Strefa euro rozważa pomoc finansową dla Włoch

Strefa euro rozważa możliwość udzielenia Włochom pomocy z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), tak by zmniejszyć odsetki, jakie Rzym musi płacić za swe obligacje, a tym samym ograniczyć ryzyko rozlania się kryzysu zadłużenia na kolejny kraj.

25.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 13:06

Informację taką podała w poniedziałek wieczorem z Brukseli agencja France-Presse; tymczasem we Włoszech nie wywołała ona żadnych reakcji ani przedstawicieli rządu, ani w prasie.

Pominięcie milczeniem doniesień z Brukseli tłumaczy się tym, że rząd Silvio Berlusconiego konsekwentnie odmawia wyciągnięcia ręki po jakąkolwiek pomoc z zewnątrz i teza, że z powodu swojego sięgającego 120 proc. PKB długu Włochy musiałyby skorzystać z EFSF, jest tematem tabu. Nie porusza go ani rządząca koalicja ani opozycja. Rząd twierdzi, że wystarczającym środkiem antykryzysowym będzie program cięć i oszczędności.

Innego zdania są wysocy przedstawiciele resortów finansów strefy euro, którzy w Brukseli przygotowują decyzje środowego szczytu strefy euro. Według AFP, rozważają oni możliwość skupowania przez EFSF włoskich obligacji, tak by ich rentowność (czyli odsetki płacone inwestorom) już nie rosła. Obecnie włoskie obligacje są oprocentowane na blisko 6 proc., zaś włoskie zadłużenie przekracza 1,9 bln euro.

Dotąd skupowaniem obligacji zagrożonych krajów (Włoch i Hiszpanii) zajmował się Europejski Bank Centralny. Na szczycie w lipcu unijni przywódcy rozszerzyli uprawnienia EFSF, dając mu możliwość skupowania obligacji na rynku wtórnym; dotąd ta możliwość nie została jednak wykorzystana.

Gotowość strefy euro do udzielenia wsparcia z EFSF miałaby uspokoić rynki finansowe, a także stanowić zachętę dla włoskich władz dla przeprowadzenia radykalnych reform, "tak by pokazać, że Włochy nie staną się kolejną Grecją". Groziłoby to całkowitą destabilizacją strefy euro, więc mocne apele o walkę z długiem i o stabilizację finansów publicznych kierowali pod adresem Berlusconiego na niedzielnych szczytach UE i strefy euro kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Strefa euro robi wszystko, by ograniczyć potencjalne katastrofalne dla wspólnej waluty, a nawet gospodarki światowej, skutki kryzysu zadłużenia, jaki dotknął już inne kraje Południa: Grecję czy Portugalię; w środę na szczycie w Brukseli ma sfinalizować decyzje w sprawie pakietu antykryzysowego.

W poniedziałek Berlusconi oświadczył, że nikt w Unii Europejskiej nie może "pouczać" partnerów i że nikt nie musi obawiać się o los trzeciej gospodarki w UE.

"Włochy już podjęły i zamierzają dokończyć działania, które leżą w interesie narodowym oraz europejskim i które są zgodne z poczuciem sprawiedliwości i równości społecznej. Na czas spłacamy nasz dług publiczny, mamy większą nadwyżkę początkową niż nasi partnerzy" - napisał w oświadczeniu włoski premier. Obiecał też "lojalną współpracę" ze strony Rzymu w sprawie rozwiązania kryzysu w strefie euro.

Bezpośrednio po szczycie Berlusconi zapowiedział, że będzie dążył do podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat. Jak mówił, nie do przyjęcia jest to, że we Włoszech na emeryturę można odejść już w wieku 58 lat. Najpierw do projektu reformy systemu emerytalnego premier musi przekonać swego koalicjanta, Ligę Północną, która na razie torpeduje pomysły Berlusconiego.

Trwają intensywne dyskusje wewnątrz koalicji nad środkami, które jeszcze przed środowym szczytem udowodnią partnerom w strefie euro, że Włochy są zdolne do zdecydowanego działania.

Źródło artykułu:PAP
kryzys finansowypomocwłochy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)