Sklepy szykują się na otwarcie galerii handlowych i... się zamykają. Większych przecen już nie będzie
W polskim handlu takiej sytuacji jeszcze nie było. Nowe ubrania na starcie kosztują kilkadziesiąt procent mniej niż zwykle. "Odzieżówka" szykuje się na otwarcie. Co nie przeszkadza jej w zamykaniu części sklepów.
Minus 50 proc. na nową kolekcję garniturów. Minus 60 proc. na letnie obuwie. Trzecia sztuka gratis. W przypadku sklepów internetowych w grę wchodzi jeszcze darmowa dostawa i darmowy zwrot. Oraz długi termin na przymierzanie. Branża odzieżowa szykuje się na ponowne otwarcie galerii handlowych.
- Spodziewam się naprawdę wielkich promocji - mówił w programie specjalnym money.pl Rafał Sonik, przedsiębiorca działający w branży nieruchomości komercyjnych
Wiadomo jednak, że w poniedziałek 4 maja nie wszystkie sklepy się otworzą. Na zapleczu galerii handlowych trwa bowiem prawdziwa wojna. O czynsze.
Zobacz także: Majówka 2020. Hotelarze na Mazurach są załamani. "To bardzo dramatyczne momenty"
- Jeszcze większe promocje i przeceny? Nie spodziewałbym się. My w otwieranych właśnie stacjonarnych sklepach utrzymamy tę ofertę, którą można od tygodni znaleźć w naszym sklepie internetowym. I tak jest wyjątkowo korzystna. W branży odzieżowej dzieją się teraz niespotykane rzeczy - mówi money.pl Roman Tulwim, założyciel i prezes marki Recman. Firma specjalizuje się w garniturach, na rynku działa od ponad 30 lat.
Te "niespotykane rzeczy" to po prostu przeceny w samym środku sezonu. I tony ubrań, które się nie sprzedają.
W tym miejscu warto przypomnieć: to że galerie otwierają podwoje nie oznacza, że epidemia się skończyła. Dlatego nadal należy pamiętać o bezpieczeństwie: chronić usta i nos, często myć ręce i zachować odstęp od innych osób. Bezpieczna odległość to 2 metry.
Ceny niewidziane od lat
Dla "odzieżówki" marzec i kwiecień to zwykle jedne z ważniejszych miesięcy w roku. Pojawia się wiosenno-letnia kolekcja, sklepy są wypchane nowymi towarami. W perspektywie wakacje, a wiele osób wymienia zawartość szafy po zimnych miesiącach. Nigdy nie był to moment masowych przecen, zwłaszcza nowych produktów. Prędzej można było upolować zimową kurtkę za niewielką część wyjściowej ceny, niż letnie sukienki.
I potwierdza to w rozmowie z money.pl Artur Kazienko, prezes firmy Kazar. W programie "Money. To się liczy" tłumaczył, że w branży odzieżowej dawno nie było sytuacji, by nowe kolekcje z marszu były przecenione o połowę, a nawet więcej. W programie przyznawał, że mogą pojawić się firmy, które będą wyprzedawać ubrania nawet w cenie produkcji. Wszystko zależy od ich sytuacji finansowej.
Od 4 maja otwarte w Polsce będą galerie handlowe. Sklepy odzieżowe, które były zamknięte przez niemal dwa miesiące, wreszcie mogą się otworzyć.
Czytaj też: Tarcza finansowa wchodzi w życie. Morawiecki: przyjmujemy wnioski
- Jeszcze większych przecen, by przyciągnąć masy klientów, nie wprowadzimy. I nie zmieni tego otwarcie na nowo galerii handlowych. W tej chwili nikomu nie zależy na tym, by w galeriach handlowych i przed sklepami ustawiały się kolejki. To kwestia bezpieczeństwa - zaznacza wprost Roman Tulwim.
Jak tłumaczy, zamiast promocji wiele firm odzieżowych w Polsce będzie po prostu przesuwać kolekcje lub ich część. To, co powinno się sprzedawać dziś, poczeka na swój moment w magazynie.
- Pod tym względem najłatwiej mają firmy produkujące odzież męską, która nie jest aż tak bardzo sezonowa, częściej jest uniwersalna. Zupełnie inaczej wygląda moda damska, która jest bardzo zmienna. Nie wszystkie ubrania uda się przetrzymać w magazynach, część będzie w promocjach. I to już widzimy - tłumaczy Tulwim. Jego zdaniem nie powinno jednak dziwić, gdy w 2021 roku w sklepach będą ubrania zaplanowane na 2020 rok. Nie wszystko się sprzeda.
Śmieje się, że w wielu przypadkach taniej już się po prostu nie da sprzedać. Tym bardziej, gdy myśli się o tym, by firma nie tylko przetrwała najbliższe miesiące, ale dalej funkcjonowała.
Sieć LPP, do której należą takie marki jak Reserved, House, Cropp, Mohito i Sinsay szacuje, że w marcu i kwietniu wartość niesprzedanego towaru to około 400 mln zł. Natomiast w całym 2020 roku będzie to niemal miliard złotych. O takich kwotach mówił Sławomir Łoboda, wiceprezes LPP, podczas ostatniej konferencji prasowej.
Warto pamiętać o jeszcze jednym aspekcie tego biznesu. Branża odzieżowa ma zupełnie inny cykl życia - w produkcji są już ubrania, które do sklepów mają trafić w ramach kolekcji jesienno-zimowej. Część producentów otwarcie komunikowała, że ograniczyła znacznie nowe zamówienia. Prezes firmy Ochnik - Marcin Ochnik - deklaruje w rozmowach z mediami, że za kilka miesięcy będzie miał 60 - 70 proc. tego, co sieć planowała przed epidemią koronawirusa. I niemal oczywiste jest, że wolne miejsce na półkach będą wypełniały niesprzedane towary z tej kolekcji.
Część sklepów się nie otworzy
Co ciekawe, w branży odzieżowej można usłyszeć, że… nikomu nie zależy na masie klientów od poniedziałku 4 maja.
Powód? Trudne negocjacje z galerami handlowymi. Na linii sklepy - właściciele powierzchni iskrzy od dłuższego czasu. A powodem są wzajemne rozliczenia. Sklepy nie wyobrażają sobie płacić dotychczasowych stawek. Gdyby na nowo ustawiły się kolejki, to galerie nie miałyby żadnego powodu, żeby dalej negocjować.
Tymczasem od kilku dni w branży trwa walka na noże. Kolejne sieci ogłaszają, że powrotu do wszystkich lokali nie ma. Wspomniane LPP rezygnuje z 30 proc. powierzchni handlowej. Sieć nie precyzuje, o ilu sklepach mowa i do których galerii handel nie wróci. Gdyby przyjąć, że rezygnuje z co trzeciego sklepu, to oznaczałoby to niemal 200 zamkniętych lokali w całej Polsce.
I to nie jest jedyna sieć, która zrezygnowała. To decyzje wielu kolejnych marek. Zarząd Empiku również podjął decyzję o odstąpieniu od ponad 40 umów najmu w galeriach handlowych. Oznacza to, że te lokalizacje nie zostaną otwarte po majówce.
- Już teraz Empik notuje trzycyfrowe wzrosty w sprzedaży online i digital, której udział w 2019 r. zbliżył się do 40 proc. obrotów, a w tym roku oczekiwany jest jego dalszy znaczący wzrost. Firma zapowiada dalsze inwestycje w tym obszarze - wskazuje firma w komunikacie.
Sławomir Łaboda z LPP podczas konferencji prasowej zdradził, że z lokali rezygnują również takie sieci jak CCC, Martens Sport, Ochnik oraz Lancerto. Pożegnanie z lokalizacjami ma być też strategią sieci restauracji Sphinx.
W money.pl już kilka tygodni temu prognozowaliśmy, że nad galeriami handlowymi zbierają się czarne chmury. Igor Klaja, prezes producenta odzieży 4F, wprost przyznawał, że sieć planuje uniezależnienie się od galerii handlowych. Nowy projekt, mający być takim właśnie uniezależnieniem, ma wystartować w czerwcu. Więcej można przeczytać w materiale pt. "Koniec galerii handlowych, jakie znamy. Biznes już myśli o... wychodzeniu na ulice".
Są oczywiście również przykłady firm, które otworzą 100 proc. swoich sklepów. I takie plany ma np. Media Markt i Euro RTV AGD. Na witrynach już wiszą informacje o tym, ilu klientów może maksymalnie przebywać na terenie sklepu.