SN: w nazwie dwóch restauracji mogą być użyte te same słowa

Takie same słowa w nazwie nie muszą wprowadzać w błąd klientów - orzekł w środę Sąd Najwyższy w sprawie dotyczącej dwóch restauracji w Warszawie i Toruniu, z których każda miała w swojej nazwie słowa: "pasta" oraz "basta".

11.12.2013 15:25

Warszawska spółka zarejestrowała w 2007 r. znak towarowo-usługowy "Pasta i basta. 100 sposobów na makaron cafe" i pod taką nazwą prowadziła lokal w stolicy. Trzy lata później restaurację o nazwie "Pasta & Basta" otworzyła firma z Torunia. Poza nazwą nie było podobieństw pomiędzy obiema restauracjami. Obie miały inne logo, znacznie różniące się graficznie i kolorystycznie, inny był też wystrój lokali.

Warszawska spółka uznała, że nazwa restauracji toruńskiej, w której użyto zestawu słów "pasta" oraz "basta", narusza jej prawo do znaku towarowego, a ponadto stanowi nieuczciwą konkurencję. Z tego powodu wytoczyła proces toruńskiej firmie, żądając zmiany nazwy restauracji, odszkodowania na kwotę 60 tys. zł i publicznego przeproszenia na łamach prasy.

Sądy orzekały różnie. W I instancji warszawska spółka przegrała. Sąd uznał, że oznaczenia lokali różnią się na tyle, że nie można mówić o ryzyku pomyłki.

Inaczej orzekł sąd II instancji, który uznał, że doszło do naruszenia praw do znaku, bo zestaw słów jest na tyle zbliżony, że zachodzi niebezpieczeństwo wprowadzenia klientów w błąd. W efekcie sąd zakazał toruńskiej firmie używania nazwy "Pasta & Basta" i zasądził odszkodowanie w wysokości 10 tys. zł.

Wyrok ten uchylił w środę Sąd Najwyższy, uznając, że ocena sądu II instancji była zbyt powierzchowna (sygn. IV CSK 191/13).

- Nie można opierać rozstrzygnięcia korzystnego dla powoda tylko na stwierdzeniu, że zbitka słów "pasta" oraz "basta" przykuwa uwagę odbiorców - powiedziała sędzia Mirosława Wysocka, uzasadniając wyrok.

Sędzia dodała, że mamy tu do czynienia z oznaczeniem słowno-graficznym, gdzie duże znaczenie ma także element graficzny. Może on zniwelować podobieństwo słów użytych w nazwach obu restauracji.

SN uznał, że podobieństwo brzmienia słów użytych w znakach firmowych, towarowych czy usługowych nie musi wprowadzać w błąd konsumentów, ponieważ znaczenie ma także sposób użycia tych słów, elementy towarzyszące znakom, takie jak grafika, kolor itp.

Z tego powodu SN nakazał sądowi II instancji ponowne rozpoznanie sprawy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)