Spór o nowy zakaz w Warszawie. "Ludziom dzień pozamieniał się z nocą"
Warszawa rozważa wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu między godz. 22 a 6. - Klienci by się zapłakali - słyszymy od ekspedientki całodobowego sklepu na Pradze, która ma nadzieję, że stolica zrezygnuje ze swoich planów. Jednak zdania w tej kwestii są podzielone.
08.07.2024 | aktual.: 08.07.2024 20:13
Przepisy wskazują, że rada gminy ma prawo wprowadzić ograniczenie sprzedaży alkoholu między godz. 22 a 6 na obszarze całego miasta lub punktowo (w wybranych dzielnicach).
Nocna prohibicja w Warszawie. "Wrzaski w weekend to już standard"
W Warszawie działa 6227 punktów sprzedaży alkoholu, ale nowy zakaz najbardziej dotknie sklepy nocne lub całodobowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To już dawno powinno być zamknięte. Nie wyrabiamy na zakrętach w nocy, bo ludziom dzień pozamieniał się z nocą - mówi w rozmowie z WP Finanse pracownica sklepu na Mokotowie, który oferuje zakup alkoholu przez całą dobę.
Jak wskazuje, być może "mieszkańcy by się trochę uspokoili", gdyby została wprowadzona nocna prohibicja. - Potrafią przychodzić po jedno piwo przez całą noc, zamiast od razu kupić np. czteropak. Mam nadzieję, że ten zakaz przejdzie - przyznaje.
Mieszkańcy okolicznych bloków są podobnego zdania. - To, co tu czasami dzieje się w nocy, przechodzi ludzkie pojęcie. Wrzaski w weekend to już standard - mówi nam jeden z nich.
"Sklepy monopolowe będą upadać jeden po drugim"
Inaczej tę sprawę widzi pracownik sklepu całodobowego w Śródmieściu. Jak tłumaczy, tego typu placówki mają szansę przetrwać właśnie dzięki sprzedaży alkoholu.
Uważam, że to głupi pomysł. Sklepy monopolowe będą upadały jeden po drugim. W nocy utarg to około 6-7 tys. zł, bo wszyscy kupują alkohol i tytoń. Żelki czy chipsy mają ich tylko zachęcić - uważa nasz rozmówca.
Jak dodaje, zakaz miałby sens, gdyby dotyczył dużych firm lub stacji benzynowych. W przypadku osób, które prowadzą jeden lub dwa sklepy z alkoholem w Warszawie, to prosta droga do bankructwa.
Ponadto jego zdaniem sprawa jest skomplikowana, ponieważ trzeba wziąć pod uwagę zróżnicowane potrzeby mieszkańców. - Niektórzy pracują przecież do godziny 20. Jak taki sklep, jak nasz, będzie czynny do 22, to już nie pozwolą sobie na to przysłowiowe piwo na kanapie, bo nie znajdą czasu, aby w natłoku codziennych obowiązków zahaczyć jeszcze o sklep - ocenia pracownik.
W innym sklepie, kilkaset metrów dalej, słyszymy, że "w nocy w centrum się dzieje". - Mamy kolejki od godziny 22 do 5 na około 200 metrów. Wyjście na przerwę graniczy z cudem - przyznaje.
"To jest narzucanie jakiegoś stylu życia". Na Pradze mają inny pomysł
Odwiedziliśmy także kilka sklepów z alkoholami na Pradze. Tu, zarówno od pracowników, jak i mieszkańców, słyszmy dość ostre słowa sprzeciwu wobec ograniczeń sprzedaży alkoholu.
- Klienci by się zapłakali. Nie ma pani pojęcia, co by się tu działo, gdyby ten zakaz przeszedł - przekonuje kobieta zatrudniona w jednym ze sklepów całodobowych przy ul. Ząbkowskiej.
Mężczyźni siedzący na ławce w poniedziałkowe popołudnie również uważają, że zakaz sprzedaży alkoholu w nocy to "zły pomysł". - To jest narzucanie jakiegoś stylu życia. Dlaczego, ktoś ma mi zabraniać kupienia piwa o godzinie 2 w nocy, jeśli mam na to ochotę? - pyta nasz rozmówca.
Inny napotkany przez nas klient zdaje sobie sprawę, że nocna prohibicja obowiązuje już w kilku miastach, ale jego zdaniem takie ograniczenia mają sens tylko w miejscach typowo turystycznych.
- W Warszawie żyje się inaczej. Myślę, że zamiast od razu wprowadzać zakaz, który uderza w sklepy, miasto powinno zająć się tym, co się dzieje dookoła nich. Może warto wypuścić więcej patroli policji czy straży miejskiej - podkreśla.
- Jestem przeciwko temu pomysłowi, bo to nie sklepy są problemem, tylko ludzie. Naprawdę są noce, kiedy jest głośno i nie dziwię się, że mieszkańcy mają dość. Jednak z drugiej strony nie sądzę, aby taki zakaz spotkał się z akceptacją mieszkańców Pragi, bo zainteresowanie mamy bardzo duże - wtóruje mu pracowniczka sklepu całodobowego przy ul. Targowej.
Jej zdaniem również należałoby zadbać o większy porządek w nocy, zwłaszcza w weekendy. - Zakaz to za dużo - podsumowuje.
Warszawa prowadziła konsultacje społeczne w sprawie ograniczenia sprzedaży alkoholu od 6 maja do 30 czerwca. Raport zawierający wnioski ma pojawić się do końca sierpnia.
Efekty nocnej prohibicji w Krakowie
Na zakaz sprzedaży alkoholu od północy do godz. 5:30 zdecydował się m.in. Kraków. Ograniczenia obowiązują od 1 lipca 2023 r. Pół roku później ówczesny wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider przedstawił pierwsze wnioski.
- Naszym celem było uspokojenie nocnego Krakowa i widzimy, że ten cel jest realizowany. Kraków spokojnie dostosował się do tych zmian i dzięki temu jest trochę ciszej i trochę spokojniej, szczególnie w nocy - przekonywał podczas konferencji prasowej w lutym tego roku.
Potwierdzają to statystyki, na które powołuje się urząd. Od lipca do grudnia 2023 r. liczba interwencji policji spadła o 47 proc., a straży miejskiej - o niemal 30 proc.
Zakaz sprzedaży alkoholu w nocy (mniej lub bardziej surowy) obowiązuje również m.in. w Gdańsku, Katowicach, Zakopanem, Olsztynie, Poznaniu czy we Wrocławiu.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse