Sytuacja na rynku kredytowym trudna, jedną z przyczyn problemów Rekomendacje S i T - Skarbiec
06.11. Warszawa (PAP) - Wyniki ankiety NBP wśród banków wskazują na coraz trudniejszą sytuację na krajowym rynku kredytowym i dalsze zaostrzanie polityki kredytowej w czwartym...
06.11.2012 | aktual.: 06.11.2012 15:23
06.11. Warszawa (PAP) - Wyniki ankiety NBP wśród banków wskazują na coraz trudniejszą sytuację na krajowym rynku kredytowym i dalsze zaostrzanie polityki kredytowej w czwartym kwartale. Jednym z przyczyn problemów jest konieczność dostosowania się do zapisów Rekomendacji S i T, które zostały wprowadzone w życie zbyt późno, gdy boom kredytowy dawno się skończył - uważa Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec Holding.
GRZEGORZ ZATRYB, GŁÓWNY STRATEG SKARBIEC HOLDING
Narodowy Bank Polski opublikował w poniedziałek cykliczny, kwartalny raport na temat sytuacji na rynku kredytowym. Jest on podsumowaniem badania ankietowego przeprowadzonego wśród przewodniczących komitetów kredytowych. Swoim zasięgiem obejmuje 29 banków, których łączny udział w portfelu kredytowym polskiego sektora bankowego wynosi 82 proc.
Wnioski płynące z raportu nie są zbyt krzepiące, szczególnie w kontekście coraz słabszych wyników naszej gospodarki. Ankietowane banki w większości przewidują zaostrzenie polityki kredytowej w IV kwartale dla wszystkich rodzajów akcji kredytowej. W przypadku kredytów dla firm najbardziej pogorszą się warunki dla małych i średnich przedsiębiorstw. Będzie to dotyczyło zwłaszcza wysokości marż, najbardziej dla kredytów o wyższym ryzyku oraz wymaganych zabezpieczeń. To drugie wydaje się szczególnie niebezpieczne, gdyż małe podmioty gospodarcze mają na tym polu niewielkie szanse manewru, nie dysponując dużym majątkiem trwałym czy nieruchomościami. O ile duże firmy stosują kredyt jako składnik mieszanki finansowania, optymalizując w ten sposób kompozycję kapitału, dla MSP kredyt jest zazwyczaj warunkiem koniecznym dla funkcjonowania.
Nie lepiej wygląda sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych. Tu także przewidywane jest zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów oraz podwyższenie marż. Banki przewidują, iż będą wymagały wyższego wkładu własnego, co w warunkach spadającego realnie funduszu płac doprowadzi do poważnego ograniczenia akcji kredytowej.
Uwagę zwraca fakt, iż największy odsetek banków tłumaczy zaostrzenie polityki kredytowej czynnikami sklasyfikowanymi jako "inne".
Wśród nich poczesne miejsce zajmuje konieczność dostosowania się do zapisów Rekomendacji S i T. Przypomnijmy, że Rekomendacja S i Rekomendacja T zostały ogłoszone przez Komisję Nadzoru Finansowego w reakcji na nadmierne zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu walutowych kredytów hipotecznych. Niższa rata takich kredytów umożliwiała bankom udzielanie wyższych kredytów przy takiej samej zdolności kredytowej gospodarstw domowych. Na przykład we wstępie do Rekomendacji T, KNF wskazuje na obniżanie wymogów w analizie zdolności kredytowej, nieuzasadnione wydłużanie okresu kredytowania oraz zwiększanie relacji zadłużenia do zabezpieczenia. Nadzór kierował się dobrymi intencjami, jednak obie rekomendacje są typowym przykładem bardzo ważnego problemu w polityce gospodarczej jakim są opóźnienia. Reakcja KNF na boom kredytowy z 2007 i pierwszej połowy 2008 roku nastąpiła w 2011 roku. W roku, dodajmy, o którym można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie można określić go jako roku bańki kredytowej.
Jeśli chodzi o popyt na kredyty mieszkaniowe, to banki przewidują, iż utrzyma się na podobnym poziomie, co w III kwartale. Jednak mimo prognoz na III kwartał przewidujących wzrost popytu, odnotowano poważny jego spadek w tym okresie. Przyczynami było pogorszenie sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych oraz oczekiwanie na dalszy spadek cen mieszkań. Jednocześnie banki planują dalszy wzrost marż w tym kwartale. Skutek może być jeden - w IV kwartale, wbrew oczekiwaniom ankietowanych podmiotów, popyt spadnie ponownie.
Koniunktura w budownictwie zamiera, spadki produkcji budowlano-mieszkaniowej w relacji do zeszłego roku są dwucyfrowe. Obie rekomendacje obowiązują nadal. Mało tego, ponad połowa banków (rozumiana jako wartość aktywów) wskazała je jako czynniki o znaczącym wpływie na zwiększenie restrykcyjności polityki kredytowej. Od pewnego czasu mówi się o pracach nad modyfikacją owych rekomendacji. Znając życie, zaczną one obowiązywać pewnie w 2014 roku, kiedy warunki na rynku kredytowym znowu będą zupełnie inne.
Wygląda na to, iż twórcy owych rekomendacji nie do końca zdawali sobie sprawę jaką odpowiedzialność ponoszą biorąc się za ręczne sterowanie zarządzaniem ryzykiem w bankach. Coś, co wydawało się być relatywnie nieskomplikowaną akcją zapobiegawczą nabrało wymiaru potężnego instrumentu polityki gospodarczej. Obok Ministerstwa Finansów, prowadzącego politykę fiskalną i NBP, prowadzącego politykę pieniężną, pojawił się trzeci gracz. Dopóki nadzór bankowy znajdował się w strukturach banku centralnego, takie rekomendacje były elementem wpływania na podaż pieniądza. Jednak ponieważ polityka pieniężna leży w wyłącznej kompetencji NBP, trudno sklasyfikować obie Rekomendacje. Być może jest to kolejny argument za powrotem nadzoru nad bankami do NBP. Na pewno zaś jest to kamyk do ogródka zwolenników zwiększania skali regulacji w gospodarce. (PAP)
pr/ ana/