Śląskie karetki tracą czas, bo mają daleko do tankowania
Nawet do pół godziny tracą karetki pogotowia w województwie śląskim na to, by zatankować. To skutek ostatniego przetargu na dostawcę paliwa, który Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach rozstrzygnęło pod koniec ubiegłego roku.
16.01.2017 20:09
Ratownicy skarżą się, że teraz muszą jeździć nieraz po 15-16 km w jedną stronę, tylko po to by napełnić pusty bak - pisze Gazeta Wyborcza. Od 20 grudnia pogotowie kupuje bowiem paliwo na stacjach Statoil, które wygrały przetarg. Problem w tym, że sieć ma znacznie mniej stacji niż Orlen, z usług którego pogotowie korzystało wcześniej (w całej Polsce odpowiednio 353 wobec 1759). Co więcej, część stacji Statoil jest czynna tylko do godz. 6 do 22.
Konsekwencje są takie, że przykładowo karetka zespołu wyjazdowego w Zabrzu-Rokitnicy jedzie do stacji w dzielnicy Zaborze 12 km. Ratownicy komentują tę sytuacje dosadnie: to jakiś absurd.
Jak wyjaśnia na łamach "Gazety Wyborczej" Robert Haberko, wicedyrektor WPR do spraw administracyjnych, o wyborze dostawcy paliwa zdecydował przetarg. Główny kryterium wyboru (95 proc.) była cena, drugim - termin płatności (5 proc.). Firma Circle K, która ma sieć stacji Statoil, zaproponowała 3,91 zł za litr paliwa. PKN Orlen, który dotychczas zaopatrywał pogotowie, zaoferował 4,02 zł.
W przetargu zapisany był ponadto warunek, że dostawca musi "dysponować minimum 27 stacjami paliw na terenie miast - siedzib placówek WPR lub w odległości nie większej niż 10 km od tego miasta, czynnymi całą dobę przez wszystkie dni tygodnia". Jak twierdzi dyrektor Haberko, pod uwagę brane były także koszty dojazdów. Stąd zapis o odległości nie większej niż 10 km. Według gazety, chodzi jednak o 10 km od granic miasta, w którym jest stacja WPR, a nie 10 km od samej stacji!
Wicedyrektor WPR, nie widzi w tym jednak problemu, pogotowie ma bowiem tyle karetek, że zawsze szybko dojeżdża do potrzebujących". "Proszę wziąć pod uwagę, że w zasadzie nie zdarzają się wyjazdy tylko po paliwo bezpośrednio ze stacji wyjazdowej. Tankuje się w czasie powrotu do stacji ze szpitala po odwiezieniu pacjenta" - pisze wicedyrektor WPR.
Ratownicy są innego zdania i twierdza, że gdy bak jest pusty, jadą tankować, bo nie mogą ryzykować, że paliwa zabraknie, kiedy będą jechać z chorym.