Szara strefa chroni przez kryzysem
Do zadziwiających wniosków doszli analitycy OECD i Deutsche Banku. Ich zdaniem szara strefa stymuluje rozwój światowej gospodarki, a w czasie kryzysu osłabia jego skutki - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Szacunki wskazują, że w szarej strefie, na całym świecie, może pracować nawet 1,8 mld ludzi w wieku produkcyjnym. Liczba ta stanowi ponad połowę wszystkich pracujących.
Jak się okazuje, aż 10 bln USD może stanowić wartość dóbr i usług wytworzonych poza oficjalnie prowadzonym biznesem. Warto zaznaczyć, że PKB USA wynosi 14 bln USD. Liczby te pokazują, jak kolosalne dochody można wytworzyć w szarej strefie, która dodatkowo nieustannie rośnie. OECD szacuje, że już za 10 lat aż 75 proc. osób na całym świecie, będących w wieku produkcyjnym, może czerpać zyski z pracy poza oficjalnym biegiem.
Firma Konsultingowa A.T. Kearney szacuje, że czarny rynek handlu i usług w Europie może w 2011 r. przekroczyć próg 2,2 bln USD. To ponad 5 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Powodem takiego dynamicznego wzrostu jest kryzys, który dotarł do Europy w 2008 r. To przede wszystkim w krajach PIIGS spadło zapotrzebowanie na pracowników, wzrosły podatki i koszty pracy, a także ograniczono pensje.
Jak się okazuje, szara strefa wcale nie musi być zła. Z badań Deutsche Banku z 2009 r. wynika, że szara strefa sprzyja utrzymaniu płynności finansowej przedsiębiorców w razie zmniejszonego zapotrzebowania na ich towary i usługi. Wiąże się to bezpośrednio z niższymi kosztami działalności. Są oni w stanie więcej przetrzymać bez dostatecznego finansowania.