Stany już bankrutują, kryzys się nasila?
Rada miasta Harrisburg, stolicy stanu Pensylwania, podjęła wczoraj decyzję o złożeniu wniosku o ochronę przed bankructwem. Miasto nie ma pieniędzy. To początek końca USA?
13.10.2011 | aktual.: 13.10.2011 12:07
Zarówno gubernator, burmistrz oraz senator z Pensylwanii twierdzą, że taki wniosek nie będzie miał żadnego umocowania prawnego i nie będzie wiążący.
Zdaniem senatora Senator Jeffreya Piccoli rada miejska zamiast marnować czas i energię na tego typu zagrywki powinna współpracować z burmistrzem w celu rozwiązania kryzysu.
Prawnicy miasta są jednak innego zdania. Uważają, że taki wniosek może zostać złożony. Prawo stanowe mówi bowiem, że "jeśli miasto szuka ochrony przed bankructwem, wówczas nie będzie otrzymywało żadnej pomocy od strony stanu". Zdaniem prawników implikuje to możliwość złożenia wniosku.
Początki kryzysu w Harrisburgu sięgają początków XXI wieku, gdy zdecydowano się na rozbudowę spalarni śmieci, licząc na zyski z tego przedsięwzięcia w przyszłości, które miały pokryć koszty projektu. W rzeczywistości okazało się, iż miasto zostało z długiem w wysokości 310 mln dolarów.
Rok temu burmistrz miasta Linda Thompson ostro sprzeciwiał się ogłoszeniu bankructwa, uważając je za naprawdę ostateczne rozwiązanie.
Thompson wzywa do sprzedaży spalarni i przekazania w dzierżawę publicznych parkingów. To oraz m.in. konsolidacja departamentów miasta ma spowodować, iż finanse miasta wyjdą na prostą w ciągu dwóch lat. Oferty kupna spalarni opiewają na około 150 mln dolarów. Burmistrz chce również wprowadzenia podatków od nieruchomości - przeciętny właściciel domu musiałby zapłacić dodatkowo około 50 dolarów.
Możliwy jest jednak scenariusz, w którym Harrisburg przejdzie pod kontrolę władz stanowych. Głosowanie w tej sprawie w Senacie odbędzie się w przyszłym tygodniu. Rada miejska nie wierzy jednak w działania stanu.
Rada ma nadzieję na umorzenie obligacji wartych ponad 100 mln dolarów. Chcą również wprowadzić 1 proc. podatek od sprzedaży.