Trwa ładowanie...

Smród i robaki. Uciążliwe lokatorki muszą sprzedać mieszkanie. Przełomowy wyrok

Uciążliwe lokatorki muszą przymusowo sprzedać mieszkanie - zdecydował we wtorek Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Uwzględnił pozew spółdzielni mieszkaniowej, do której od lat lokatorzy bloku składali skargi na warunki higieniczne i sanitarne. Jedna z lokatorek znosiła do mieszkania różne rzeczy, również ze śmietników. Mieszkańcy skarżyli się na odór i wszechobecne insekty.

Walka z uciażliwymi lokatorami to zmora wielu spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych - zdjęcie ilustracyjneWalka z uciażliwymi lokatorami to zmora wielu spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych - zdjęcie ilustracyjneŹródło: East News, fot: ARKADIUSZ ZIOLEK
d7ai5zs
d7ai5zs

Pozew o nakaz sprzedaży (w drodze licytacji, na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości) mieszkania o powierzchni 48 metrów kwadr. złożyła Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Dwie pozwane kobiety mają spółdzielcze własnościowe prawo do tego lokalu w jednym z bloków przy ul. Kozłowej.

Zepsute jedzenie na balkonie

W ocenie spółdzielni, poprzez swoje niewłaściwe zachowanie, jedna z tych pań "rażąco i uporczywie" wykracza przeciwko porządkowi domowemu, co sprawia że korzystanie z innych mieszkań jest bardzo uciążliwe i niekomfortowe.

Lokatorzy z tej samej klatki schodowej od lat (pierwsze skargi pochodzą z 2008 roku) skarżą się bowiem na warunki sanitarne w mieszkaniu i związanej z nim piwnicy, wskazują na odór i na insekty. Zgłaszali też przypadki składowania na balkonie zepsutego jedzenia. Podkreślali, że czują się zagrożeni, boją się też o swoje zdrowie.

Skargi te były wielokrotnie sprawdzane i potwierdzane przez pracowników spółdzielni; w 2011 i 2015 roku przeprowadzane były akcje opróżniania mieszkania z rzeczy (głównie ubrań), które lokatorka znosiła tam, również ze śmietników, prowadzono też deratyzację i dezynsekcję.

Ostatecznie latem 2019 roku spółdzielnia złożyła pozew. W lipcu ub. roku Sąd Okręgowy w Białymstoku uwzględnił to powództwo i nakazał sprzedaż mieszkania w drodze licytacji. Sąd odwołał się do zapisów prawa o spółdzielniach mieszkaniowych i ustawy o własności lokali, które mówią o sytuacji, gdy lokator rażąco i uporczywie wykracza przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu lub - poprzez swoje niewłaściwe zachowanie - czyni korzystanie z innych lokali uciążliwym.

d7ai5zs

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szkodniki w spiżarni. Nie tylko mole uprzykrzają ludziom życie

W takiej sytuacji wspólnota mieszkaniowa (w tym przypadku spółdzielnia) może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości.

Lokatorki odwołały się od tego wyroku, chciały oddalenia powództwa, ewentualnie uchylenia wyroku, spółdzielnia chciała jego utrzymania. W apelacji kobiety zwracały uwagę, że nie można obecnie mówić o uciążliwości ich działania, bo - jak twierdzą - od co najmniej trzech lat w mieszkaniu jest utrzymywany porządek, nie są tam gromadzone odpady, a korzystanie przez nie z lokalu nie jest uciążliwe dla sąsiadów.

d7ai5zs

Pani, która była we wtorek w sądzie apelacyjnym mówiła, że korzysta z opieki psychiatryczno-psychologicznej, w związku z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. Przyznała, że od dwóch lat nie mieszka w mieszkaniu przy ul. Kozłowej, a gdzie indziej. Przed sądem apelacyjnym mówiła, że przez ten czas tam nie była, ale - na co wskazał sąd - nie reaguje też na monity ze spółdzielni, np. w związku z dorocznymi kontrolami instalacji.

Pełnomocnik spółdzielni Jowita Grochowska argumentowała, że uciążliwości dla sąsiadów są do lat, sytuacja "jest nienormalna" i nie ma charakteru incydentalnego, pracownicy spółdzielni nie są dopuszczani do corocznych przeglądów, a ich brak jest również zagrożeniem dla lokatorów. - Sprzedaż mieszkania jest jedyną opcją - dodała. Zwracała też uwagę, że pozwana ma zaspokojone swoje potrzeby mieszkaniowe gdzie indziej.

Sąd apelację lokatorek oddalił, wyrok utrzymał i nakazał sprzedaż mieszkania. To przełom, bo często sądy, rozstrzygając tego typu spory, ograniczają się do zezwolenia spółdzielni na wejście do mieszkania i przeprowadzenie gruntownego sprzątania. A to przeważnie problemu nie rozwiązuje.

Notatka służbowa: "pani nie współpracuje ze spółdzielnią"

Sędzia Grażyna Wołosowicz mówiła, że zastosowane przepisy są wyrazem ochrony właścicieli lokali, którzy "nie są w stanie funkcjonować, z uwagi na niewłaściwe zachowanie innego właściciela lokalu". Odnosząc się do argumentu lokatorki, że od 2019 roku leczy się z powodu zaburzeń psychicznych, sędzia mówiła, że nie wpłynęło to jednak na sytuację sąsiadów. Przypominała, że pierwsze skargi pojawiły się w 2008 roku.

d7ai5zs

- Z notatek urzędowych złożonych do akt we wrześniu tego roku wynika, że pani nie współpracuje ze spółdzielnią, nie zezwala administracji na przeprowadzenie obowiązkowych przeglądów instalacji (...), co grozi niebezpieczeństwem dla pozostałych mieszkańców bloku - mówiła sędzia. Powiedziała też, że mieszkańcy wciąż czują nieprzyjemny zapach, sąsiadka zmuszona jest mieć stale otwarte okno.

- Wszystko to powoduje, że korzystanie z sąsiednich lokali jest bardzo uciążliwe - dodała sędzia Wołosowicz. Odnosząc się do przepisów mówiła, że działanie nie musi być zawinione. W tym przypadku fakt, że lokatorka leczy się psychiatrycznie, nie ma wpływu na ocenę sytuacji.

Sąd powinien był jednak rozważyć, czy uwzględnienie takiego powództwa jest zgodne z zasadami współżycia społecznego. I sąd ustalił, że kobieta ma inne mieszkanie, więc sprzedaż lokalu przy ul. Kozłowej nie będzie sprzeczne z tymi zasadami. Orzeczenie jest prawomocne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d7ai5zs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7ai5zs