_ Nie mam zamiaru wychodzić z Krosna _ - mówi "Parkietowi" Zdzisław Sawicki, do niedawna inwestor kontrolujący ponad 50 proc. akcji spółki, a obecnie posiadacz nieco ponad 18 proc. walorów. W styczniu drastyczne zmniejszył zaangażowania w firmie, w której był rozgrywającym od niemal 10 lat. Tłumaczy, że miał problemy z zabezpieczeniem kredytów w różnych bankach. _ Jestem dużym graczem giełdowym, ale część transakcji wykonywałem przy wykorzystaniu lewarów. Ich zabezpieczeniem były akcje różnych spółek, między innymi Krosna _ - mówi Sawicki. Pierwsze walory Krosna banki zaczęły sprzedawać już w październiku.
Postawiony pod ścianą
Sawicki twierdzi, że z powodu spadku wartości akcji na GPW instytucje finansowe na początku roku zażądały od niego po raz kolejny dodatkowych zabezpieczeń. _ Mój debet na zabezpieczeniach na początku stycznia można było liczyć w milionach złotych, do dziś znaczną część udało mi się zredukować, ale nadal prowadzę negocjacje z jednym z banków. _
_ Zmniejszenie debetu było możliwe między innymi właśnie dzięki sprzedaży części papierów Krosna, które nie były zastawione _ - wyjaśnia inwestor. _ Nie mogłem pozwolić, by banki same zajęły się sprzedażą walorów tej firmy. Obawiałem się, że gwałtowną wyprzedażą doprowadzą do jeszcze większego zaniżenia kursu, niż to się stało _ - dodaje. Zaznacza, że 23 stycznia, gdy sprzedał ponad 20 proc. walorów Krosna w ciągu jednej sesji (kurs spadł wówczas o niemal 18 proc., do 0,51 zł) był „pod ścianą”.
Wciąż jeszcze największy akcjonariusz producenta szkła twierdzi, że sprzedaż papierów Krosna nie miała nic wspólnego z późniejszymi (opublikowanymi 30 stycznia) informacjami zarządu spółki o jej zaangażowaniu w opcje walutowe i złożeniu wniosku o upadłość układową. _ Krosno ma produkować, a nie spekulować na walutach. Gdybym wiedział o tych transakcjach, nie dopuściłbym do nich _- zarzeka się Sawicki. Nie udało się potwierdzić jego słów w zarządzie spółki.
Sawicki wciąż ma swoich reprezentantów w radzie nadzorczej. Czy wobec tego będzie próbował wyciągnąć konsekwencje wobec zarządu? _ Na razie nie chcę tego komentować. Jest za wcześnie na takie deklaracje. Po komunikacie o problemach z opcjami jeszcze nie rozmawiałem z zarządem _ - mówi Sawicki.
Konflikt ze stowarzyszeniem?
Główny inwestor Krosna zapowiada też, że w przyszłości zamierza znów zwiększyć zaangażowanie w tej spółce. _ Nie chcę deklarować, kiedy do tego dojdzie i jaki będzie zakres mojego zaangażowania. To zależy od tego, kiedy będę dysponował odpowiednim kapitałem _ - mówi Sawicki. Jednocześnie zaznacza, że nie zamierza dopuścić do przejęcia władzy w Krośnie przez grupę inwestorów indywidualnych, którzy ostatnio skupują papiery, chcąc osiągnąć 20-procentowy pułap głosów.
"Parkiet" informował, że gracze ci zamierzają powołać Stowarzyszenie Mniejszościowych Akcjonariuszy GPW i chcą przeprowadzić w Krośnie restrukturyzację. _ Nie zamierzam z nimi współpracować. To niepoważni ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy z sytuacji w spółce _ - uważa Sawicki. Jego zdaniem, choć obecnie można tanio przejąć kontrolę nad hutą szkła (kapitalizacja firmy sięga 15,5 mln zł), to aby ją odpowiedzialnie restrukturyzować, trzeba dysponować znacznie większym kapitałem. _ Oceniam, że Krosno potrzebuje 70–80 mln zł na dodatkowe inwestycje _- szacuje Sawicki.
Przyznaje, że jeszcze do początku 2009 r. prowadził rozmowy z inwestorami branżowymi z Polski i zagranicy o sprzedaży pakietu kontrolnego. _ Jeszcze w ubiegłym roku proponowano mi za niego od 120 do ponad 200 mln zł. Najniższa ostatnia oferta sięgała 50 mln zł. Do końca nie mogłem się zdecydować, a kiedy podjąłem już decyzję o sprzedaży, okazało się, że inwestorzy również popadli w kłopoty i nie mają finansowania _ - twierdzi Sawicki. O tym, że było zainteresowanie Krosnem ze strony konkurentów, "Parkiet" informował na początku stycznia.
A może współpraca
Wobec inwestorów indywidualnych ze stowarzyszenia Sawicki ma też inne obiekcje. Uważa, że ich działania szkodzą spółce. _ Jeżeli ktoś chce prowadzić poważny biznes, to na pewno nie informuje o tym mediów, ale próbuje dogadać się z innymi zainteresowanymi _- mówi Sawicki.
Janusz Bednarowicz, jeden z zakładających stowarzyszenie, potwierdza, że nie było prób kontaktu z Sawickim. Założono, że chce wycofać się z Krosna. Teraz jednak twierdzi, że drobni inwestorzy współpracy nie wykluczają. _ Oczywiście, jeżeli zarzuty pod adresem pana Sawickiego dotyczące wykorzystania informacji poufnej okażą się bezzasadne _- zaznacza Bednarowicz.
Przypomnijmy, że w tej sprawie stowarzyszenie złożyło zawiadomienie do prokuratury. _ To też nie jest dobry początek współpracy, a zawiadomienie jest bezzasadne, bo już od ponad pół roku nie jestem członkiem rady nadzorczej spółki. Moje transakcje były wymuszone sytuacją zewnętrzną, a poza tym nic nie zyskałem na sprzedaży. Proszę pamiętać, że akcje Krosna kupowałem w 1999 roku, płacąc za każdą 4,2 zł _- przypomina Sawicki. Ostatnio sprzedawał papiery średnio po 57 groszy.
Michał Chmielewski
Parkiet