Trumna i marsz żałobny przed kancelarią premiera
Przed kancelarią premiera w Al. Ujazdowskich w Warszawie trwa protest taksówkarzy. Protestujący nie zgadzają się na funkcjonowanie tzw. przewozu osób. Działalność taką nazywają "piractwem", które porównują do podrabiania ubrań i płyt CD. Taksówkarze złożyli w tej sprawie w kancelarii Donalda Tuska petycję.
Taksówkarze jeżdżą ulicami wokół kancelarii, ruch w tym rejonie jest utrudniony. Protestujący wożą trumnę, która ma symbolizować upadek ich zawodu. Z głośników rozbrzmiewa marsz żałobny Fryderyka Chopina. Przed gmachem jest też około stuosobowa piesza pikieta.
Jak mówił przewodniczący warszawskiej Solidarności taksówkarzy Michał Więckowski przewoźnicy osób świadczą usługi nielegalnie, gdyż zgodnie z przepisami ustawy o transporcie drogowym nie mogą oni umieszczać na swych pojazdach: oznaczeń zawierających nazwę przedsiębiorcy i numer telefonu, na dachu lamp z jakimkolwiek napisem. Nie mogą też używać taksometrów.
Protestujący złożyli w kancelarii premiera petycję, w której domagają się m.in. rygorystycznego przestrzegania przez policję i Inspekcję Transportu Drogowego zapisów ustawy oraz zaprzestania prac nad senackim projektem nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który przewiduje m.in. zlikwidowanie limitów licencji na prowadzenie działalności taksówkowej ustalanych przez rady gminy.
W przekazanym dziennikarzom oświadczeniu "Solidarności" warszawskich taksówkarzy napisano m.in., że w związku z działalnością tzw. przewozu osób dochodzi do zaniżania wpływów z podatku dochodowego oraz VAT, a także zaniżania wpływów do ZUS z tytułu obowiązkowych składek.
"Podkreślamy, że mamy do czynienia z procederem na dużą skalę. Mówimy o setkach tysięcy złotych, jeśli nie o milionach, i to w skali miesiąca. Dziwi nas bierność państwa, zwłaszcza w kontekście problemów, z jakimi boryka się nasz budżet" - napisali taksówkarze.