"S" zwraca uwagę na dysproporcje płacowe w sądach

Sądownicza Solidarność przygotowała raport dotyczący dysproporcji płacowych w polskim sądownictwie

"S" zwraca uwagę na dysproporcje płacowe w sądach
Źródło zdjęć: © ˆ Magdziak Marcin - Fotolia.com

18.03.2014 | aktual.: 18.03.2014 22:19

Przedstawiciele Solidarności zwracają uwagę na dysproporcje płac pracowników sądów na tych samych stanowiskach. Według nich wynoszą one nawet 2151 zł netto. Winą za ten stan związkowcy obarczają obecnego i poprzednich ministrów sprawiedliwości.

Sądownicza Solidarność przygotowała raport dotyczący dysproporcji płacowych w polskim sądownictwie. Zestawione w nim zostały wynagrodzenia pracowników zatrudnionych w sądach z apelacji warszawskiej i rzeszowskiej. Związkowcy określają różnice w płacach jako "patologiczne".

"Okazuje się np., że starszy sekretarz sądowy w sierpniu ubiegłego roku w sądzie A zarabiał 1041 zł, a osoba pełniąca tę samą funkcję w sądzie B już 3192 zł. Przy czym trzeba zaznaczyć, że zarobki zdecydowanej większości szeregowych pracowników sądów są bliższe raczej tej pierwszej kwocie. Osoby zarabiające przyzwoite pieniądze to jednostkowe przypadki" - powiedział jeden z autorów raportu Waldemar Urbanowicz.

Związkowcy zaznaczają, że bardzo duże różnice w wynagrodzeniach pracowników tej samej grupy zawodowej są nie tylko pomiędzy poszczególnymi sądami, ale również w obrębie jednej jednostki. "Zdarzają się np. sądy, gdzie wynagrodzenie jednego pracownika jest ponadtrzykrotnie wyższe od płacy zasadniczej innej osoby zatrudnionej na tym samym stanowisku, być może siedzącej biurko obok" - podkreślił Urbanowicz. Jak dodał, tak ogromnych dysproporcji nie da się wytłumaczyć różnym stażem pracy czy nieco innym zakresem obowiązków.

Zasady wynagradzania pracowników sądów i prokuratur reguluje rozporządzenie ministra sprawiedliwości z kwietnia ubiegłego roku. Jeden z załączników do rozporządzenia zawiera tabele z widełkami płacowymi dla poszczególnych grup zawodowych. Związkowcy zwracają uwagę, że owe widełki są tak szerokie, że w rzeczywistości kształtowanie poziomu płac w sądownictwie zależy od sytuacji finansowej danej jednostki oraz od "widzimisię" jej kierownictwa. Np. płace grupy zawodowej urzędników sądowych (m.in. sekretarzy sądowych, inspektorów, specjalistów czy protokolantów) to przedział pomiędzy 1500 a 5200 zł brutto.

"Właściwie nie spotkaliśmy się w naszych badaniach z pracownikami zarabiającymi na poziomie górnej granicy tych widełek. To fikcja prawna, której celem jest chyba wyłącznie to, aby pokazać w tabelkach, jak to świetnie zarabiają pracownicy sądów. Otóż prawda wygląda całkiem inaczej. Wynagrodzenia większości z nas balansują na poziomie ok. 2 tys. zł brutto - zaznaczył Urbanowicz.

Zdaniem autorów raportu za nieuzasadnione dysproporcje płac odpowiedzialność ponosi obecny minister sprawiedliwości oraz jego poprzednicy. "To minister jest w tym przypadku organem prawotwórczym oraz pełniącym administracyjny nadzór nad polityką płacową w sądownictwie powszechnym. Na problem dysproporcji w wynagrodzeniach zwracamy uwagę kolejnym ministrom od kilku lat. Jak dotąd jednak nie zrobiono w tej sprawie nic konkretnego" - powiedziała szefowa sądowej "S" Edyta Odyjas.

Zapowiedziała, że jeśli resort nie przeznaczy środków finansowych na usunięcie dysproporcji, związkowcy będą kierować wnioski do Państwowej Inspekcji Pracy o kontrole w sądach, a także zachęcać pracowników do składania pozwów do sądów pracy w sprawie dyskryminacji płacowej.

Kolejna część raportu ma zostać opublikowana za kilka miesięcy.

MA

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)