Święty spokój albo rózga
Wydawałoby się, że pracodawcy, którzy borykają się z brakiem kadr, powinni w okresie świątecznym w szczególny sposób zadbać o swoich pracowników
Wydawałoby się, że pracodawcy, którzy borykają się z brakiem kadr, powinni w okresie świątecznym w szczególny sposób zadbać o swoich pracowników. Przed świętami widać jednak, jak wielu z nich redukuje wydatki, nie wynagradzając nawet drobnym podarunkiem pracujących na chwałę firmy osób. Zamiast prezentu czy premii, wielu z nich dostaje… przysłowiową rózgę.
Boże Narodzenie to w naszej tradycji czas szczególny. Nie dziwi więc fakt, że świąteczną atmosferę wielu pracodawców stara się stworzyć także w swojej firmie. Niektórzy obdarowują pracowników drobnymi prezentami i organizują imprezy świąteczne. Czy tego właśnie życzą sobie zatrudnieni w firmie ludzie?
- Teraz nie ma już o czym opowiadać... koszulka, długopis, czy nawet firmowy kalendarz, to przecież prezenty godne politowania. A przecież jeszcze kilka lat temu przed świętami, poza premią, dostawaliśmy bony na kilkaset złotych, a do tego karnety na basen i kursy języka angielskiego - mówi Małgorzata, pracownica firmy wydawniczej w Gdańsku.
Lepsze coś niż nic
Niepewna sytuacja gospodarcza sprawia, że świąteczne benefity od pracodawcy nie są ta okazałe jak przed laty. W obliczu kryzysu firmy przyjmują różne strategie. Bywa, że swoim pracownikom dają na święta symboliczne podarunki: alkohol, czekoladki albo firmowe kalendarze czy gadżety. Czasami rezygnują w ogóle z dodatkowej, świątecznej gratyfikacji, albo mocno ograniczają wartość takich świadczeń. I choć wielu pracowników narzeka na firmowe drobiazgi, z drugiej strony może jedna lepsze coś niż nic? Prawda bowiem jest taka, że to czy pracownicy dostaną jakieś świąteczne bonusy, w wielu przypadkach zależy wyłącznie od woli pracodawcy, a przede wszystkim od jego kondycji finansowej. Jeśli nie mają czym obdarować podwładnych, być może dobrym pomysłem będzie po prostu dzień wolny. W jednej z ankiet przeprowadzanych przez serwis Pracuj.pl co piąta osoba wskazała, że ucieszyłby się z wolnego dnia w Wigilię, 24 grudnia. Dla 15 proc. ankietowanych wystarczającym prezentem świątecznym byłyby życzenia złożone osobiście
przez szefa. Wśród innych, niematerialnych pragnień, pracownicy wymieniali między innymi równe traktowanie i szacunek dla podwładnych oraz... święty spokój.
Kasa czy bony
Wiele osób spośród tych, o których pomyślał firmowy Mikołaj, otrzymuje bony towarowe, niewielka część na święta dostaje premię, a zaledwie ułamek otrzymuje zaproszenie od swojego pracodawcy na firmową kolację świąteczną. Spośród tych świątecznych bonusów wciąż najbardziej cenione są premie finansowe. W przeciwieństwie do bonów, za które można zrobić świąteczne zakupy, pracownicy nie są zobligowani np. do płacenia w wyznaczonym sklepie. Dostają pieniądze na konto i tyle. Oczywiście bony, choć wiele osób na nie narzeka, to też cenny bonus, który wspomaga domowy budżet. Pamiętać trzeba jednak o dwóch rzeczach - trzeba je zrealizować w określonym terminie i podlegają one opodatkowaniu podatkiem od osób fizycznych bez względu na wartość.
- Z reguły są to bony, które są finansowane ze środków zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, ale mimo to podlegają opodatkowaniu, ponieważ w ustawie o podatku od osób fizycznych wprost przewiduje się, że takie bony opodatkowaniu podatkiem dochodowym podlegają – wyjaśniła w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Dominika Dragan-Berestecka, doradca podatkowy Kancelarii Ożóg i Wspólnicy.
Czasami pracownicy dostają kosze delikatesowe ze słodyczami albo prezenty rzeczowe. Bonusem są też upominki dla dzieci lub możliwość wzięcia udziału w imprezie świątecznej dla najmłodszych. Rzadko się zdarza, że pracodawca oferuje kilka świątecznych propozycji. Do świątecznych atrakcji oferowanych podwładnym, pracodawcy wliczają też firmowe Wigilie. Czy warto świętować w gronie osób, z którymi spędza się na co dzień tak dużo czasu? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi.
ml,MA,WP.PL
