Telewizja (nie)publiczna
TVP się cieszy. Wpływy z abonamentu rosną, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb publicznego nadawcy. Dziś większość wpływów pochodzi z reklam. To powoduje, że telewizją publiczną jest tylko z nazwy.
06.05.2013 | aktual.: 06.05.2013 16:37
- Oczywiście, gdyby udało się doprowadzić do ustanowienia nowego sposobu ściągania abonamentu, Krajowa Rada ograniczyłaby obecność telewizji na rynku reklamowym - powiedział przewodniczący KRRiT Jan Dworak.
Problem polega na tym, że nie da się zmienić anachronicznego systemu, jakim jest obecny sposób pobierania abonamentu, bez nowelizacji prawa. Istnieją obawy, że rząd nie odważy się teraz na poważne ruchy. Czemu? Gdyby prace rozpoczęto teraz, to potrwałyby one przynajmniej kilka miesięcy. Tymczasem za rok, a potem za dwa, kolejne wybory. Zdaniem przewodniczącego Dworaka to może być argument po stronie rządowej, by nie podejmować żadnych działań. Każda partia unika poważnych ruchów politycznych, które mogą mieć wpływ na wyniki plebiscytu.
Dlatego TVP robi, co może, by pozyskać dodatkowe finansowanie. Jednym z takich sposobów jest dzielenie audycji na kilka części tylko po to, by można było upchnąć reklamy pomiędzy nimi. TVP ma bowiem zakaz przerywania swoich programów reklamami. Jednak jako że stanowią one większość wpływów Jedynki i Dwójki, to starają się robić wszystko, co się da, by pokazać ich możliwie jak najwięcej. Z tego samego powodu nie powinna dziwić duża ilość audycji zawierających lokowanie produktu, czyli reklamowanie produktu przez bohaterów serialu, na antenie TVP.
Kolejną problematyczną kwestią jest pobieranie opłat za VOD dostępne na stronach Telewizji Polskiej. Za obejrzenie odcinka jednego z dostępnych seriali trzeba zapłacić 5 zł. Z kolei część materiałów, głównie archiwalnych, udostępniana jest za darmo. Pozostaje jednak pytanie: czy publiczny nadawca może pobierać opłaty za swoje produkcje? Ta kwestia nie jest rozstrzygnięta prawnie. Można powiedzieć "Quae non sunt prohibita, permissa intelleguntur", czyli co nie jest zakazane, uważa się za dozwolone. Jednak niektórym sam fakt pobierania opłat przez TVP się nie podoba.
- Serwis VOD obejmuje tysiące materiałów wideo. Dostępne są seriale, filmy fabularne oraz materiały archiwalne. Płatny jest dostęp do treści, który jeszcze nie miał swojej emisji telewizyjnej. Te materiały traktowane są jako oferta premium. Widzowie, którzy chcą poznać kolejne odcinki seriali przed ich nadaniem w otwartej telewizji, dostają taką możliwość. Opłata za prapremiery podyktowana jest przyjętym przez Telewizję modelem biznesowym - powiedział Marcin Oziewicz, dyrektor iTVP HD.
Przedstawiciel TVP zaznacza, że opłata za możliwość korzystania z archiwalnych materiałów wideo jest wypadkową wysokich kosztów ich przygotowania oraz umowy zawartej ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich. Opłacie podlegają również filmy fabularne, jest to wynikiem umów z dystrybutorami. - Uważam, że największym problemem całego sektora medialnego w tym momencie jest złe finansowanie mediów publicznych. To dotyczy nie tylko ich funkcjonowania, ale działania całego rynku - powiedział przewodniczący KRRiT Jan Dworak.
W ocenie przewodniczącego KRRiT, aby "telewizja publiczna była prawdziwie telewizją publiczną, to musi mieć zdecydowanie powyżej 50 proc." wpływów z abonamentu. Obecnie wynoszą one zaledwie 18 proc. Do optymalnego stanu jeszcze daleko.