Sól himalajska nawet 10 razy droższa od zwykłej. Czy warto tyle wydać? Sprawdziłam
Odwiedzam supermarket i znajduję sól himalajską z kuszącym napisem na opakowaniu: "uważana za najczystszą sól na ziemi". Kosztuje 5,89 zł za 0,5 kg. Myślę sobie - drogo, ale może warto, bo zdrowo? Okazuje się, że nie do końca.
Nie raz w sklepie słyszałam dyskusje pomiędzy klientami, dotyczące "leczniczych właściwości" soli himalajskiej. Niektórzy wychwalali ten produkt pod niebiosa, mówiąc, że jest zdrowszy od zwykłych, białych kryształków, bo zawiera więcej pierwiastków potrzebnych naszemu organizmowi. Nie chciałam się wtrącać, chociaż wiedziałam, że to nieprawda.
Zazwyczaj, kiedy zaczynamy zwracać uwagę na to, co jemy, to staramy się szukać zdrowszych alternatyw dla dawniej spożywanych produktów. Tym sposobem zamiast cukru, używamy słodzików, zamiast zwykłego pieczywa, kupujemy chrupkie i podobnej wymiany dokonujemy w kwestii soli. Często w nasze ręce wpada ta nowoczesna, różowa, która jest dużo droższa od zwykłej. Niestety tu się pojawia rozczarowanie - sól to sól, a my po prostu nabieramy się na chwyty marketingowe.
Wchodzę do supermarketu i przyglądam się różnym solom dostępnym w sklepie. Na opakowaniu jednej soli himalajskiej moją uwagę zwraca napis, że jest ona "uważana za najczystszą sól na Ziemi". W opisie producenta czytam też, że zawiera 84 minerały i pierwiastki, które występują w organizmie człowieka. Wydawałoby się, że to po prostu produkt genialny i trzeba całować po rękach tego, kto wypuścił go na rynek. Myślę sobie jednak, że to byłoby zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
Oglądaj także: Nowość z dyskontu. Sprawdziliśmy, czy warto kupić ogrzewacze do rąk
- Sól himalajska wydobywana jest ze złóż w Pakistanie, u podnóża Himalajów, w miejscu, gdzie miliony lat temu znajdował się prehistoryczny ocean. Mówi się, że jest mniej zanieczyszczona i bogatsza w składniki mineralne, ale pamiętajmy, że te ilości są śladowe. Sól nie może być ich źródłem. Jeśli szukamy składników mineralnych, to proponuję dodatkową porcję warzyw, a nie faszerowanie się solą himalajską - komentuje dietetyk Urszula Somow.
Nie ma żadnych badań naukowych, które głosiłyby, że sól himalajska jest zdrowsza, od zwykłej soli. To wszystko to po prostu bardzo dobry marketing. - Z opracowań naukowych wynika, że odżywczo, sól himalajska jest bardzo zbliżona do tradycyjnej soli - podsumowuje dietetyk.
Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, dziennie nie powinniśmy spożywać więcej, niż 5 g soli, czyli jedną płaską łyżeczkę. Pamiętając o tym, że nie jest to tylko ilość wysypywana bezpośrednio z solniczki, a zjadana z różnymi gotowymi produktami. Niestety okazuje się, że Polacy jedzą jej trzy razy więcej.
Dlaczego tak naprawdę powinniśmy się obawiać soli, a głównie sodu w niej zawartego? Bo jego duża ilość w naszej diecie może przyczyniać się do rozwoju nadciśnienia tętniczego, które w kolejnych etapach może doprowadzić do chorób sercowo-naczyniowych, tj. zawału serca czy udaru mózgu.
Na obronę soli himalajskiej niektórzy podają, że zawiera ona więcej potasu, wapnia i żelaza, niż zwykła sól. Ale jakie to ma znaczenie, biorąc pod uwagę, że nie powinniśmy przekraczać wyznaczonej przez WHO ilości.
Przyjrzyjmy się jeszcze cenom. 1 kg zwykłej soli kosztuje ok. 0,99 zł, natomiast 0,5 kg różowej soli himalajskiej to wydatek rzędu 5,89 zł. Za kilogram musielibyśmy zapłacić 11,78 zł - to prawie 12 razy więcej niż za zwykłą sól jodowaną.
Statystyczny Polak zjada ok. 4 kg soli w ciągu roku (to o wiele za dużo). Jeżeli kupowałby on zwykłą sól, to płaciłby ok. 4 zł rocznie. Natomiast przy wyborze soli himalajskiej, byłoby to już 47,12 zł.
Co ciekawe, sól himalajska zazwyczaj pakowana jest w paczki po 0,5 kg, natomiast zwykła, jodowana - 1 kg. Może to dlatego, że producenci wiedzą, że bylibyśmy mniej skłonni wydać jednorazowo prawie 12 zł na sól?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl