Ubezpieczenie narciarskie. Bez niego możesz sporo stracić
Każdy, kto w te ferie planuje szusować na zaśnieżonych stokach, powinien zastanowić się nad wykupem ubezpieczenia dla narciarzy. Dotyczy to zwłaszcza osób planujących wyjazd za granicę - po urlopie mogą zostać z rachunkiem nawet na 50 tysięcy euro.
19.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 10:42
Jak wynika z danych zebranych przez firmę ubezpieczeniową Mondial Assistance, najbardziej pechowy jest drugi dzień wyjazdu. To wtedy dochodzi do najpoważniejszych urazów – złamań, skręceń czy zwichnięć.
A ze złamaną nogą lub ręką ciężko od razu po urlopie wrócić do pracy. To oznacza więc nie tylko ból i cierpienie, ale również utratę pieniędzy. Przypomnijmy, że na zwolnieniu lekarskim przysługuje tylko 80 proc. wynagrodzenia.
Choćby z tego względu warto ubezpieczyć się od następstw nieszczęśliwych wypadków (NW). Wtedy za trwały uszczerbek na zdrowiu (a takim zazwyczaj jest złamanie) przysługuje odszkodowanie. Jak wysokie? To oczywiście zależy od skomplikowania urazu i sumy ubezpieczenia.
Zazwyczaj stopień uszczerbku ocenia specjalna komisja lekarska (w procentach). I tak na przykład przy sumie ubezpieczenia 50 tys. zł każdy procent orzeczony przez lekarza to 500 zł odszkodowania.
Każdy ubezpieczyciel ma swoje tabele, według których orzekany jest uszczerbek na zdrowiu. I tak na przykład w przypadku złamania przedramienia wskazane są "widełki" w zależności od stopnia uszkodzenia.
Tabele norm oceny procentowej trwałego uszczerbku na zdrowiu można znaleźć w rozporządzeniu MSWiA.
W Alpach droższe nie tylko karnety
Przy wyjazdach zagranicznych lepiej jednak pomyśleć o znacznie większej sumie ubezpieczenia. Bo szusowanie i ewentualny wypadek w Alpach może okazać się znacznie bardziej kosztowny. I nie pomoże tutaj karta EKUZ, która pozwala tylko na podstawowe działania opieki zdrowotnej.
- W ostatnich latach jedna z najdroższych pomocy medycznych udzielona Polakowi podczas sezonu narciarskiego wydarzyła się na stoku w Austrii. W wyniku wypadku klient doznał poważnego urazu głowy oraz złamania żeber – mówi Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.
- Niezbędny okazał się transport śmigłowcem do szpitala, hospitalizacja oraz transport medyczny do Polski w eskorcie lekarza i pielęgniarki. Całość poniesionych kosztów wyniosła ponad 81 tysięcy złotych – dodaje przedstawiciel ubezpieczyciela.
To ekstremalny przypadek, ale gdy do akcji musi wkroczyć helikopter, to niemal od razu rachunek wynosi 18 tysięcy złotych. W przeciwieństwie do polskich warunków, za granicą zazwyczaj trzeba za to zapłacić z własnej kieszeni. Do tego dochodzą koszty leczenia, opieka szpitalna lub ewentualna operacja.
Jak mówi Piotr Ruszowski, takich przykładów jest więcej. Podobny przypadek miał miejsce w Szwajcarii. Wtedy koszty pomocy przekroczyły 50 tysięcy złotych.
OC jak u kierowcy
Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli nic nam się nie stanie podczas białego szaleństwa, to oprócz siebie trzeba mieć na uwadze również innych narciarzy na stoku. A spowodowanie wypadku może kosztować często więcej niż złamana noga.
W takich sytuacjach zastosowanie ma polisa odpowiedzialności cywilnej, czyli OC dla narciarzy. Działa mniej więcej tak samo jak ubezpieczenie dla kierowców.
- Zadziała ono w sytuacji, kiedy nieświadomie spowodujemy wypadek, w którym poszkodowane zostaną osoby trzecie. Ubezpieczyciel pokryje wówczas koszty odszkodowania i inne roszczenia tych osób. Bardzo często są to wysokie kwoty – mówi przedstawiciel Mondial Assistance.
Jako przykład Piotr Ruszowski podaje sytuację jednego z klientów firmy na alpejskim stoku. 17-latek z Polski wjechał w Austriaczkę, która w wyniku zderzenia odniosła liczne urazy – w tym m.in. poważne złamania. Koszt jej leczenia oraz zadośćuczynienie sięgnęły w sumie prawie 51 tys. euro.
Podobne przypadki to np. 18 i 16 tys. euro. Skąd takie wysokie kwoty? - Poszkodowany przez nas narciarz lub snowboardzista ma prawo zażądać zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu czy zniszczenie sprzętu – odpowiada Ruszowski.
Z kolei Bohdan Białorucki, rzecznik Avivy podaje przykład klienta, dla którego niezbyt dobrze skończyła się wizyta na jednym ze stoków w Alpach. -W wyniku zderzenia na stoku we Włoszech osoba poszkodowana przez naszego ubezpieczonego doznała poważnego urazu kolana. Wypłata objęła roszczenia dotyczące m. in. kosztów leczenia i utraconych dochodów - mówi rzecznik Avivy.
I dodaje, że przed wyjazdem warto kupić ubezpieczenie podróżne obejmujące m.in. koszty leczenia, assistance i OC. - Jeśli jedziemy na narty w Polsce, weźmy pod uwagę zakup ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków - mówi nam Białorucki.
Ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej ma w swojej ofercie wiele firm. - U nas sprzedajemy takie polisy w pakiecie: OC, koszty leczenia i ratownictwa oraz sprzętu - mówi WP Magdalena Oszczak, menedżer ds. produktu i oceny ryzyka w AXA Abezpieczenia. I przyznaje, że w okresie ferii liczba zawieranych tego typu ubezpieczeń zauważalnie rośnie.
Choćby z tego powodu warto pomyśleć o ubezpieczeniu. Koszt – wbrew pozorom – wcale nie jest wysoki. - To oczywiście zależy od sumy ubezpieczenia, ale średnio wychodzi 5-6 zł za jeden dzień - mówi nam Magdalena Oszczak z Axa Ubezpieczenia. Przy tygodniowym wyjeździe więc składka nie powinna więc przekroczyć 50 zł za osobę. - Suma ubezpieczenia dla kosztów leczenia to zazwyczaj 100 tys. euro - dodaje przedstawicielka ubezpieczyciela.
Zresztą Polacy zaczynają zauważać, że warto pomyśleć o ubezpieczeniu przed zagranicznymi wyjazdami. - Wakacje i ferie zimowe to zdecydowanie czas, gdy Polacy dużo częściej kupują ubezpieczenie turystyczne niż w innych porach roku. Oczywiście zimą na popularności zyskują również produkty dotyczące wyjazdów na narty - mówi nam Dawid Korszeń, rzecznik prasowy towarzystwa ubezpieczeniowego Warta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl