Telewizja remontuje im domy. Skarbówka ogląda i przychodzi po pieniądze
Każdy lubi oglądać telewizję, także urzędnicy fiskusa. Dla nich jednak remont domu ubogiej rodziny w telewizyjnym programie, to nie tylko radość dzieci z braku grzyba na ścianie. Dobry urzędnik skarbowy dostrzeże tam także przychód. I go opodatkuje. Fiskus więc ogląda i ściąga. Telewizja Polsat zapewnia jednak, że nie zostawia swoich bohaterów z opłatami.
Format telewizyjny, w którym w rekordowym czasie remontowane są domy i mieszkania, to pomysł producentów z Zachodu. Od kilku lat - choć może nie z aż takim rozmachem - możemy go też obserwować w Polsce.
Misyjności programom dodaje fakt, że często prace budowlane przeprowadzane są w domach biednych i doświadczonych przez los rodzinach. Ale oprócz nowych warunków życia, otrzymują także podatek do zapłacenia - zwraca uwagę "Dziennik Gazeta Prawna".
Telewizja płaci uczestnikowi programu za wynajęcie domu na czas remontu i za wykorzystanie wizerunku. To jednak niejedyny przychód podlegający opodatkowaniu. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej twierdzi, że przychodem właściciela mieszkania są też ulepszenia wprowadzone w jego nieruchomości - podaje "DGP".
Wojciech Pietrasiewicz, doradca podatkowy w MVP TAX zwraca uwagę, że w przypadku nieodpłatnego świadczenia usług, uzyskujący świadczenie nie jest zobowiązany do jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego. W programach jednak wykorzystywane jest jego mieszkanie lub dom, a to przynosi zyski producentowi. Wówczas trudno mówić o świadczeniu nieodpłatnym, a raczej świadczeniach wzajemnych. Podatek trzeba więc zapłacić.
Biedne rodziny dostają więc remont gratis, ale podatek muszą opłacić. Tak fiskus "wspiera" pomoc dla najuboższych.
Polsat, na którego antenie obserwować można program "Nasz nowy dom", zapewnia jednak, że nie zostawia rodzin z opłatami. - Obdarowani przez nas i sponsorów, remontem domu ludzie, nie płacą wspomnianego podatku. Przejęłą go na siebie Telewizja Polsat - podkreśla Paweł Czajkowski z Polsatu.
Najpierw remont, później licytacja
W USA także przekonali się już o podatkowych problemach, które niesie za sobą udział w programie. Przeszło 8 lat temu Amerykanka, Arlene Nickless z miasteczka Holt wzięła udział w programie ”Dom nie do poznania”. Metamorfoza przerosła marzenia wszystkich. Dzieci dostały wymarzone pokoje, a budynek wyposażono w nowoczesne sprzęty.
Zobacz także: Cristiano Ronaldo i problemy z fiskusem
Wybudowanie nowego domu o lepszym standardzie sprawiło, że cena nieruchomości wzrosła. Arlene Nickless, która i tak miała już problemy ze spłatą kredytu hipotecznego, nie była w stanie uiścić miastu podatku, który z 2 tys. dol. wzrósł po remoncie na 7 tys dol. (czyli ok. 26 tys. zł)! Zmianie – oczywiście na niekorzyść rodziny – uległa też kwota z tytułu obowiązkowego ubezpieczenia domu. Ostatecznie dom zlicytowano.