Rząd zmienia założenia reformy emerytalnej. Ostateczny skok na OFE
Czeka nas likwidacja OFE i powołanie nowych pracowniczych planów kapitałowych. Rząd chce zminimalizować dopłaty z publicznych pieniędzy, które pierwotnie miały stanowić zachętę do oszczędzania.
05.06.2017 | aktual.: 05.06.2017 07:24
Rząd zmienia założenia reformy emerytalnej - donosi poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Gazeta dotarła do opracowanych przez Ministerstwo Rozwoju projektów ustaw przewidujących likwidację OFE i powołanie nowych pracowniczych planów kapitałowych. Mają one budować dodatkowy kapitał emerytalny Polaków.
Z projektów wynika, że cała koncepcja uległa znaczącej modyfikacji. Według nowych założeń wszystkie osoby płacące składki do ZUS, czyli łącznie prawie 17 mln pracowników, samozatrudnionych i zleceniobiorców, będą co roku zapisywane do pracowniczych planów kapitałowych (PPK).
A to oznacza konieczność zapłacenia co najmniej jednej składki do dobrowolnego z założenia systemu. Po miesiącu będzie możliwa rezygnacja z PPK, ale osoby, które to zrobią, i tak po roku zostaną zapisane do systemu na nowo.
Według "Rz", rząd chce także zminimalizować dopłaty z publicznych pieniędzy, które pierwotnie miały stanowić zachętę do oszczędzania. Dziennik przypomina, że przed rokiem wicepremier Mateusz Morawiecki ogłosił, iż pracownik będzie mógł wpłacić do PPK 2 proc. pensji, wtedy pracodawca miałby obowiązek dopłacić kolejne 2 proc., z czego 0,5 proc. państwo miało zwrócić firmie jako ulgę we wpłatach na Fundusz Pracy.
Waloryzacja rent i emerytur. Policzyliśmy kto dostanie najwięcej
W przypadku osoby z przeciętnymi zarobkami 4 tys. zł brutto część finansowana przez państwo wynosiłaby 20 zł miesięcznie. Po zmianach firma ma dopłacić do PPK 1,5 proc. pensji pracownika, a 0,5-proc. udział państwa w składce zastąpi dopłata roczna do PPK w wysokości 120 zł albo 200 zł, czyli 10-16 zł miesięcznie. Będzie to więc nawet dwa razy mniej, niż pierwotnie obiecywał Morawiecki.