Strefa: 2167 – 2170 pkt. ponownie w grze
Warto na wstępie przypomnieć, że ważnym wydarzeniem poniedziałkowej sesji była kolejna już obrona strefy wsparcia: 2167 – 2170 pkt. Co istotne, bykom nie tylko udało się wybronić wspomnianą zaporę popytową, ale także zainicjować stosunkowo silny ruch odreagowujący.
Gdy zatem notowania kontraktów zaczęły przebiegać ponad lokalnym węzłem podażowym: 2198 – 2201 pkt. można było odnieść wrażenie, że inicjatywa byków to nic innego, jak poważna próba przeciwstawienia się presji kreowanej ostatnio przez sprzedających.
09.05.2012 07:59
Warto na wstępie przypomnieć, że ważnym wydarzeniem poniedziałkowej sesji była kolejna już obrona strefy wsparcia: 2167 – 2170 pkt. Co istotne, bykom nie tylko udało się wybronić wspomnianą zaporę popytową, ale także zainicjować stosunkowo silny ruch odreagowujący. Gdy zatem notowania kontraktów zaczęły przebiegać ponad lokalnym węzłem podażowym: 2198 – 2201 pkt. można było odnieść wrażenie, że inicjatywa byków to nic innego, jak poważna próba przeciwstawienia się presji kreowanej ostatnio przez sprzedających.
Te pozytywne odczucia zostały jednak zweryfikowane już w porannej fazie wczorajszego handlu. Co prawda otwarcie FW20M12 wypadło w rejonie poniedziałkowej ceny odniesienia, ale niedźwiedziom udało się bardzo szybko narzucić rywalom swój rytm gry (duży wpływ miała tutaj na pewno potęgująca się z każdą chwilą słabość Eurolandu). W efekcie zamiast kontynuacji poniedziałkowej inicjatywy byków, kontrakty zaczęły konsekwentnie zmierzać w kierunku zapory popytowej Fibonacciego: 2167 – 2170 pkt.
Nie dotarły jednak do wspomnianego korytarza cenowego, gdyż impet ruchu po kilku godzinach wyczerpał się. Działania kreowane przez podaż również wykazywały się zatem sporą niekonsekwencją. Skoro żadnej ze stron nie udało się narzucić „własnego zdania” rynek wszedł – jak to często bywa w takich sytuacjach – w fazę ruchu bocznego. Przez kilka następnych godzin z warszawskiego parkietu wiało nudą, co z pewnością nie mogło podobać się inwestorom preferującym handel intradayowy.
Z nudnym przebiegiem handlu nie mieliśmy jednak z pewnością do czynienia w końcówce sesji. Na skutek nagłego pogorszenia się nastrojów za oceanem warszawski parkiet wszedł bowiem w niezwykle dynamiczną fazę przeceny. W efekcie poniedziałkowa inicjatywa byków została w całości zanegowana, a kontrakty powróciły do strefy Fibonacciego: 2167 – 2170 pkt. (zamknięcie wypadło dokładnie na poziomie 2169pkt., co stanowiło spadek FW20M12 w relacji do poniedziałkowej ceny odniesienia wynoszący aż 1.77%).
Tak jak sugerowałem w swoich poprzednich opracowaniach, w przypadku przełamania przetestowanego wczoraj węzła popytowego zwróciłbym uwagę na zakres: 2148 – 2151 pkt. Strefa jest bowiem istotna z co najmniej dwóch powodów. Przede wszystkim wypada tutaj zniesienie 88.6%, co zawsze stanowi silną podbudowę dla każdego przedziału Fibonacciego. Z załączonego wykresu wynika, że analizowany obszar cenowy przecina także median line, co również podnosi jego znaczenie.
W tak skonstruowanym rejonie cenowym należy zatem oczekiwać wzrostu presji ze strony kupujących. Można również wstępnie założyć, że jeśli obóz byków nie podjąłby tutaj walki, fala przeceny wytraciłaby prawdopodobnie swój impet dopiero w okolicy grudniowego minimum cenowego.
O poprawie krótkoterminowego wizerunku technicznego wykresu moglibyśmy obecnie mówić dopiero w momencie sforsowania przez popyt lokalnej zapory podażowej: 2198 – 2200 pkt. W obliczu komplikującej się sytuacji politycznej w Grecji (co z kolei wpływa dzisiaj na notowania kontraktów na US Futures i kurs eurodolara) realizacja aż tak ofensywnego scenariusza (przynajmniej w porannej fazie handlu) wydaje się mało prawdopodobna. Z drugiej jednak strony indeks S&P500 odbił się wczoraj od naprawdę ważnego wsparcia technicznego (eksponowałem jego znaczenie w swoim wczorajszym komentarzu wideo). Widać zatem, że Amerykanie nie przejmują się na razie sytuacją w Europie.
Podsumowując, w pierwszej kolejności nadal zwracałbym uwagę na przetestowany we wtorek przedział cenowy: 2167 – 2170 pkt. Ponieważ za oceanem mieliśmy do czynienia z konsekwentnym odrabianiem strat, poranna faza handlu powinna teoretycznie ułożyć się dzisiaj po myśli popytu. Poranne nastroje rynkowe nie są jednak zbyt optymistyczne. Istnieje zatem realna szansa, że zakres: 2167 – 2170 pkt. ugnie się pod naporem podaży, co z kolei powinno skutkować pogłębieniem się ruchu spadkowego i testem kolejnego węzła popytowego: 2148 – 2151 pkt. Tutaj oczekiwałbym wzrostu presji ze strony kupujących. Jeśli te oczekiwania nie znalazłyby jednak potwierdzenia w rzeczywistości, fala spadkowa mogłaby nawet dotrzeć w moim odczuciu w okolice grudniowego dołka (w przypadku jedynie krótkotrwałego naruszenia strefy: 2167 – 2170 pkt. na FW20M12 powinno dojść do wykrystalizowania się ruchu kontrującego).
Paweł Danielewicz
Analityk Techniczny