Strefy liczą miliardy
Blisko 40 mld zł inwestycji, tysiąc firm, 122 tys. nowych etatów - to bilans 14 specjalnych stref ekonomicznych. Takie dane podało Ministerstwo Gospodarki. Strefy obchodzą właśnie dziesiąte urodziny. Przed nimi kolejnych 10 lat "życia". Na półmetku można odtrąbić sukces.
08.11.2007 | aktual.: 08.11.2007 15:10
Dziesięć lat temu Polska przeżywała inwestycyjny zastój. Powołane na 20 lat strefy miały jasny cel - za pomocą ulg podatkowych przyciągnąć do kraju zachodnie koncerny i ożywić rodzime firmy.
W rankingu opublikowanym przez firmę doradczą KPMG na czele znalazły się strefy: 1. tarnobrzeska, 2. wałbrzyska, 3. katowicka.
Ostatnie są: słupska, suwalska i... krakowska. KPMG brało pod uwagę zarówno subiektywne opinie inwestorów, jak i twarde dane - wyniki finansowe, dynamikę rozwoju, liczbę inwestorów, nakłady inwestycyjne, nowe etaty.
Najwięcej inwestorów przyciągnęła strefa katowicka - działają tu 152 firmy, w tym GM, Henkel, Electrolux, Delphi. Stworzyły one rekordową liczbę 28 tys. nowych etatów. Katowicka strefa osiąga również najlepszy wynik, jeśli chodzi o nakłady inwestycyjne poniesione przez firmy - 10,4 mld zł.
O sile stref decydują również zyski wypracowane ze sprzedaży gruntów i opłat administracyjnych wnoszonych przez inwestorów. Jak wyliczył KPMG, rok 2006 najlepszym wynikiem (10 mln zł czystego zysku) zamknęła strefa wałbrzyska, w której ulokowały się takie koncerny, jak Toyota, General Electric czy Henkel.
Skąd spektakularne osiągnięcia niektórych stref, a dlaczego inne ciągną się w ogonie?
Sukces świetnie ocenionej przez KPMG strefy tarnobrzeskiej, jej szef Marek Indyk, tłumaczy dużym rozproszeniem.
_ Rozciągamy się od Siedlec po Jasło, od Przemyśla po Kobierzyce _ - mówi Marek Indyk, przekonując, że strefy powinny podążać za inwestorami, a nie na odwrót. Dzięki takiemu myśleniu TSSE jako jedyna zdecydowała się zainwestować w infrastrukturę w podwrocławskich Kobierzycach. Dziś zbiera tego owoce. To polska dolina krzemowa. LG Philips, LG Elec-tronics, Toshiba i ich poddostawcy zainwestują tu ponad 3 mld zł, tworząc 12 tys. etatów.
Na drugim biegunie w raporcie KPMG znalazła się strefa krakowska (do połowy 2007 r. tylko 31 inwestorów, 0,5 mld zł nakładów inwestycyjnych, 4 tys. miejsc pracy).
Prezes KSSE Krzysztof Poradzisz tłumaczy: _ Przez wiele lat byliśmy jedyną strefą , która nie miała własnych gruntów. Nie mogliśmy zarabiać na ich sprzedaży, a co za tym idzie, nie mieliśmy pieniędzy na inwestycje w infrastrukturę. _
Poradzisz mówi, że w ostatnim roku strefa szybko nadrabia zaległości. Już teraz ma 40 inwestorów, a wśród nich firmy Motorola, IBM, MAN. Jak podkreśla, aż 40 proc. inwestorów działa w sektorze badawczo-rozwojowym. Niestety, dobra koniunktura, z której cieszy się dziś większość stref, może się skończyć.
Jeżeli parlament nie przyjmie ustawy przedłużającej istnienie stref o kolejne 5 lat, przestaną istnieć w 2017 r. Tymczasem, jak mówi Marek Indyk z TSSE, duży inwestor potrzebuje średnio 5 lat, żeby zrealizować w pełni inwestycję i 5 lat, żeby odebrać sobie korzyści płynące ze zwolnień podatkowych. Gdyby strefy miały zostać zamknięte za 10 lat, chętnych do inwestowania z roku na rok będzie coraz mniej.
Problemem będą rosnące pensje. Zachodnie firmy inwestują w Polsce głównie z powodu taniej siły roboczej. W ciągu zalewie roku średnie wynagrodzenie wzrosło jednak u nas o 10 proc. Niektóre firmy, jak łódzki Indesit, podniosły uposażenia nawet o 20 proc. Średnia pensja w Polsce sięga już 800 euro; Bułgaria i Rumunia są o połowę tańsze.
Dodatkowo, z badań KPMG wynika, że aż 49 proc. inwestorów działających dziś w strefach narzeka na brak rąk do pracy. Firmy z Kobierzyc a nawet Łodzi szukają już pracowników kilkadziesiąt kilometrów od zakładów.
Problemy te pokazują, że wygrać mogą strefy, które - jak ostatnia na razie krakowska SSE - stawiają na nowoczesne technologie i usługi, a nie produkcję. W takich sektorach powstają bardziej stabilne etaty, tu bardziej liczą się kwalifikacje, a mniej cena pracownika.
Piotr Brzózka
POLSKA Dziennik Łódzki