Strajkujące pielęgniarki zaczęły głodówkę

Protest głodowy rozpoczęło w środę wieczorem kilkanaście pielęgniarek ze
szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Wcześniej głodówkę podjęły cztery pielęgniarki w szpitalu
chorób płuc w pobliskiej Bystrej

Strajkujące pielęgniarki zaczęły głodówkę
Źródło zdjęć: © PAP

11.02.2010 09:59

Protest głodowy rozpoczęło w środę wieczorem kilkanaście pielęgniarek ze szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Wcześniej głodówkę podjęły cztery pielęgniarki w szpitalu chorób płuc w pobliskiej Bystrej.

To część protestu płacowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, prowadzonego łącznie w pięciu placówkach w regionie.

Jak poinformowała PAP szefowa tego związku w Specjalistycznym Zespole Chorób Płuc i Gruźlicy w Bystrej Izabela Pilarz, trzy pielęgniarki podjęły tam głodówkę w środę w południe, kolejne zadeklarowały stopniowe dołączanie - po dwie, trzy - w kolejnych dniach. Jak mówią, to efekt braku propozycji podwyżek ze strony dyrekcji szpitali.

"Rozmowy są, nie mamy jednak jakichkolwiek propozycji. Dyrektor mówi tylko, że ma mniejszy kontrakt niż w zeszłym roku. To może dobry moment, żeby zainteresować sprawą finansowania szpitali rząd" - oceniła Pilarz, szacując łączną liczbę strajkujących we wszystkich pięciu szpitalach na osiemset osób.

Głodówkę miały rozpocząć też w środę w południe pielęgniarki m.in. z Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej, gdzie do strajku przyłączyło się ponad 160 spośród blisko 500 zatrudnionych tam pielęgniarek i położnych.

Gdy jednak zamierzające głodować pielęgniarki zorientowały się, że ich działanie może być sprzeczne z prawem, zastąpienie ich zadeklarowały protestujące z innych oddziałów - niezwiązanych z ratowaniem życia. Ostatecznie w środę wieczorem - według informacji Ewy Baran-Ligus z komitetu strajkowego - głodówkę rozpoczęło ok. 15 strajkujących. "Jesteśmy w punkcie martwym. Powiedziałam dziś panu dyrektorowi, że czekamy na jakiś krok. Inflacja rośnie, wydatki rosną - szpitalowi, ale nam też, tak samo. Od dwóch lat portfel mamy ten sam. Pewnego dnia pójdziemy do bankomatu i bankomat powie: nie ma. Ile można mieć debetów?" - powiedziała PAP w środę szefowa tamtejszego związku Zofia Lubecka.

Dyrektor tej placówki Ryszard Batycki wyjaśnił PAP, że w rozmowach z pielęgniarkami może mówić jedynie o braku środków i odroczeniu spraw związanych ze strajkiem do czasu napływu do szpitala ewentualnych środków z NFZ, co może nastąpić najwcześniej w czerwcu. Dodał, że i tak musi restrukturyzować szpital ze względu na kontrakt - niższy o 2 mln zł niż w ub. roku.

Batycki zaznaczył, że jeżeli pielęgniarki wskutek głodówki będą przechodziły na zwolnienia lekarskie, co uniemożliwi im pracę z pacjentami np. w nagłych sytuacjach, być może będzie zmuszony pozyskać odpowiednią kadrę z zewnątrz - by zabezpieczyć pacjentów.

Dyrektor zwrócił się też w środę do bielskiej prokuratury o zbadanie legalności strajku. Jak wyjaśnił, "dokumenty będące podstawą obecnego ruchu strajkowego nie do końca są zgodne z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych", ponieważ powołują się na poprzedni spór z czerwca 2007 r., który zakończył się porozumieniem.

Protestujące pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów w poniedziałek wieczorem. W liczbie odpowiadającej co najmniej normalnym dyżurom przebywają w szpitalach, w razie konieczności mają być gotowe do pracy. Jak mówią, strajkują, bo czują się lekceważone - od kilku lat przy podnoszeniu szpitalnych wydatków uwzględniane są tylko pozycje: lekarze i sprzęt.

Mimo że związek nie przekazał list protestujących oraz harmonogramu dyżurów, jeszcze w poniedziałek wieczorem dyrekcje placówek wraz z komitetami strajkowymi uzgodniły sposób zabezpieczenia chorych, przebywających w objętych protestem szpitalach. Szpitale te ograniczyły przyjęcia na diagnostykę i leczenie planowe.

Źródło artykułu:PAP
strajkpielęgniarkipraca
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (129)