Szef "S" ogłosił ogólnopolskie pogotowie strajkowe (opis)

Ogólnopolskie pogotowie strajkowe ogłosił szef "S" Piotr Duda. Dodał, że oznacza to m.in. oflagowanie wszystkich organizacji związkowych i przygotowanie się do akcji protestacyjnych.

16.01.2015 16:15

"To, co się będzie działo w kraju i to, co się stanie negatywnego - za to bierze odpowiedzialność pani premier, rząd pani premier i koalicja PO-PSL" - powiedział w piątek w Katowicach Duda. W siedzibie śląsko-dąbrowskiej Solidarności odbyło się tego dnia posiedzenie Sztabu Protestacyjnego NSZZ Solidarność, w którym wzięli udział szefowie zarządów regionów i sekretariatów branżowych związku z całego kraju.

"Sztab protestacyjny komisji krajowej, czyli osoby, które są zrzeszone w poszczególnych regionach, a także wszystkie branże Solidarności w całym kraju podjęły jednomyślną decyzję, że w tym momencie ogłosiliśmy pogotowie strajkowe w całym kraju" - powiedział Duda.

Dodał, że oznacza to oflagowanie wszystkich organizacji związkowych i przygotowanie się do akcji protestacyjnych. "We wtorek, jeżeli sytuacja się nie zmieni, tu w Katowicach spotyka się międzyzwiązkowy krajowy sztab protestacyjny Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Mam nadzieję, a właściwie jestem przekonany, że te pozostałe centrale Forum i OPZZ też ogłoszą pogotowie strajkowe w całym kraju" - powiedział Duda.

Lider "S" dodał, że "to, co będzie działo się na Śląsku w najbliższych godzinach, najbliższych dniach jest (...) bardzo ważne".

"Jak państwo mnie znacie, nic ode mnie nie wydusicie, bo scenariusz jest przygotowany" - mówił do dziennikarzy Duda. "To, co tutaj dzisiaj przygotowujemy, ten scenariusz, jest w jakimś stopniu elementem zaskoczenia nie dla społeczeństwa, bo społeczeństwo jest po naszej stronie - (ale) dla rządzących, bo to oni ponoszą winę po tym nocnym skandalu" - mówił Duda, dodając, że chodzi o przyjęcie przez Sejm ustawy, "która ma likwidować zakłady pracy, likwidować kopalnie, likwidować miejsca pracy".

Organizowane akcje, jak zaznaczył, "na pewno będą wykraczały poza woj. śląskie". "Tak jak mówię - węgiel brunatny, energetyka, służba zdrowia, wszyscy ogłaszają pogotowie strajkowe, cała polska Solidarność" - podkreślił.

M.in. o posłach ze Śląska i Małopolski powiedział, że "powinni się wstydzić", bo "głosowali za odebraniem ludziom miejsc pracy". "Jeżeli pan marszałek Sikorski powołuje się na postulaty sierpniowe, to wstydziłby się, bo my właśnie realizujemy postulaty sierpniowe, walczymy o ludzi i bronimy miejsc pracy" - mówił dziennikarzom szef "S".

Duda pytany przez dziennikarzy o celowość dalszych rozmów z przedstawicielami rządu w związku z przegłosowaną w nocy ustawą, odpowiedział, że "ustawa to jest jedna sprawa". Ocenił, że koalicja rządząca "zachowała się skandalicznie nie biorąc pod uwagę poprawek, które zgłaszał PiS i SLD, dotyczących tego, aby w tej ustawie były chociażby takie zapisy jak konsultacje społeczne ze związkami zawodowymi i samorządowcami ws. alokacji lub likwidacji kopalń". "To wykreślili, czyli to już jest dyktatura, a nie demokracja" - dodał.

"Chcę przypomnieć, że żyjemy w gospodarce społeczno-rynkowej opartej na swobodzie działalności gospodarczej, ale także na dialogu trójstronnym i solidarności. I tego dialogu nie ma. I my się naprawdę zastanawiamy nad decyzją, zerwaniem rozmów z rządem, jeżeli chodzi o radę dialogu społecznego, bo miało takie spotkanie się odbyć. I o tym będziemy rozmawiać we wtorek z pozostałymi związkami zawodowymi" - mówił Duda.

Według niego "strona rządowa pokazała (...), że idą ku konfrontacji".

Następnie Duda udał się do Gliwic na manifestację-przemarsz w obronie kopalni, która ma zostać zlikwidowana. Odnosząc się do społecznych pikiet i manifestacji w miastach, w których mają zostać zlikwidowane kopalnie, powiedział, że "to jest po prostu piękne".

Akcja protestacyjna przeciwko rządowemu planowi naprawczemu dla Kompanii Węglowej trwa od kilku dni.

Protest rozpoczął się w zakładach KW, później dołączyli górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) oraz pracownicy dwóch kopalń należących do spółki Tauron Wydobycie z Jaworzna i Libiąża. W piątek rano - według śląsko-dąbrowskiej Solidarności - akcję rozpoczęli górnicy kolejnej spółki Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Na powierzchnię nie wyjechało ponad 80 górników z kopalni Murcki-Staszic, po południu mają do nich dołączyć pracownicy kopalni Wujek-Śląsk.

Falę protestów wywołał na Śląsku rządowy plan naprawczy dla KW. Według związkowców oznacza on likwidację kopalń Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu, Pokój w Rudzie Śląskiej i Brzeszcze w Brzeszczach. Innego zdania jest premier Ewa Kopacz, która po ostatnich rozmowach zapewniła, że rząd nie chce likwidować kopalń, lecz je restrukturyzować.

W nocy z czwartku na piątek zakończyły się 10-godzinne rozmowy pomiędzy liderami związków zawodowych z delegacją rządową w sprawie planu naprawczego KW. Obie strony oceniły dyskusję jako "bardzo merytoryczną".

Ostatniej nocy Sejm uchwalił zmiany, które pozwalają na realizację rządowego programu naprawy KW. Nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa pozwala przede wszystkim na wydzielenie z KW zakładów i objęcie ich załóg osłonami.

Zgodnie z rządowym planem, 4 z 14 kopalń KW, które - według rządu - generują 80 proc. strat spółki, ostatnio ocenianych na 200 mln zł miesięcznie - trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Nowością w przyjętej nowelizacji jest natomiast zapis zezwalający SRK na zbycie przejętej kopalni lub jej części, zamiast obowiązkowej likwidacji.

Rządowy pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk już wcześniej wskazywał, że może to otworzyć drogę do podziału niektórych likwidowanych kopalń i np. sprzedania rokujących nadzieje części potencjalnym inwestorom. Posłowie przyjęli też poprawki, które umożliwiają przejęcie przez SRK nie tylko kopalni, ale też zakładu górniczego lub jego części.

Zgodnie z rządowym planem naprawy KW, do SRK trafią 4 z 14 kopalni spółki, które generują 80 proc. strat całej Kompanii. Pozostałe 9 - z których tylko trzy były ostatnio rentowne - zostaną sprzedane nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce specjalnego przeznaczenia.

Ostatnią kopalnię Węglokoks ma kupić od KW bezpośrednio. Plan przewiduje pakiet osłonowy dla pracowników likwidowanych kopalń. 2100 osób, którym do emerytury górniczej brakuje mniej niż 4 lata ma zostać objętych urlopami górniczymi - do nabycia uprawnień emerytalnych będą dostawać 75 proc. wynagrodzenia z możliwością dodatkowego samozatrudnienia albo pracy poza górnictwem.

3100 osób ma zostać objętych dobrowolnymi jednorazowymi odprawami. Odejść ma ok. 400 pracowników dołowych, którym przysługiwać będzie 24-krotne wynagrodzenie, oraz ok. 1100 pracowników przeróbki z prawem do 10-krotności wynagrodzenia. Dla 1600 innych pracowników na powierzchni odprawy mają wynieść 3,6-krotność wynagrodzenia. Do innych kopalń "nowej" KW przeniesionych ma zostać do końca 2016 r. 6 tys. pracowników likwidowanych zakładów, jednak pod warunkiem, że w spółce uda się wprowadzić 6-dniowy tydzień pracy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)