To koniec! Kałasznikow idzie na złom
Coraz więcej armii byłych republik sowieckich wybiera sprzęt zachodniego pochodzenia. W odstawkę, a więc na złom, idzie kałasznikow - pisze "Rzeczpospolita".
Z automatów kałasznikow rezygnuje m.in. Azerbejdżan. Armia tego kraju została wyposażona w izraelskie karabiny marki Tavor. W Azerbejdżanie ma powstać nawet zakład produkcji tej broni. Azerbejdżan zacieśnił współpracę z Izraelem w celu walki ze wspólnym wrogiem, jakim jest Iran.
Co ciekawe, w 2011 roku nawet armia rosyjska przestała składać zamówienia na kałasznikowy.
- Kałasznikowy mają być zmodernizowane. To dobra broń, ciągle popularna - przekonuje natomiast pułkownik Anatolij Cyganok, rosyjski ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa.
Dla mieszkańców krajów uciemiężonych niegdyś przez ZSRR kałasznikow kojarzy się właśnie z dominacją Moskwy. Nie zmienia to jednak faktu, że w 2011 roku Rosja sprzedała broń o wartości 13,2 mld dolarów, a w tym roku ma to być jeszcze więcej. Odbiorcami są jednak takie państwa jak Indie, Algieria, Wenezuela, Birma, Indonezja czy Uganda.