Ty popracuj, a ja zapalę papierosa…
W epoce PRL palacze mogli cieszyć się nałogiem nie opuszczając stanowiska pracy
10.12.2013 | aktual.: 11.12.2013 09:24
W epoce PRL palacze mogli cieszyć się nałogiem nie opuszczając stanowiska pracy. Dziś nie mają takiej możliwości. Aby zapalić, muszą wyjść w odizolowane miejsce. W czasie nieobecności palącego jego obowiązki są zaniedbywane. Co na to pracodawca?
Dawniej paliło się prawie wszędzie - nikogo nie dziwiła popielniczka pełna spalonych papierosów na biurkach urzędników, nauczycieli, nawet lekarzy. Nikt się też nie dziwił, gdy w miejscach publicznych witały go kłęby papierosowego dymu. Przecież palili niemal wszyscy. Dziś palacze nie mają łatwego życia. Po latach terroryzowania niepalących, nagle zostali wypędzeni gdzieś na ubocze, do ciemnych i obskurnych firmowych palarni, albo wręcz na dwór. Wszystko dlatego, że ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych nakłada na pracodawców obowiązek wyodrębnienia miejsca, w którym można palić. Wszystko po to, by aby nałóg jednych pracowników, nie szkodził pozostałym.
I *Polecamy: * Co najbardziej irytuje nas w pracy
Choć mówi się, że wspólny papieros zbliża pracowników (z plotek "na fajce" można wiele się dowiedzieć o firmie), coraz częściej palacze stoją na straconej pozycji. Wielu współpracowników postrzega ich jak osoby mniej wydajne - ten, kto co godzinę biega do palarni, siłą rzeczy pracuje przecież mniej. Obliczono, że nawet jedno dziennie 5-minutowe wyjście na papierosa poza regulaminowymi przerwami oznacza, że w ciągu miesiąca palący pracuje ok. 2 godzin krócej. W ciągu roku to ekstra trzy dni wolnego.
O nałóg palenia coraz częściej pytają pracodawcy podczas rozmów kwalifikacyjnych. Okazuje się, że papieros może znacząco wpłynąć na karierę pracownika w firmie. Nietrudno się domyślić, że papierosy mogą obniżyć szansę na zdobycie zatrudnienia. Dotyczy to przede wszystkim prac w gastronomii, przedstawicielstwie handlowym oraz na wszelkich stanowiskach wymagających kontaktu z klientem. Pracodawcy nie chcą bowiem, by za przedstawicielem ich firmy ciągnęła się woń papierosów, lub by podawał klientom rękę ukazując pożółkłe od nikotyny palce. Nie chcą też, by pracownik wychodzący "na fajkę" marnował w pracy cenny czas. A może tzw. przerwa na papierosa jest wliczana do czasu pracy?
- W przepisie art. 134 Kodeksu pracy przewidziano, że jeżeli dobowy wymiar czasu pracy pracownika wynosi co najmniej 6 godzin, pracownik ma prawo do przerwy w pracy trwającej co najmniej 15 minut, wliczanej do czasu pracy. W czasie takiej przerwy pracownik może swobodnie dysponować swoim czasem, a więc może także opuścić wyznaczone mu stanowisko pracy celem zapalenia papierosa. Za czas takiej przerwy pracodawca obowiązany jest wypłacić pracownikowi takie samo wynagrodzenie, jak za czas wykonywania pracy - tłumaczy adwokat Łukasz Berg, prowadzący kancelarię adwokacką w Gdańsku.
Większość sięgających po papierosa nie jest w stanie wytrzymać standardowych ośmiu godzin pracy bez ulubionej używki, a dla nałogowego palacza 15 minut w ciągu całego dnia pracy to stanowczo zbyt mało. Czy pracodawca może wykonać ukłon w stronę swoich palących pracowników i dać im więcej czasu na zaciąganie się papierosem?
- Bez wątpienie pracodawca może w układzie zbiorowym, regulaminie pracy lub w umowach o pracę wprowadzić płatną przerwę dłuższą niż 15- minutowa. Może także wprowadzić więcej niż jedną płatną przerwę z zastrzeżeniem, że wówczas co najmniej jedna z takich przerw musi trwać nie krócej niż 15 minut - mówi adwokat Łukasz Berg. - Czym innym niż płatna przerwa, o której mowa w art. 134 Kodeksu pracy, jest przerwa, którą może ale nie musi wprowadzić pracodawca na umożliwienie pracownikowi spożycia posiłku lub załatwienia spraw osobistych. Przerwa ta nie jest wliczana do czasu pracy, a za czas jej trwania nie przysługuje pracownikowi żadne wynagrodzenie. Pracodawca może wprowadzić jedną taką przerwę w wymiarze nieprzekraczającym 60 minut. Pracodawca nie może natomiast wprowadzić kilku krótszych przerw w pracy, których całkowity wymiar nie przekraczałby 60 minut. Oczywiście stosowanie przerwy na spożycie posiłku lub załatwienie spraw osobistych nie wyłącza obowiązku wliczania do czasu pracy 15- minutowej płatnej
przerwy, o której mowa w art. 134 Kodeksu pracy. Przerwę w pracy na spożycie posiłku lub załatwienie spraw osobistych wprowadza się w układzie zbiorowym pracy lub regulaminie pracy, albo w umowie o pracę, jeżeli pracodawca nie jest objęty układem zbiorowym pracy lub nie jest obowiązany do ustalenia regulaminu pracy.
ml,MA,WP.PL