Słowo korekta wraca na rynki
Wystarczyła jedna zaskakująco słaba sesja w USA, by na rynki szturmem wróciło oczekiwanie na korektę. Motyw samospełniającej się przepowiedni sprzyja scenariuszowi spadkowemu, ale przecena będzie ograniczania oczekiwaniami na dobrą końcówkę roku.
Globalne rynki akcji mają za sobą trudny tydzień, w którym kluczowym sesjami były czwartkowe. Mocna przecena wywołana mieszanką czynników, z których żaden nie miał naprawdę wielkiej wagi, spowodowała, iż słowem tygodnia stała się korekta. W sumie dobre, choć dalekie od doskonałości dane makro w USA i znacznie łagodniejszy od oczekiwań komunikat Federalnego Komitetu Otwartego Rynku dawały mieszankę, na której można było budować zwyżki. Jednak giełdy wybrały scenariusz spadkowy, z imponującą przeceną, dla której porównań trzeba szukać w odległej przeszłości. W przypadku S&P500 zakończony tydzień był najgorszym od ponad 2 lat. W istocie na rynkach pojawiło się zaskoczenie dynamiką spadków, co szybko zostało okrzyknięte jako sygnał, iż jednodniowe przesilenie przynosi początek długo oczekiwanej i koniecznej korekty.
Na rynku spekuluje się, jak głębokie mogą być spadki i czy naprawdę będą miały miejsce. Niemniej w przypadku S&P500 już mówi się o zejściu w rejon 1800 pkt., co idealnie wpisuje się właśnie w 10-procentowe cofnięcie po zawahaniu w rejonie 2000 pkt. Gdyby tylko rynki chciały działać w tak logiczny sposób, przecena byłaby prosta do prognozowania. Niestety czwartkowe cofnięcie ma również drugie dno, jakim jest brak nowych impulsów wzrostowych. Zwyżki w pierwszej połowie sezonu wyników kwartalnych uwzględniły w cenach lepszą od oczekiwań kondycję spółek i teraz na Wall Street potrzeba nowych zmiennych, których gospodarka dostarcza, ale ciągle w ograniczonym stopniu, a dane wskazujące zbyt dynamiczną poprawę przysparzają kłopotów w postaci pytań o początek nowego cyklu w polityce monetarnej Fed.
Dlatego zasadnym jest założenie, iż letnie miesiące przyniosą korektę w USA a wraz z tym pogłębienie spadków na rynkach europejskich. Jednak nie ma wątpliwości, iż w perspektywie kolejnych miesięcy każde płytsze czy głębsze cofnięcie będzie okazją do zakupów w związku z oczekiwaniem lepszej kondycji globalnej gospodarki i oczekiwanego wzrostu zysków spółek notowanych na Wall Street. Cały czas warto pamiętać, iż wedle prognoz w III i IV kwartale Wall Street będzie cieszyć oko wynikami spółek, których zyski wzrosną o kilkanaście procent, czego nie doświadczono od kilku kwartałów. W takim kontekście niższe wyceny staną się prostym zaproszeniem do większego zaangażowania. W efekcie stale zasadnym jest założenie, że w końcówce roku 2014 Wall Street i wiele światowych indeksów będzie szybowała na nowych rekordach wszech czasów.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA