Ty też jadłeś padlinę!
Na liście klientów ubojni koło Rawy Mazowieckiej jest co najmniej 16–18 różnej wielkości zakładów mięsnych z prawie połowy kraju! Są to m.in. przetwórnie mięsa i zakłady wędliniarskie. Zaopatrywały się u Piotra M. Mięso z padłych lub chorych zwierząt mogło więc trafić do dalszej odsprzedaży lub przerobu!
Prokuratura nie ujawnia listy zakładów, które kupowały, gdyż trwa szczegółowa analiza dokumentów. Ale wiadomo już, że były to zakłady z woj. łódzkiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, śląskiego i dolnośląskiego. Trwają kontrole zakładów, by zatrzymać do badań te partie mięsa, które nie zostały jeszcze przetworzone.
– Z relacji niektórych świadków wynika, że proceder zakupu zwierząt chorych, lub padłych przez ubojnię Piotra M. mógł trwać dość długo. Większość zwierząt dostarczała do rzeźni firma państwa G. spod Brodnicy – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Sprawdzamy wiarygodność tych zeznań. Znaleźliśmy mięso bez oznaczeń weterynaryjnych. Zostanie zbadane. Chcemy ustalić, czy nie pochodziło od chorych lub padłych zwierząt.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi objęła nadzorem śledztwo prowadzone w Rawie Mazowieckiej. Z Brodnicy do Rawy ma trafić kopia akt dotyczących firmy państwa G. Sprawa ubojni pod Rawą Mazowiecką traktowana jest bardzo poważnie. Prokuratura prosi o zgłaszanie się osób, które są w stanie wnieść dodatkowe dowody do sprawy.
Wczoraj do sądu trafiło zażalenie prokuratury na decyzję rawskiego sądu, który zwolnił za kaucją właściciela ubojni. Zdaniem prokuratury ze względu na obawę matactwa i grożącą mu wysoką karę (8 lat więzienia), Piotr M. powinien pozostać w areszcie.
W dzisiejszym wydaniu Faktu polecamy również: Babcine sposoby na tanie sprzątanie