"Tu chodzi o wolność". Sędzia piwny i znany bloger uderza w PiS
Posłowie nie lubią piwa? Postanowili zaostrzyć uchwaloną jeszcze w stanie wojennym ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Prohibicja godzinowa, ograniczenie punków dystrybucji czy całkowity zakaz spożycia publicznego. - To wprost ograniczenie wolności obywatelskiej - przekonuje Tomasz Kopyra, bloger i sędzia piwny.
09.11.2017 | aktual.: 09.11.2017 17:26
O wniesionym do Sejmu przez grupę posłów PiS projektcie nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi pisaliśmy już parokrotnie. Przygotowana przez posłów PiS propozycja zmian ma m.in. dać możliwość ustalania limitów miejsc sprzedaży wszystkich napojów alkoholowych, w tym także piwa.
Jak pisaliśmy, krytycznie wobec projektu wypowiedzili się już przedisiębiorcy z Business Centre Club, właściciele sklepów, jak również stowarzyszenia, m.in. Importerów i Dystrybutorów Wina. Głos w sprawie zabrał również współpracujący z browarem Widawa znany bloger i sędzia piwny Tomasz Kopyra. Jak sam się określa prosument piwny, który od lat prowadzi działalność gospodarczą pod firmą Browar Kopyra.
- To wprost ograniczenie wolności obywatelskiej, wolności zarówno klientów, jak i wolności działalności gospodarczej. Nowe przepisy miałby dać możliwość gminom sztucznego ograniczania liczby zezwoleń na dystrybucję alkoholu nie tylko na terenie gminy, czy miasta, ale również danej dzielnicy - zaznacza w rozmowie z Finanse WP.
Jak dodał, wprowadzenie takich przepisów może oznaczać np. zmniejszenie o połowę liczby lokali dystrybuujących alkohol w danym miejscu. - Część biznesów będzie musiała się zamknąć. Co w ich miejsce powstanie? To nie tylko uderzy w przedsiębiorców, ale będzie również sprzyjać zachowaniem korupcjogennym. To niewidzialna ręka rynku powinna regulować liczbę funkcjonujących punktów w danym miejscu, popyt, a nie sztuczne przepisy - stwierdził.
Zobacz również całe omówienie projetu ustawy przez Tomasza Kopyrę:
Nie rozumie również, co kierowało posłami PiS, którzy postanowili napisać takie prawo. Jak zaznaczył, w uzasadnieniu mowa jest o przeciwdziałaniu zakłócaniom porządku w miejscach, gdzie jest większe nagromadzenie takich punktów. A przecież już aktualne przepisy pozwalają odebrać koncesję tym, w których sklepach czy ich obrębie spożywa się alkohol. Podobnie również za sprzedaż osobom nietrzeźwym i nieletnim.
- Narzędzia więc są. Często jednak właściciel sklepu nie ma możliwości egzekwowania porządku, to jest zadanie straży miejskiej czy policji, które z tego wynika, nie radzą sobie z tym zadaniem. Podejście ustawodawcy pokazuje kapitulację państwa. "Nie radzimy sobie z potencjalnym zakłóceniami ciszy, więc w ogóle zakażmy handlu w nocy”. Nie egzekwuje się przepisów obecnie obowiązujących, wobec tych, którzy łamią prawo, a jednocześnie zaostrza się je uderzając w wolności wszystkich obywateli - mówi Kopyra.
W nowelizacji zaproponowano także wprowadzenie przepisu, który upoważni gminy do ustalania, w drodze uchwały, godzin otwarcia punktów sprzedaży napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży. Ograniczenia te będą jednak mogły dotyczyć tylko sprzedaży między godziną 22 a 6.
Posłowie chcą także całkowicie zakazać spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Jedynym wyjątkiem byłyby lokalizacje wskazane przez gminy.
- Na całym świecie panuje zasada co nie jest zakazane, jest dozwolone. A u nas wprowadza się układ, co nie jest dozwolone, jest zakazane. Projekt ma zabronić spożywania alkoholu w miejscu publicznym. A co jest miejscem publicznym? Ustawodawca tego nie definiuje. W uzasadnianiu zaś posłowie powołują się na Międzynarodową Konwencję o zwalczaniu terrorystycznych ataków bombowych, przecież to jest kabaret - komentuje Tomasz Kopyra.
Sad Najwyższy w marcu orzekł, że na mocy aktualnie obowiązujących przepisów nie można uznać bulwaru za ulicę, a więc spożywanie alkoholu nad Wisłą w Warszawie jest legalnie. To dało pole do nowej interpretacji artykułu o zakazie i poszerzeniu miejsc, gdzie legalnie można wypić piwo "pod chmurką". Tym samym uchylił karę nałożoną na Marka Tatałę, który sprawę skierował na drogę sądową.
- Nie wiem, co stoi za tym ograniczeniem, które de facto sprowadza się do całkowitego zakazu picia alkoholu. Przecież żadna gmina nie przegłosuje uchwały mówiącej o tym, że w danym miejscu będzie miejsce wyznaczone do picia. Spożywanie alkoholu będzie bardziej penalizowane niż palenie papierosów - zaznacza Tomasz Kopyra. - Wielce prawdopodobne jest, że takie przepisy będą martwe, a to rodzi pogardę wobec prawa i oswaja z jego łamaniem. To rozwiązanie ze wszech miar szkodliwe.