Słaby start sezonu na jagody leśne. Zbieracze załamują ręce
Miłośnicy wakacyjnych owoców już ruszyli po jagody leśne. Ceny są rozstrzelone, a zbieracze obwiniają za to "zwariowaną pogodę". Jednak ich zdaniem w tym sezonie owoców będzie mniej, więc nie ma co liczyć na kuszące oferty.
Jagody leśne zazwyczaj pojawiają się w połowie czerwca, jednak w tym roku sezon rozpoczął się wcześniej. - Na pierwszych zbiorach byłam pod koniec maja – przyznaje w rozmowie z WP Finanse pani Aleksandra z woj. podkarpackiego. To właśnie na południu kraju jest na razie najwięcej jagód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak "odkrył" ogromne złoża metali szlachetnych - Paweł Jarski - Elemental Holding w Biznes Klasie
Jednak z obserwacji naszej rozmówczyni wynika, że owoców nie ma zbyt dużo. Podejrzewa, że to efekt wiosennych anomalii pogodowych - najpierw przymrozków, a później suszy.
- Zbieram jagody od kilku lat i zazwyczaj wystarczyło około 40 minut, żeby słoik był pełny. Teraz musiałam chodzić prawie 1,5 godziny, żeby uzbierać litr jagód - przekonuje.
Ile kosztują jagody na początku sezonu 2024?
Mała dostępność owoców wpływa na ceny. Nasza rozmówczyni sprzedaje jeden słoik za 25 zł, ale uważa, że nie jest to wygórowana stawka, biorąc pod uwagę to, ile czasu musi poświęcić na zbiory.
- Biorę 30 zł za litrowy słoik. Za owocami trzeba się nachodzić, więc myślę, że to przyzwoita cena - przekazuje nam pan Tomasz z woj. lubelskiego. Litrowy słoik to około 0,60 kg.
Wielu sprzedawców ogłasza się w internecie, ale ceny są bardzo zróżnicowane. W jednej z ofert na portalu ogłoszeniowym czytamy, że w woj. mazowieckim słoik "czystych i przebranych" jagód kosztuje 35 zł.
W niektórych ogłoszeniach pojawia się informacja, że jagody leśne są rwane "na zamówienie", a w innych sprzedawcy kuszą zniżkami przy zakupie większej ilości owoców. Dla przykładu w woj. śląskim za litrowy słoik trzeba zapłacić 20 zł, ale jeśli kupimy powyżej 30 litrów, to cena wynosi 15 zł/l.
Z kolei zbieracze z woj. dolnośląskiego wskazują w ogłoszeniu, że cena jest ustalana "indywidualnie w zależności od dnia".
- Pogoda zwariowała, więc trudno przewidzieć, co będzie dalej. Może dlatego niektórzy nie chcą z góry narzucać stawki. Pewnie chcą obserwować, co robi konkurencja - spekuluje pan Tomasz.
"Przydrożne biznesy" mogą być kosztowne dla miłośników jagód
Choć jak dodaje, "ekspertem nie jest" i trudno prognozować, jakie będą warunki atmosferyczne w najbliższych tygodniach, jego zdaniem więcej niż 40 zł za litr jagód leśnych to będzie już wysoka cena.
Nasz rozmówca uważa, że istnieje duże ryzyko, że przepłacimy, jeśli zatrzymamy się u zbieracza prowadzącego "przydrożny biznes". - Kolejny punkt z jagodami może być daleko, więc ma możliwość narzucenia swojej ceny - zwraca uwagę.
Jednak jak dodaje, dla niego zbieranie jagód to forma spędzania wolnego czasu i nie liczy na gigantyczny zysk. - Sezon pewnie będzie trudny - kwituje.
Gdzie nie można zbierać jagód?
W kontekście szczytu sezonu na jagody warto pamiętać, że nie wszędzie możemy zbierać leśne okazy. Zakaz obowiązuje w parkach narodowych, rezerwatach i w miejscach, gdzie owoce są pokarmem dla zwierząt.
W art. 153 Kodeksu wykroczeń czytamy, że "kto, zbiera grzyby lub owoce leśne w miejscach, w których jest to zabronione, albo sposobem niedozwolonym, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany".
Przepisy wskazują, że owoce leśne możemy zbierać wyłącznie ręcznie. Korzystanie z takich sprzętów jak jagodniki czy grzebienie, może skończyć się karą.
Poza tym nie każdy może sprzedawać jagody lub inne owoce runa leśnego. Taką możliwość mają wyłącznie osoby, które posiadają zezwolenie. W tym celu należy złożyć wniosek do stacji sanitarno-epidemiologicznej.
Taki wpis jest bezpłatny. Za jego brak grozi mandat w wysokości od 1 do 5 tys. zł. Rejestracja nie jest konieczna, jeśli zbieramy leśne owoce na własny użytek.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse