"Trzaskowski przesadził". W Olsztynie są zawiedzeni słowami kandydata
Czy nocna prohibicja naprawdę działa? Rafał Trzaskowski, pytany o nocny zakaz sprzedaży alkoholu w Warszawie, wskazał na Olsztyn jako przykład problemów. Tymczasem mieszkańcy i lokalni radni odpierają zarzuty, i pokazują dane, które mówią zupełnie co innego.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach na prezydenta Polski i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w podkaście Karola Paciorka został zapytany, dlaczego nie zdecydował się na wprowadzenie ciszy alkoholowej w stolicy.
Kandydat KO tłumaczył brak działań w kierunku zakazu sprzedaży alkoholu w określonych godzinach w Warszawie "niechęcią do zakazów". Dodał też, że jego zdaniem problemy z centrum Warszawy przeniosłyby się na obrzeża miasta i do sąsiadujących ze stolicą gmin.
Prezydent Warszawy zaznaczył, że ewentualne wprowadzenie ciszy alkoholowej powinno być skonsultowane z mieszkańcami i zsynchronizowane z gminami ościennymi. Na poparcie swojej tezy przywołał przykład Olsztyna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosztował 87 mln zł. Oto nowy dworzec w Olsztynie od środka
Widziałem, jak to wygląda na przykład w Olsztynie. Jeżeli pan był – jest tam zakaz sprzedaży alkoholu. Niech pan pojedzie na obrzeża miasta, bo akurat w Olsztynie to widziałem – obrzeża miasta i po prostu wszystkie problemy razy dziesięć na obrzeżach. Zachęcam – niech pan pojedzie na stacje benzynowe na obrzeżach Olsztyna w weekend. Naprawdę się pan zdziwi – mówi w podcaście Trzaskowski.
Jak to jest z tą olsztyńską prohibicją?
Prohibicja obowiązuje w Olsztynie od jesieni 2018 roku. Po godzinie 22 nie można kupić alkoholu na terenie całego miasta. Z danych Komendy Miejskiej w Olsztynie wynika, że ogólna liczba interwencji związanych z wykroczeniami i przestępstwami, których częstym wspólnym mianownikiem jest alkohol (jazda pod wpływem, bójki, zakłócanie porządku), spadła w 2024 r. w stosunku do roku 2018 (kiedy to jesienią wprowadzono ciszę alkoholową) – z 6456 do 5160.
W przypadku bójek średnio przed zakazem notowano ok. 60–80 przypadków rocznie, natomiast po 2018 roku liczby spadły do poziomu nawet kilkunastu przypadków. To oznacza spadek rzędu 70–80 proc. w porównaniu z okresem sprzed prohibicji. Spadek widać też w przypadku nietrzeźwych kierowców – z 42 w 2018 r. do 25 w 2024 r.
Nie wszystkie statystyki oczywiście spadły – niektóre utrzymują się na podobnym poziomie, jak zakłócanie porządku – ale ogólny trend jest spadkowy. Jedynym odstępstwem od normy był rok 2020, kiedy w trakcie pandemii wzrosła liczba interwencji w stosunku do poprzednich kilku lat.
Co ważne, nie pojawiają się w zasadzie głosy nawołujące do liberalizacji zakazu – ani z prawej, ani z lewej strony. W mieście panuje zgoda – nocna prohibicja się przyjęła i nie ma sensu jej zmieniać. Przed jej wprowadzeniem na niektórych osiedlach działało po kilka punktów całodobowych z alkoholem.
Gdy pytamy mieszkańców stolicy województwa warmińsko-mazurskiego, czy słyszeli o "pielgrzymkach" do ościennych gmin, są zaskoczeni. Jak mówią, w Olsztynie działają sklepy, które omijają zakaz, nabijając alkohol na tzw. "kasy eventowe". Dlatego – jak słyszymy – nie ma sensu jechać na stację benzynową pod Olsztyn, skoro można kupić alkohol taniej w samym mieście.
Sposoby obchodzenia prohibicji opisał portal money.pl. Po godz. 22 sprzedaż nabijana jest na kasy zarejestrowane np. na firmy eventowe, które mogą sprzedawać alkohol, a przy wejściu klient dostaje często "bilety wstępu". Samorządowcy wobec tej metody są bezradni.
To nie jest olsztyńska plaga
Słowa Trzaskowskiego nie spodobały się niezależnemu radnemu i członkowi miejskiej komisji ds. rozwiązywania problemów alkoholowych, Mirosławowi Arczakowi.
– Mam nadzieję, że to jedyny raz, kiedy Olsztyn był przedstawiany w ten sposób – mówię to jako członek Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, w której działam od sześciu lat – mówi WP Finanse olsztyński radny.
Dodaje, że jego zdaniem Rafał Trzaskowski przesadził i zaznacza, że takie zakupy mogą się zdarzać po 22, ale głównie na styku gmin.
– To nie jest olsztyńska plaga ani reguła zachowania wśród mieszkańców. Trzeba powiedzieć, że nasze ograniczenia działają i nie sprawiają problemów w codziennym funkcjonowaniu – podkreśla Arczak.
Olsztyński radny dodaje, że nie rozumie, skąd opory Warszawy przed wprowadzeniem ciszy alkoholowej na terenie stolicy. Tym bardziej że dane z Olsztyna, że w miejscach, gdzie wcześniej dochodziło do zakłóceń nocnych, jest ich teraz znacząco mniej. Choć nie udało się całkowicie wyeliminować takich zdarzeń.
Szkoda, że prezydent Trzaskowski powołuje się na Olsztyn, nie znając szczegółów, a zapewne jedynie anegdoty usłyszane od młodych sztabowców, którzy być może tu mieszkają – podsumowuje niezależny radny.
Radny KO na początku był przeciw, ale zmienił zdanie
Olsztyńską ciszę alkoholową chwalą także samorządowcy związani z ugrupowaniem, którego wiceprzewodniczącym jest Rafał Trzaskowski. Przewodniczący Rady Miasta w Olsztynie, Łukasz Łukaszewski, podkreśla w rozmowie z WP Finanse, że rozwiązanie się sprawdziło.
– Mieliśmy duże obiekcje – ja sam nie byłem zwolennikiem tego rozwiązania. Zostało ono wprowadzone głównie ze względu na mieszkańców niektórych dzielnic Olsztyna, którzy bardzo skarżyli się na nocne zakłócanie spokoju w okolicach sklepów nocnych. Mamy to udokumentowane w raportach policji i straży miejskiej – zakłócenia spadły praktycznie do zera w tych miejscach, które były wskazywane. Mieszkańcy byli bardzo zadowoleni – mówi nam radny Koalicji Obywatelskiej.
Sam też nie zauważył, żeby ościenne gminy odwiedzali olsztynianie w poszukiwaniu trunków.
Były oczywiście obawy, że mieszkańcy przed 22 będą masowo wykupywać alkohol, że coś się będzie działo przy kasach. To się jednak nie potwierdziło. Nie ma takich zachowań – nie widać, żeby ludzie rzucali się na alkohol przed 22, czy jeździli gdzieś daleko poza Olsztyn – mówi WP Finanse Łukaszewski.
Co też należy podkreślić na koniec – ościenne gminy nie toną w całodobowych punktach sprzedaży alkoholu. W większości miejsc najdłużej działającymi sklepami są Żabki. Po ich zamknięciu zostają już tylko stacje benzynowe, na których niekoniecznie również można kupić alkohol.
– Nie słyszeliśmy o tym, żeby po 22 mieszkańcy Olsztyna masowo kupowali alkohol na stacji benzynowej – słyszymy w gminie Dywity, która sąsiaduje z Olsztynem od północy.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl