - wyjaśnia.
Co z umowami o dzieło?
W wykazie okresów, które będą wliczane do stażu pracy, zabrakło okresu pracy na podstawie umowie o dzieło, nadal dość powszechnej w Polsce.
"Jest to ze swojej natury umowa rezultatu, wiążąca się w dużej mierze z działalnością twórczą. Dla przykładu napisanie książki, czy raportu na podstawie takiej umowy trudno przeliczać na etat. Umowa o dzieło nie powinna też w żadnym wypadku być zastępstwem za umowy zlecenia, czy też umowy o pracę. Dlatego projektodawca nie objął tych umów zmianami w zakresie liczenia stażu" - tłumaczy Witkowski.
Co ważne, umowa o dzieło nie jest brana pod uwagę ani w kontekście stażu pracy, ani przy wyliczaniu emerytury.
- Moim zdaniem umowy o dzieło należałoby raczej wyeliminować niż dążyć do włączenia ich do katalogu umów wchodzących w staż pracy. Ta umowa nie chroni, nie powoduje odprowadzania składek i osoba zatrudniona na tej podstawie, np. artysta, jest pozostawiony sam sobie. Te umowy są praktycznie poza systemem, dlatego ZUS często je kontroluje - kwituje Juszczyk.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl